[ECHO ŚLONSKA] [FORUM] [SERVIS] [ŚLONSK] [RUCH AUTONOMII ŚLĄSKA] |
|
6_05/2002 |
|
|||
| ||
« nazot do rubriki Kultur | ||
|
Również taki jest Górny Śląsk Malarz Alfons Wieczorek (1916 - 1997) Mówiąc Śląsk myśli się o kopalniach, o hutach, o wielkim niszczącym przyrodę przemyśle. Zapomina się o innej stronie tej ziemi: o drogocennej, drewnianej architekturze sakralnej i świeckiej, o przydrożnych kapliczkach i krzyżach, o starych domach, zamkach i małych zameczkach; zapomina się o pięknie beskidzkiej przyrody, a przede wszystkim o przedziwnej, niezrozumiałej przez wielu historii tej ziemi. Alfons Wieczorek – piewca ziemi górnośląskiej, szczególnie ziemi tysko-pszczyńskiej, urodził się 23 lipca 1916 roku w Mikołowie. Ojciec Jan przedwojenny wieloletni naczelnik Tychów, przebył drogę przez Oświęcim, by wrócić i piastować dalej swe stanowisko, na co nowe, o nowej ideologii władze zezwoliły mu pozostać tylko 6 miesięcy. Młody Alfons ucząc się zawodu kupca w Katowicach miał wielką okazję, pod okiem profesora Pawła Stellera, górnośląskiego drzeworytytnika i grafika, fachowego zetknięcia się ze sztuką, malarstwem i grafiką. To, że Steller darzył go wielką sympatią, niech świadczy fakt, że jeszcze długo po szkole średniej, młody Alfons był zapraszany na wyjazdy plenerowe, głównie w strony mistrza – w Beskid Śląski. W czasie wojny, z racji stanowiska ojca- naczelnika miasta Tychy, zesłano go na roboty na Pomorze. Uczciwy bauer poznawszy się na Wieczorka uzdolnieniach malarskich, opanowanej mowie niemieckiej i błyskotliwej inteligencji – postarał się o wysłanie go do wojska. Tam długo nie powojował, ranny – już nie wraca w szeregi, gdzie wielu górnoślązaków straciło swe życie. Wieczorek przepracował 40 lat w zaopatrzeniu w branży hutniczej w Katowicach i w lędzińskiej kopalni „Ziemowit”. Artyczne impulsy otrzymane od profesora Pawła Stellera, z którym przez wiele lat utrzymywał przyjazne stosunki owocowały bardzo. Poza pracą, zamknięty w sobie, przy boku swej ukochanej małżonki – w kuchni – malował, malował, malował. Bez wystaw, sławy, dla krewnych, przyjaciół i znajomych. Podziwiamy jego górnośląskie krajobrazy pełne idyllicznych motywów w ramach "Czterech pór roku". Jego barwne obrazy pobudzają w nas wspomnienia. Górnoślązacy żyjący dzisiaj na całym świecie traktują jego dzieła jako symbol i kult utraconej ziemi ojczystej. Jego typowa gwara śląska wraz z dużą dozą humoru wzrusza wszystkich słuchaczy. Alfons Wieczorek jest wybitną osobowością, jest człowiekiem skromnym i szarmanckim. Album zawiera 120 akwarel śląskiego malarza, który delikatnie i niepowtarzalnie maluje śląskie i beskidzkie pejzaże. Akwarele Wieczorka pełne liryzmu i prostoty, uwieczniły śląskie zabytki, krajobrazy, których już niekiedy nie ma. To twórczość pełna nadziei, wiary i tęsknoty... Świat pełen obrazów ukazuje się W swych krajobrazach Alfons Wieczorek ukazuje ciężki trud mieszkańców tej ziemi - ale podkreśla również piękno Beskidów, gdzie Górnoślązacy po wyczerpującej pracy znajdują spokój i wypoczynek. Wiele jego dzieł dzisiaj już należy do historii Górnego Śląska. Wiele starych kościołów drewnianych i kaplic zwłaszcza z okolic Cieszyna, a datujących się jeszcze z czasów Marii Teresy, dzisiaj już nie istnieje. Podziwiać je można jedynie na jego obrazach. W latach 60-tych poprosiły ówczesne władze o jego akwarele, celem zorganizowania wystawy. Wystawy nie było a prac już więcej nie zobaczył. Jego tematyka po prostu nie pasowała do tej ideologii a Wieczorek uczciwy Ślązak, dał się „nabrać” machinie, która odrzuciła dotych-czasową tradycję. Mimo, że miał piękny liryczny głos, nie „śpiewał na nutę tych dyrygentów”, pokazując