Nasa gołdka
Nie należę do tych mych ziomków, którzy
uważają, iż nasa gołdka - to znaczy: po nasymu, a to je po ślonsku - jest odrębnym językiem; nie widzę także
potrzeby stwarzania odrębnego języka śląskiego. Używając polskiego języka literackiego nazywam naszą górnośląską mowę rodzimą
niekiedy dialektem a zazwyczaj gwarą; mówiąc bądź pisząc po niemiecku używam pojęcia Wasserpolnisch*, gdyż jest one jako
jedyne - chociaż w coraz mniejszym stopniu - uświadomić Niemcom spoza Sląska o jaki dialekt właściwie chodzi. Każde gaworzenie o oberschlesischer
Dialekt**, wypływające z faktu, iż Wasserpolnisch było faktycznie poprzez długi czas określeniem tylko negatywnym, wzbudza
w nich nadzieję usłyszenia języka Gerharta Hauptmanna z jego „Tkaczy” bądź „Hanusi”***. Używam więc określeń
gwara oraz Wasserpolnisch, gdyż osobiście nie uważam pojęć tych za nasej gołdce uwłaczających, ale za ją
precyzujące. ...
Alfred Bartylla-Blanke
Mój Śląsk, moja Polska, mój świat
Jestem Ślązakiem. To dla mnie tak oczywiste, jak to, że bije we
mnie serce i że oddycham. Śląskość mnie boli. Ten ból, czasem bardziej realny od bólu fizycznego, jest dla mnie dowodem na to, że to
coś istnieje.
Przez wiele lat moja tożsamość nie stanowiła dla mnie problemu. Wychowałem się na Śląsku wiejskim, w otoczeniu, w którym moi
pobratymcy stanowili ogromną większość. Śląskość przez wiele lat była dla mnie jedynym światem, jaki znałem. Nie zmieniła tego
nawet szkoła. Dopóki chodziłem do szkoły w mojej miejscowości, do kolegów się godało, do „pani” się mówiło, ale tylko
na lekcji, bo poza lekcją czasami nawet z „panią” można sobie było pogodać. Polska była w telewizji, w szkole, w książkach,
była czymś dalekim i egzotycznym. Śląskość była czymś tak naturalnym, jak powietrze, którym się oddycha bezwiednie i którego się
nawet nie zauważa, albo jak chleb, po który zawsze można było sięgnąć. Śląsk był w naszej pracy na polu u dziadków, w
opowiadaniach o staroszkach, którzy na gospodarce przeżyli sto lat, w ómie, która opiekowała się nami w zastępstwie rodziców, w
parze gołębi, którą dziadek przeznaczał na obiad dla wnuków. ...
Józek Kulisz
|