[ECHO ŚLONSKA] [FORUM] [SERVIS] [ŚLONSK] [RUCH AUTONOMII ŚLĄSKA] |
|
5_04/2002 |
|
|||
| ||
« nazot do rubriki Aktuell | ||
|
„Jak można pomóc Górnemu Sląskowi?” „Wie kann man Oberschlesien helfen?“ - krainie kontrastów i sprzeczności, bez
ferajn e.V., w partnerstwie z NRW? Jak pomóc Sląskowi? - „dem Land aus Gottes Hand” - „krainy z Bożej ręki” - jak się to J.W. Goethe wyraził - nie doceniony przez ostatni prawie wiek, bo w niepewności nie znano i nie przewidywano dalszych losów Sląska. Dziś jest inaczej. Też nazywanym - „das Land unter dem Kreuz“ - kraina pod krzyżem - stale stwarzająca problemy, chociaż gdy właściwie traktowana, może stanowić coś nadzwyczajnego. Raz wychwalana, raz poniżana - gdzie leży prawda? - Chcąc pomóc, trzeba doprowadzić by mieszkańcy Sląska znali i zainteresowali się miejscem, gdzie pracują, mieszkają i żyją. Ukrywa się generalnie, że Sląsk należał do najprężniejszych regionów Europy.Kraina o najczęstrzych zmianach w wzlotach i upadkach, z których zawsze wynosili jej mieszkańcy na własnej skórze przeżyć - swoje pozytywne doświadczenia. Przy upadkach następna generacja znów dochodziła do większych wzlotów. Owocem tych wzlotów jest największa liczba laure-atów Nagrody Nobla - w porównaniu do podobnych krain. Kraina gdzie rządziła największa gama różnorodności państwowych w świecie: kolejno -Czesi, Polacy, Austracy habsburscy, Węgrzy, Prusacy, Niemcy i znów Polacy - przez co też stali się najbardziej europejscy! Dlatego też Sląsk należy rozpatrywać w duchu jego bogatej historii w trilateralnej zasadzie - trzech kultur bo trzech narodów i trzech języków. Ale to też kraina w paszczy zawsze trzech największych mocarstw, o którą się bili, lub dzielili jako nagrodami. Dla nich to najczęściej ginęli, ale i najczęściej dochodzili do sławy. Kraina, gdzie wojny nawiedzały ją najczęściej i trwały najdłużej w świecie - ale nigdy bezpośrednio za przyczyną samych Slązaków - a raczej tych, którzy chcieli mieć ze Sląska osobiste korzyści.W mojej nowej miejscowości zamieszkania, czyli w mojej małej ojczyźnie, bo tu „walczę i politykuję” w Monheim napisano w Izbie Pamięci, że Wojna z Napoleonem w 1805 w Nadrenii zakłóciła 450-o letni spokój na tej ziemi! A był to prawie jakby przemarsz Napoleona i powitanie go przy Bramie Ratingen w Duesseldorfie. Co powie Sląsk w swojej historii wojen na ten temat? Kraina najczęściej wykorzystywana, grabiona, plądrowana, kraina manipulowana poli-tycznie, kulturalnie o częstych zmianach języka obowiązującego - w wojnie słowa i ducha identyfikacji - z wieloma negatywnymi następstwami. Kraina najczęstrzych tolerancji, tzw śląskich, dla potrzeb często panujących w ich manipulacjach dla korzyści. Tuszuje się pozytywne realia historycznej przemiany gospodarczej i kulturalno-społecznych mieszkańców w trilateralnej zasadzie. W zasadzie „czyja władza tego religia” robił to Sląsk za sprawą władców u siebie najczęściej. W wojnach też często jak jego Panowie raz przeciw nowemu wrogowi, i zaraz potem razem z tym „wrogiem” jako nowym panem, ich władcą. Jako mięso armatnie na wszyskich frontach - oddawali życie za innych. Takimi metodami nauczyli Slązaka, żeby przeżyć! Tak przetrwał od VIII wieku do dziś, 12 całych wieków. Dziś przez to zawsze skromny, szukający swej domowiny ale i wystraszony, bez zaangażowania politycznego i społecznego, skryty jako mądra reakcja na wielowiekowe go traktowanie. Bo kto stoi za prostym Slązakiem - nikt! W Polsce, Niemczech kluczowe pozycje kulturalno-społeczne objęte są przez nie Slązaków, nasyłanych odgórnie. Czyli bez reprezentowania Slązaka, a zarazem tępionego w jego twardym akcencie i gwarze. Rozkradanego i to jak, do dziś w jego domowinie śląskiej, której został wierny i w niej pozostał. Młody Górnoślązak zaniedbany od kolebki, gdy rodzice w pocie czoła tylko pracowali, nie mając czasu na rodzinę. Zaległości w nauce nadrabiali póź-niej, z własnych doświadczeń biorąc przykład, stając się Slązakiem ze swioch własnych przeżyć, ale znów pokrzywdzony. Tematy urabiania Slązaka i jego