[ECHO ŚLONSKA]  [FORUM]  [SERVIS]  [ŚLONSK]  [RUCH AUTONOMII ŚLĄSKA]

« IMPRESSUM

KONTAKT

post@EchoSlonska.com

7_07/2002

ECHO ŚLONSKA

« nazot do rubriki Debata


Nasa gołdka

Nie należę do tych mych ziomków, którzy uważają, iż nasa gołdka - to znaczy: po nasymu, a to je po ślonsku - jest odrębnym językiem; nie widzę także potrzeby stwarzania odrębnego języka śląskiego. Używając polskiego języka literackiego nazywam naszą górnośląską mowę rodzimą niekiedy dialektem a zazwyczaj gwarą; mówiąc bądź pisząc po niemiecku używam pojęcia Wasserpolnisch*, gdyż jest one jako jedyne - chociaż w coraz mniejszym stopniu - uświadomić Niemcom spoza Sląska o jaki dialekt właściwie chodzi. Każde gaworzenie o oberschlesischer Dialekt**, wypływające z faktu, iż Wasserpolnisch było faktycznie poprzez długi czas określeniem tylko negatywnym, wzbudza w nich nadzieję usłyszenia języka Gerharta Hauptmanna z jego „Tkaczy” bądź „Hanusi”***. Używam więc określeń gwara oraz Wasserpolnisch, gdyż osobiście nie uważam pojęć tych za nasej gołdce uwłaczających, ale za ją precyzujące.

Moja wyżej zdefiniowana postawa nie pozostawia mnie bynajmniej obojętnym na to, co się ze śląskim dialektem dzieje. A dzieje się źle.

Nasa gołdka przetrwała stulecia. Po roku 1945 zaczęto nam, którzyśmy ją w co najmniej setnym pokoleniu wyssali z mlekiem naszych matek, wmawiać, jak bardzo była ona przez Prusaków - czyli Niemców - tępiona; inaczej: cego łona to za Bismarcka wsystkygo nie wystoła. Faktycznie jednak dobrali się do niej dopiero Polacy po 1945 roku z tego prostego powodu, gdyż nią się posługujący mogli poczuwać się Niemcami - co też jest po dziś dzień fenomenem nader częstym, a w innych pismach przeze mnie opisanym.

Z powyższego powodu, psiocząc przy tym na Bismarcka, tępili Polacy śląską gwarę. Swiętą tę batalię kontynuuje się niestety także po roku 1989, zmieniono tylko metodę. Pozornie dopuszczono w latach dziewięćdziesiątych śląskie gwary do łask, zaczęto organizować konkursy, wydawać teksty; równocześnie zaczęto bełkotać o „śląskiej gwarze bez naleciałości“. A jako że śląskiej gwary bez naleciałości nie ma - także w Teksasie nie - tworzy ją się. W „Radiu Opole“, w „dziełach“ śląskich „Polaków z krwi i kości“, w przyczynkach na konkursy gwarowe w Katowicach i Łubnianach.

Ostatnio miałem okazję w regionalnym czasopiśmie „Beczka“ - które jako takie należy do tych niewielu rzeczy na świecie, zmiatujących ich jakością kapelusz z mojej głowy - przeczytania dwu takich „dzieł“, powstałych pod patronatem widocznie bardzo „patriotycznie“ nastawionych pań magister. Prace były napisane niczym innym, jak ześląszczonym językiem ogólnopolskim.

Argument: „W ostatnich dziesięcioleciach polski język literacki wyparł germanizmy z gwary śląskiej“, w obliczu czego szukam dziury w całym, nie łapie, gdyż ja nie dziury, jeno bogactwa szukam, a sprawa ma się do siebie tak:

Jak już powyżej stwierdziłem, gwara śląska przetrwała stulecia. Zachowanie jej w tej formie, w jakiej przetrwała, jest bogactwem; powolne jej „rozpuszczanie“ w języku ogólnopolskim - stratą. Stratą dla: Slązaków, Polaków, Polski, kultury europejskiej, kultury światowej. To tak, jak gdyby przeprowadzano operacje plastyczne ócz polskich Tatarów, ponieważ nie mają one zarysu słowiańskiego. A takich poczynań nie można zbyć cytatem z Schopenhauera „Dureń na zawsze pozostanie durniem, bałwan bałwanem, choćby go w raju otaczały hurysy“, bo nie o głupotę tu chodzi, ale o premedytację.

Wbrew powyższemu - jako że zbyt dobrze znam skutki manipulacyjnych metod wychowawczych - nie uważam, iż każdy, kto wierzy, że polszczeniem gwary śląskiej przyczynia się do ratowania Macierzy, czyni to ze złej woli. Osobom tym pragnę zwrócić następującą uwagę: Bycie elitą, podobnie jak szlachectwo, zobowiązuje. Bycie elitą pozbawia prawa do takich „ludzkich“ cech jak głupota, nierozgarnięcie, nieodpowiedzialność, służalczość „królewiętom“; uchodzą owe jedynie tłuszczy.