dalej w swych obrazach tradycję, historię, kulturę w wierze naszych przodków – malował naszą domowinę. Stąd tak wiele objektów sakralnych w jego grafice i akwarelach. Wieczorek – dusza człowiek, mimo swojego zamkniętego charakteru, w towarzystwie kawalarz, żartownik i wodzirej, znany z pięknych wiców przedstawianych w gwarze góralskiej – też spuścizny z wyjazdów ze Stellerem, jak w gwarze górnośląskiego, z Lędzin górnika. „Często nie wiemy co sami posiadamy” – mówił Wieczorek – pokazuje nam ziemię naszych przodków – naszą domowinę plesską, na co dzień niespotykaną. Odnalazł piękno w codzienności, utrwalił czas na wieki, oddał na obrazie to co niepojęte. Znakiem rozpoznawczym, niespotykanym w świecie, na Górnym Śląsku, są piękne, stare drewniane kościółki w naszej wielkiej górnośląskiej rodzinie – czyli w naszej domowinie, posługując się tu starosłowiańskim pojęciem. Wielkim i godnym ambasadorem, naszej plesskiej domowiny jest właśnie Alfons Wieczorek. Zmarł 10 grudnia 1997 roku w Tychach, schorowany, na rękach ukochanej małżonki, przez niego zwanej pieszczotliwie „Liska”. Jego prace zostały do tej pory opublikowane w następujących pozycjach:
Dysponując140 przeźroczami jego prac – możemy przy okazji wyświetlania podyskutować o naszej śląskiej domowinie. Jego wystawy można było podziwiać w Monheim, Leverkusen, Dusseldorfie, Konigswinter, Kothen-Anhalt, a galeria jego znajduje się w Monheim nad Renem. Posiadam obecnie obszerny, obejmujący 25 lat twórczości Alfonsa Wieczorka, zbiór akwarel i czuję się zobowiązany rozpowszechniać artystyczne zdolności tego znakomitego malarza-artysty daleko poza granice Śląska. Obrazy Alfonsa Wieczorka wiszą w śląskich domach, ponieważ artysta często je darowywał swoim znajomym. Jego obrazy przywołują wspomnienia lat dziecinnych, są przekazywane młodym pokoleniom w podarunku. Ciekawe jest to, że jeżeli w domu wisi "Wieczorek" wszyscy domownicy bardzo się do niego przywiązują i nikt tych akwarelek nie ściąga ze ściany (nawet młode pokolenie). Alfons Wieczorek przekazując swego czasu piękny zimowy pejzaż, dołączył taki krótki komentarz: Bardzo piękne zimy u nas są Prosto, zwyczajnie i dlatego pięknie, tak jak proste i zwyczajne i piękne są akwarele A. Wieczorka. Poprosiłem Alfonas Wieczorka o skreślenie parę słów na temat jego twórczości malarskiej, kiedy podczas Świąt Bożegonarodzenia 1996 wręczałem mu podarek pod choinkę - wspólną jeszcze książkę-manuskrypt „Górny Śląsk w barwach czasu”: Alfons Wieczorek o swojej pracy malarskiej "Co mam napisać? - pisze w liście malarz Alfons Wieczorek - podzieliłeś książkę na 4 cykle i to dobrze, bo i też nie jeden literat czy muzyk dzielił swoje utwory według czterech pór roku. Włoski kompozytor Antonio Vivaldi skomponował utwór o wielkiej wartości muzyki barokowej pod tym właśnie tytułem. Ta przepiękna muzyka podoba mi się szczególnie. Cztery dni temu słyszałem Vivaldiego, jego czwarty utwór "L'inverno - Zima", tam czuć zimę i słychać śnieżną zamieć, gdzieś dzwonią sanki, a ogólnie to ta zima jest miła, łagodna - ciepła. Tak samo Wł. Rejmont podzielił swoich "Chłopów" na Jesień, Zimę, Wiosnę, Lato. Przy jesieni powiedział:
Adam Mickiewicz też opisuje pięknie przyrodę we wstępie "Pana Tadeusza" czy "Ostatnim Zajeździe na Litwie":
Piękne poetyckie opisy czterech pór roku opiewane są w naszej książce przez J. von Eichendorffa, K. Damrota, H. Jasiczka, H. Kałuża, E. Berndsenowa, L. von Goeling, W. Nolopp i innych świetnych literatów. A ja malowałem po prostu to, co widziałem na Górnym Śląsku w przeplatających się boskich, cudownych porach roku. Za to dziękuję Bogu, że też nauczył mnie patrzeć i dostrzegać co piękne."