eksploatacja są tematami wstydliwymi i przemilczane. Obecni dziennikarze, publicyści podają co wprawdzie prawdę. Ale gołymi faktami, datami nie docierają do właściwej świadomości Slązaka wg. jego nauczonej obronnej motywacji. Jak pomóc w podniesieniu ducha upadłej godności Slązaka? Jak podnieść go na duchu, gdy wokół niego tyle jest przeciwności. Nową większością na Sląsku od 1945, a na Górnym Sląsku już od 1926 roku, są Polacy ze wschodniej części Polski. Slązacy czy to polscy czy niemieccy stali się w sumie mniejszością. Od tego też czasu zapanowały raczej bardziej wpływy Polski Wschodniej, niż rdzennych Slązaków - w każdej możliwej dziedzinie rozwoju tej krainy, a szczególnie w zarządzaniu. W porównaniu do zachodnich miast, nigdzie takie problemy nie zaistnialy, Zachód nie ma takiego doświadczenia. Na Sląsku w upadku jednej kultury rodziła sie druga, jako wzlot. Napływ innych na Sląsk podzielić można na cztery grupy. Zaczynając od drugiej - w latach XIX wieku, ogromnego rozwoju gospodarki - przybyli Niemcy jako inwestorzy i specjaliści do tych firm, a Polacy jako siła robocza z trudnych ich warunków bytowania by na Sląsku znaleźli pracę, chleb i „nowę małą ojczyznę”. Trzecia grupa to Polacy po 1922 i po 1945 po wypędzeniu Slązaków (mówiących tylko po niemiecku), - przybysze z Polski Wschodniej jako repatrianci. Czwartą są Polacy z całej Polski za czasów prozachodniej gospodarki „Gierkowej” - też za pracą i mieszkaniem. Pierwsza, to trzonowa grupa przybyszy od VIII wieku, 990 roku, aż po rok 1770. Były to stałe napływy kolejno Czechów, Polaków, Niemców. Przy czym stale mówi się tylko o przybyłych Niemcach, bo oni tworzyli trzon rozwoju gospodarczego, kulturalnego i spo-łecznego Sląska. Przez to, że Niemcy bliżej kultury Rzymskiej i sami w tym główni tego przymierza, o wiele wcześniej byli rozwinięci od przybyłych tu Polaków. Mądrzy ci Polacy szybko dostosowali się do kultury niemieckich przybyszy, stając się i w ich języku nie do od-różnienia. O Polakach się nie mówiło, bo z reguły stali się Niemcami, tak jak dziś robi ich druga generacja. Jak podobnie w XVI wiecznym było też w Krakowie, mieście o większości niemieckiej z ich kościołem Mariackim i ich Veit Stoss jako Witem Stwoszem na czele. W związku z tym, że kultura przybyszy niemieckich była wyższa, tę przyjęto jako do-minującą! Stąd pozostałości - mówiące kamienie: zamki, pałace, klasztory, kościoły, koś -ciółki fabryki, budynki pocztowe, szpitalne, sądy czy kamienice to dowody oczywisty. To pokazuje się turystom z Ameryki czy Japoni gdy przybywają na Sląsk - teraz jako polskie. Ale tu mówiąc tylko o jednej kulturze, polskiej byłoby zakłamaniem, niestety tak się robi, omijając trilateralną zasadę na Sląsku. Dzieła sztuki przetrwały do dziś, są dowodem tej zasady, bo dominowała kultura niemiecka, zaś Polacy się dostosowywali i o nich nic się nie mówi, bo też po sobie prawie mało pozostawili. Dlaczego ma to być temat wstydliwy, gdy tak było w całej Europe, kultura przychodziła od Rzymu, a Polacy byli od niej trochę dalej oddaleni. Uczyć właściwej świadomości, „miłości do ojczyzny”, bez idealizowania, i szukania idoli przemawiających tylko za Polskością - oto główna wada całego Systemu. Dlaczego głośno się nie powie, że na Sląsku przybywający Polacy przez 600 lat przyjmowali w tolerancji nową ich identyfikację, stojąc za czymś wyższym! Oni robili to tak samo jak dziś robi to wielu Polaków przybyłych do Niemiec. Uczą się języka, zarabiają na chleb z dobrym wynagrodzeniem , budują domy i mają wiele możliwości, jakich nie mieli w Polsce.Tak samo robią jak Polacy przychodzili 600 lat na Sląsk. Obecnie ta większość na Sląsku nie jest dostatecznie duchowo związana ze Sląskiem, tak jak Polacy teraz w Niemczech - dom, język bo porozumieć się trzeba w pracy, a poza tym w domu - kultura polska. A na Sląsku - ta nowa większość - oni mają decydować o dalszych losach Sląska, Polski. Przez ich też małe duchowe zżycie sie ze Sląskiem nie reprezentują dostatecznie Sląska z ich losem historycznym, a ich pobutki