Polszczone są zresztą nie tylko germanizmy, ale także typowe, w polskim języku literackim nie spotykane zwroty gwarowe oraz archaizmy. To niewybaczalny, o pomstę do nieba wołający sposób pozbawiania gwary śląskiej jej autentyczności - ale widocznie jest druzgocący wyrok historii owym „bojownikom o jedynie słuszną sprawę“ w ich zapamiętaniu niestraszny .

(Tutaj pewna ciekawostka: Na przełomie lat 60-tych i 70-tych XX- go wieku spotkałem w Opolu pewną studentkę polonistyki, która typowe sienkiewiczowskie wyrażenia, używane przeze mnie pod wpływem lektury Trylogii, uważała za germanizmy a tym samym za powód, aby skarcić ostro mój sposób wysławiania się językiem Wieszcza).

To rozmyślne wchłanianie nasej gołdki poprzez język ogólnopolski jest także ogromną stratą dla kultury niemieckiej. Nie wiem, w jakiej mierze jest światłym Polakom świadom fakt, iż dla setek tysięcy Niemców - Niemców z przekonania, nie z obywatelstwa - jest gwara śląska językiem pierwszym, czyli rodzimym. To oni właśnie dają niemieckości tąże bogacącą polską nutę; analogicznie czynią to - i już od średniowiecza czynili - polscy Niemcy w Polsce.

Kiedyż, Drodzy Państwo, zapragniemy w końcu pozostawić tylko polskość bądź tylko niemieckość duchowej nędzy zaścianków i chorym mózgom szowinistów?

Alfred Bartylla - Blanke

 

Postscriptum: Jak wynika ze „Słownika Wyrazów Obcych“, Wydanie Nowe, pierwsze, PWN 1995, więcej haseł przejął język polski nie z „bratnich języków ościennych“ lecz bezpośrednio lub pośrednio z „wrażego“ języka niemieckiego. Wymienię tutaj tylko trzy: szlachta, kresy, rota.

Czyżby sprawa miała się do siebie tak, iż fakt powyższy tak bardzo boli Polaków, iż czują się oni zmuszeni do odreagowania ich „hańby“ na niewinnej gwarze śląskiej?


* Wasserpolnisch - pojęcie to, pod którym rozumie się zwykle coś, co jest niby „rozwodnieniem (czyli pewnego rodzaju mieszaniną) języka polskiego”, używane także w przeszłości nie tylko pogardliwie względnie lekceważąco w stosunku do mowy najstarszej części ludności Górnego Sląska, powstało podobno swego czasu we Wrocławiu jako określenie języka ludzi, przybywających do tego grodu drogą wodną - czyli Odrą.

** Oberschlesischer Dialekt = dialekt górnośląski. Według mego, autora powyższego artykułu, skromnego mniemania, niepotrzebna próba niemieckich Górnoślązaków wprowadzenia do języka niemieckiego bliższego, rzekomo mniej ujemnego, określenia ich - mniej bądź więcej rodzimej - gwary śląskiej. Język niemiecki jako taki nie posiada odłamu - to jest: dialektu - górnośląskiego. Górnoślązacy, poczuwający się do narodowości niemieckiej, w ich przytłaczającej większości mówili i mówią językiem niemieckim wprawdzie specyficznie - ale jednak w jego wydaniu literackim. Pojęcie Wasserpolnisch jest - obok jego całej, a przeze mnie bynajmniej nie negowanej, negatywności - także neutralnym, historycznie powstałym, integralnym określeniem gwary śląskiej w języku niemieckim.

*** Gerhart Hauptmann, noblista, jeden z największych niemieckich dramaturgów, przełożonych w znacznej części także na język polski. Część swych utworów napisał on w niemieckiem dialekcie dolnośląskim - a takowy istniał poprzez lat setki i umrze (niestety!) niejako w konsekwencji II Wojny Swiatowej dopiero z ostatnim stamtąd Wypędzonym - z okolic Gór Sowich. Sam urodził się w Szczawnie Zdroju i mieszkał w Karkonoszach, gdzie umarł w roku 1947. Owczesna Polska nie zawahała się przed odmową jego pochówku na jej - wówczas jeszcze sprzecznym - terytorium.


 

 


« zurück zur Rubrik Debata

[ AKTUELL ] [ KULTUR ] [ HISTORIA ] [ PUBLIKACJE ] [ MINIATURY ] [ VITA ] [ REAKCJE ] [ DEBATA ]
[ INFORMACJE ] [ INDEX ] [ FORMAT-A4 ] [ ARCHIV-2002 ] [ SUCHEN ]