"Ale dość na dziś, ja jestem coraz słabszy, nie umiem już tak dobrze i intensywnie myśleć, więc proszę się nie dziwić. Jak będziesz u nas, to chyba dokonamy tego o co ci chodzi. Trzymaj się zdrowo, pracuj mniej, szanuj się, bo to przysłowie twojego taty Karola: "Ora et labora" jest dla ciebie niepotrzebne, ty to masz wrodzone.
Prosząc malarza o kilka słów na temat swoich akwarel z czterech pór roku, napisał mi ten list w dniu 18.01.1997, prawie nic nie wspominając o sobie samym. Czy to nie zbieżne z żyjącym 141 lat temu poetą Józefem von Eichendorff. W 1856, czyli rok przed śmiercią, poeta zakończył zleconą mu pracę przez pracowników Metternicha na temat - "Historii literatury poetyckiej Niemiec".
I tu też pokazał się Eichendorff jako Ślązak! Rok przed śmiercią pisał tak samo Wieczorek ten list, o sobie nie wspominając wcale, tak zrobił też J. von Eichendorff. Jeden walczył piórem, drugi pędzlem, jeden i drugi nie spełnił swych marzeń. Jak zbieżne są losy Ślązaków, odległych od siebie o wiele lat, wielu i dzisiaj podziela takie losy. Reprodukcje prac A. Wieczorka z książki: Górny Śląsk w barwach czasu Wystawa w Monheim am Rhein Niedawno bo 22.2.2002 do 24.3.2002 wystawa 100 obrazów i 4 rzeźby górnośląskich artystów, odbyła się w Niemczech, koło Duesseldorfu w Monheim am Rhein w pięknej 500-letniej wieży „Schelmenturm”.. Jako inicjator tej wystawy pozwoliłem sobie ją zorganizować w ramach poszukiwań nad lokum dla mojej przyszłej, oficjalnej galerii śląskich artystów. Taki jest mój cel, i taki postawiła warunek władza miasta, by w takim pięknym miejscu można sprawdzić, czy wogóle jest zapotrzebowanie na taką, powiedzmy galerię, muzeum czy izbę pamięci górnośląskości. Mój zbiór obrazów, dorobek w mozolnym, przez 30-lat, zbierania potwierdziły popularność tej tematyki na Sląsku jak i za granicą. Były to zawsze moje wystawy akwarel Alfonsa Wieczorka. Obecnie zaprezentowałem szerszą grupę moich bliskich mi artystów, celem których, było pokazanie Górnego Sląska inaczej jak się o nim myśli. Przy tej okazji jest to hołd Alfonsowi Wieczorkowi (1915 - 1997), który za czasów systemu socjalistycznego w Polsce, na Sląsku nie doczekał nigdy żadnej wystawy. Tematyka jego obrazów to prawda historyczna z zaszłości historycznej niedawnego nam Sląska z kościółkami drewnianymi od XVII, które jeszcze przetrwały, to pałacyki, zamki, posiadłości książąt, grafów czy inne już dziś nie istniejące proste nawet zabudowania - obraz tej ziemi ostatnich 200 lat. Każdy artysta pokazany na tej wystawie miał coś z Wieczorka, realizują nowe nurty i nowe ich„małe ojczyzny”, gdy tworzą z dala od rodzinnych stron, ale wracają zawsze do swoich tematów ze swoich DOMOWIN, z których się wywodzą. Ten charakter „Wieczorkowy” dominował na wystawie w Monheim am Rhein i była tym samym jednorazową, obecni malarze pokazują starą Domowinę i nowe strony, tzw „małą ojczyznę”, gdzie obecnie mieszkają. Zbiór moich obrazów inspirowł, i dalej mnie ponosi w wigorze też „walki” w nowej mojej „małej ojczyźnie”, stąd moje publikacje czy poszukiwania nowych dróg dla starej domowiny. Krótki rys twórczości i jego charakter naszych artystów reasumuję poniżej