[ECHO ŚLONSKA]  [FORUM]  [SERVIS]  [ŚLONSK]  [RUCH AUTONOMII ŚLĄSKA]

« IMPRESSUM

KONTAKT

post@EchoSlonska.com

7_07/2002

ECHO ŚLONSKA


AKTUELL
KULTUR
HISTORIA
PUBLIKACJE
MINIATURY
VITA
REAKCJE
DEBATA



INFORMACJE



INDEX
FORMAT A4.PDF



ARCHIV 2001-2
SUCHEN


Nasa gołdka

Nie należę do tych mych ziomków, którzy uważają, iż nasa gołdka - to znaczy: po nasymu, a to je po ślonsku - jest odrębnym językiem; nie widzę także potrzeby stwarzania odrębnego języka śląskiego. Używając polskiego języka literackiego nazywam naszą górnośląską mowę rodzimą niekiedy dialektem a zazwyczaj gwarą; mówiąc bądź pisząc po niemiecku używam pojęcia Wasserpolnisch*, gdyż jest one jako jedyne - chociaż w coraz mniejszym stopniu - uświadomić Niemcom spoza Sląska o jaki dialekt właściwie chodzi. Każde gaworzenie o oberschlesischer Dialekt**, wypływające z faktu, iż Wasserpolnisch było faktycznie poprzez długi czas określeniem tylko negatywnym, wzbudza w nich nadzieję usłyszenia języka Gerharta Hauptmanna z jego „Tkaczy” bądź „Hanusi”***. Używam więc określeń gwara oraz Wasserpolnisch, gdyż osobiście nie uważam pojęć tych za nasej gołdce uwłaczających, ale za ją precyzujące. ...

Alfred Bartylla-Blanke


Mój Śląsk, moja Polska, mój świat

Jestem Ślązakiem. To dla mnie tak oczywiste, jak to, że bije we mnie serce i że oddycham. Śląskość mnie boli. Ten ból, czasem bardziej realny od bólu fizycznego, jest dla mnie dowodem na to, że to coś istnieje.
Przez wiele lat moja tożsamość nie stanowiła dla mnie problemu. Wychowałem się na Śląsku wiejskim, w otoczeniu, w którym moi pobratymcy stanowili ogromną większość. Śląskość przez wiele lat była dla mnie jedynym światem, jaki znałem. Nie zmieniła tego nawet szkoła. Dopóki chodziłem do szkoły w mojej miejscowości, do kolegów się godało, do „pani” się mówiło, ale tylko na lekcji, bo poza lekcją czasami nawet z „panią” można sobie było pogodać. Polska była w telewizji, w szkole, w książkach, była czymś dalekim i egzotycznym. Śląskość była czymś tak naturalnym, jak powietrze, którym się oddycha bezwiednie i którego się nawet nie zauważa, albo jak chleb, po który zawsze można było sięgnąć. Śląsk był w naszej pracy na polu u dziadków, w opowiadaniach o staroszkach, którzy na gospodarce przeżyli sto lat, w ómie, która opiekowała się nami w zastępstwie rodziców, w parze gołębi, którą dziadek przeznaczał na obiad dla wnuków. ...

Józek Kulisz



POLEMIKA

Chciałbym nawiązać do artykułu przesłanego przez Bronislawa Wątrobę w związku z problemem zacieśniania współpracy pomiędzy RAS a ZG. Jak sam autor zauważa RAS i ZG nie są typowymi partiami mimo ze zajmują się polityka, musze przyznać ze zgadzam się z ta wypowiedzią z autorem. RAS nie jest partia w sensie klasycznego podziału na prawica lewica, partie będące elementem tego podziału sednem ich działalności jest „mieć” obojętnie jak owo mieć zrozumiemy czy jako forma posiadanej władzy czy chęci zapewnienia dobrych warunków życia obywateli. RAS wymyka się podziałowi na lewice i prawice ponieważ jest tworzony przez ludzi o rożnym światopoglądzie problemy, które prezentuje RAS są o wiele bardziej pierwotne dotyczą słowa „być” nie można mieć nie będąc a bycie jest niezbywalnym prawem ale jak się okazuje w praktyce przywilejem jednostki. ...

Telestar