osobistego bogacenia się na Sląsku niestety bierą górę, jak Polaków w Niemczech. Ale Polacy, młoda generacja „Polonii” w Niemczech nie decydują o losach niemieckich, a na Sląsku właściwie to oni decydują, gdyż są u władzy, bo i oni głównie są u władzy - bez zaangażowania ogólnego! I jak mają oni reprezentować Sląsk w Polsce w przededniu wejścia do Europy? Znając polską mentalność w aspekcie heroicznych walk o stracony w historii kraj , będą prze-ważały dalej tendencje nacjonalistyczne Polaków przy wejściu do Europy. Skrajnie Polacy będą wymuszali Europę by Europa dostosowała się do polskich warunków, niż odwrotnie. Nowa wolność i demokracja na różnych szczeblach hierarchi społecznej jest różna. Im wyżej tym bardziej przytakuje się Europie, ale i też tym bardziej pozwala się innym np. publicystom lub piszącym innym, pracować starą metodą - szczucia co niemieckie, co śląskie, z trilateralnej zasady. Tak pozwalają wydawać w Mikołowie polski dziwoląg wydawniczy: „Anioła Slązaka” zamiast Angelus Silesiusa. I tym daje się ordery. Paradoksem jest fakt, że europejskie „ordery” z EU otrzymują też ci, którzy tymi starmi metodami dualizmu dają ordery swoim wysługiwaczom. Dualizm prawdy, mówienia jak pasuje może zniszczyć więzi z Europą. Ani Polonia, ani młoda generacja „wypędzonych” nie dopuszczona jest do władzy, gdzie mieszkają, - rządzą ci, którzy pchodzą z danego regionu. Albowiem kto zna przeszłość, zna też potrzeby regionu, ten kroczy w nim w przyszłość! Na przykładzie działalności Polaków na Sląsku, będą oni tak sam może czynić w Europie, reprezentując swoje cele osobiste. Od razu nasuwa mi się myśl - gdy mój zakład hutniczy typuje mnie ze Sląska na Stypendium Rockefelera do USA, kto pojechał w latach 70-ych, oczywiście „hutnik” z centrali, z Warszawy - na roczne wczasy do USA. Główne organizacje Slązaków w Niemczech i w Polsce na Slasku zaślepione są też dzieleniem orderów między sobą. Zaślepieni życiem i problemami z lat 1922 i 1945 - dla jednych jako bohaterstwo, dla drugich jako pokrzywdzonych - wypędzonych. To zaślepia też całokształt pracy na rzecz Sląska. Inicjatywę dawno przejęli inni , nie Slązacy, nie zwią-zani ze Sląskiem - jak zawsze w historii Sląska się działo - inni decydowali. Slązak został dalej jako siła robocza, jak kiedyś mięso armatnie. „U nich, za nich, nikt dla nich” nie zrobi! Zaktywizowanie Slązaka tego zastraszonego i zdesorientowanego, w jakim kierunka ma iść, działać - to cele stojące przed nami wspólne i wspólnie musimy odpowiadać za przyszłość. Zajmowanie się tylko kulturą i politykowaniem w przesłankach historycznych od 1922 jest głównym grzechem, przy ogromnym braku w Polsce instytucji doradczych i wykonawczych w zakresie gospodarowania i polepszenia stosunków w społeczeństwie, w doradztwie nad trudnym zadaniem przejściowam do kapitalizmu i głównym przygotowania społeczeństwa do Europy! Ich realizacja w tych kierunkach jest prawie zerowe, patrząc na ogrom zagadnień i pozostawiając to tylko władzom miast, najczęściej tych przybyłych, nie zwązanych duchowo ze Sląskiem, jakby to sobie życzono.Albo zostawiając te problemy tylko Warszawie, oddając im scentralizowaną władzę i tracąc zarazem kontakt ze światem. Ten kraj kontrastów i sprze-czności winnien się inaczej organizować, tworząc stowarzyszenia e.V. - w partnerstwach - z innymi - z sojusznikami a nie czekać i patrzeć jak inni stale za nich, a zarazem ich urabiają! Zbieranie „śląskiej śmietany” było tylko przez „innych”, wytykały Związki Slązaków - dziś dają oni też innym sami - Sląsk na tacy innym - w swoim zaślepieni w politykowaniu i jed-nostronnej kulturze.Wpływać na środki przekazu, robiąc swoją reklamę w pokazywaniu swo-ich celów, by mobilizować innych, w duchu prawdy i obrony swojego regionu i honoru. Eur-opa wymagać będzie prawdy - więc chwalmy się trójlateralną zasadą - tylko tak zaskarbić można sobie Europejczyka - że wogóle Polak zna historię, bez dwulicowości i nacjonalizmu. Peter Karl Sczepanek
|
Deutsche Fassung: Wie kann man Oberschlesien helfen?
| |||||||||
|