na podstawie zamieszczonych prac: Każdy wystawiany artysta był absolwentem Akademii Sztuk Pięknych albo Architektury, wyjątkiem jest Wieczorek, który prywatnie po „szkole” pobierał nauki u samego słynnego drzeworytysty z Cieszyna - prof. Pawła Stellera. Każdy z tych artystów ma wielkie doświadczenia w malarstwie z wieloma krajowymi i zagranicznymi wystawami. Wyjątkiem jest tu też Wieczork z wiadomych Wam już przyczyn. Nie modną wówczas prawdę historyczną pokazałem na tej wystawie. Kolegami po fachu byli tu: Ireneusz Botor z wraz z żoną Sonią, z Katowic przedstawiają historię i kulturę śląskiej ziemi od czasów XII w. do dziś. Helena Golda-Błachut z jej pasją, a nie zawodem, jak sama mówi, wyraża swoje marzenia w bajecznych kolorach, zaś grafiki stanowią perłę obecnej rzeczywistości. Jak i Botor, stale poszukuje piękna minionych lat. Stanisław W.Szroborz, chłopak „z Brady” - Łazisk i Gliwic to wspaniały architekt, który ukazuje zamaszyście, jednym pociągnięciem architekturę wokół nas otaczającą, na dużych płachtach papieru. Już „Stocznią Gdańską” z 1980 roku pokazał swój nurt, a w Nadrenii przeobraża się w bujny rozkwit jego „nowej małej ojczyzny” - Duesseldorfu, w typowy dla Szroborza - przeobrażeniu miasta, w nową, ze starej Synergii. Jego nagromadzona energia ze Sląsku tryska tradycją jego przodków w nowych układach. Małgorzata Leszczyńska-Włodarska z Katowic, mistrzyni akwaforty, cierpliwie rysującą na płytach miedziowych, jak w dawnych czasach, smaruje kwasem, topi wosk, i wyciska „soki” na czerpanym papierze, dalej tłoczy z tuszem, upiększa akwarelą dodając duszę jej dzieła. Tak powstają w pracowni przy udziale z jej mężem, Zbigniewem, prace z lat XVII, XVIII i XIX wieku , ze Sląska Dolnego i Górnego ale i stary Gdańsk, Kraków, na podstawie rycin z tamtych czasów, głównie E.W.Knippla. August Dyrda, generacja prawie Wieczorka (1926), rzeźbiarz też tyski. Z Wieczorkiem stale prowadzili dyskusje o Dunikowskim - mistrzu Dyrdy i Stellerze - mistrzu Wieczorka. Dyrda rzeźbiarz, wykorzystał łaskę dla niego ówczesnych władz, robiąc Dzierżynskiego, Tito, Koniewa czy Gierka. Dziś wiele odstawiono na cmentarzysku w Odlewni Gliwickej - a szkoda - bo to też sztuka realizm straconych lat. Dziś robi, wykańcza dzieło jego wielkiego poprzednika Theodora Kalide z Koenigshuette, rzeźbiąc „Fryderyka von Redena” dla Chorzowian, rzeźba 3 metrowej wysokości w brązie była już przez Polaków dwa razy zniszczona! Dyrda mieszka, gdzie pierwsze światło życia zobaczył sam wielki paprocański rzeżbiarz August Kiss (1802-1865). I on za życia rzeźbił bohaterów jego czasów, i jego dzieła burzyli w wyzwolonym Wrocławiu! Taka to historia Sląska i tej wystawy. Mottem naszej wystawy było - pokazać Europie nasze stare i nowe „Heimaty”. Tym samym artyści górnośląscy, na czele z Wieczorkiem swoimi pracami budują na swój sposób, nowe drogi do Europy. I niech stanowią ogniwo pomostu wschodniej kultury pracy i sprawy na rzecz piękna, wszystkich nas otaczającego piękna - dla całej Europy nie tylko w roku 2002. Tak Wieczorek jest wiecznie wśród nas, żyje w Europie, której przedstawicielem był zawsze. Peter Karl Sczepanek
|
| |||||||||||
|