[ECHO ŚLONSKA]  [ŚLONSKE FORUM]  [ŚLONSK]  [RUCH AUTONOMII ŚLĄSKA]

« IMPRESSUM

KONTAKT

post@EchoSlonska.com

2 - 12/2001

ECHO ŚLONSKA

« nazot do rubriki Debata


Odpowedź na propozycję Piotra Kalinowskiego

Wybaczcie, że napiszę po polsku, ale chcę uniknąć niejednoznaczności przy opisywaniu różnic w wymowie i pisowni. Generalnie jest to najlepsza z (niewielu) propozycji, jakie znam.

No to po kolei:

1. Rozumiem, że rezygnujemy z zapisu labilizowania samogłoski "o" na początku wyrazu, tj. piszemy ojcöw a nie łojcöw i od downych časöw a nie łod downych časöw. Ale tu zauważyłem w tekście pewną niekonsekwencję, bo znalazłem słowa łostoł i łostawéł. Przypuszczam, że to pomyłka.

2. Wydawało mi się, że wszystkie "h" zapisujemy podobnie jak w polskim, używając dwuznaku "ch". Pewną moją wątpliwość wzbudziło słowo handel pisane przez "samo h", które znalazłem w tekście. Myślałem, że to też jest pomyłka (nawyk ortograficzny z polskiego), ale dzisiaj dotarła do mnie Pana odpowiedź na list Antka i jestem trochę skonsternowany. Ja nie słyszę różnicy między "ch" i "h" ani w polskim, ani w śląskim. Jeśli nasza śląska pisownia nie będzie powtarzać w tej sprawie polskiej, będzie mi trudno się tego nauczyć. Bardzo proszę o parę słów uzasadnienia, dlaczego mają być dwa sposoby zapisu "h".

3. Zauważyłem zapisywanie głoski "ż" (albo "rz") na dwa sposoby. Raz używany jest polski znak "ż" a raz znak "ř ". Mam tu podobny problem jak z "h" i "ch". Niestety ani w polskim, ani w śląskim nie słyszę różnicy między "ż" a "rz". Ja proponowałem nowy znak na "ż" i "rz" bo chciałem oba je zastąpić jednym znakiem i chciałem, żeby on był różny od polskich znaków, żeby się nam nie myliło. Z kolei pomyślało mi się, że skoro "ż" i "rz" będziemy zapisywać jako np. "ř ", to dobrze byłoby podobnie zrobić z "sz" i "cz", żeby całość była spójna. Stąd pomysł "czeskich" znaków. Jeśli mamy powtarzać polski nawyk ortograficzny i tam, gdzie w polskim jest "rz" pisać "ř " to może pozostawmy po prostu "rz", tak jak pozostawiliśmy "ch". Te parę słów typu "zmarznięty" nie powinno stanowić wielkiego problemu (chyba każdy język ma coś takiego). Jeśli z kolei pozostawimy "h", "ch", "ż" i "rz", to może w ogóle dostosujmy się do polskiego "nawyku ortograficznego", do którego wszyscy jesteśmy przyzwyczajeni. Wtedy wystarczy nam dostosować się do pisowni zastosowanej przez Bożenę Cząstkę-Szymon, Jerzego Ludwiga i Helenę Synowiec w "Małym słowniku gwary Górnego Śląska". Jeśli natomiast uzasadnienie jest inne i głębsze (a tak przypuszczam) to także i w tej sprawie prosiłbym o parę słów wyjaśnienia. Może tym uzasadnieniem jest to, że podobno na południu Śląska (w Cieszyńskim) rozróżnia się w wymowie "ż" i "rz".

4. Zauważyłem jeden znak "đ " zastępujący polskie "dz", "dź" i "dż". Wydaje mi się, że jest tu pewna niekonsekwencja. Skoro rozróżniamy np. "s", "ś" i "š", to może warto byłoby też rozróżnić "dz", "dź" i "dż". Wyraźnie słyszę różnicę między "dź" a "dz" w np. słowach đwénk (dźwięk) i wiđa (widzę). Znalazłem śląskie słowo zawierające "dż". U moich dziadków na Pakułach (pod Woźnikami) na źrebaka mówiło się "zdżöbek". Ale może się mylę, może powinno być zdřöbek. Jest też słowo "zdżadło" (lustro), które być może powinno się pisać zdřadło. Ale czy zapisywanie interesującej nas głoski jako "dř" nie jest powtarzaniem polskiego "dż"? Ponieważ nie mogłem się zorientować w tym przypadku co do reguł ortograficznych, słów z literką "đ " nie zaznaczałem na czerwono.

5. Nie wydaje mi się, żeby koniecznie trzeba było znajdować zastosowanie dla literek "x" i "v". Mam wrażenie, że jest to zrobione nieco "na siłę". Wolałbym słowo tekst pisać tekst a nie text, tak samo wolałbym pisać kśönżka zamiast xônżka. Tu wprawdzie wiadomo, jak to przeczytać, ale gdy usłyszymy "ks" to nie będziemy wiedzieli, jak to zapisać. Czy pisać np. xônże, czy kśönże. Skoro mamy literki "k" i "s", po co sobie komplikować życie. W moich uwagach chciałem zwrócić uwagę na ewentualną możliwość "zatrudnienia" np. literki "x" do robienia dwuznaków.

6. Podsumowując, mamy następujące spółgłoski:
b
c, ć, č
d, đ
f
g
h, ch
j
k
l, ł
m
n, ń
p
r, ř
s, ś, š
t
w
x
z, ź, ż

7. A teraz samogłoski. Domyślam się, że literki z daszkami "ă", "ě", "ô" służą do zmiękczania poprzedzających je liter. Ich polskimi odpowiednikami byłyby dwuznaki "ia", "ie" i "io". Dodatkowo podobną funkcję pełni literka "é", która odpowiadałaby polskiej kombinacji "iy", gdyby taka istniała w polszczyźnie. Widzę tu taki problem, że jak mi się wydaje każda samogłoska, prócz "i", może mieć swojego "zmiękczającego" odpowiednika. Brakuje więc nam dwóch znaków, na zmiękczające "u" (np. biuro) i zmiękczające "ö" (np. přiwiönzany). W odpowiedzi, którą napisał Pan Antkowi zauważyłem, że (być może podświadomie) rozwiązuje Pan ten problem zmiękczając spółgłoskę literką "j" - w zdaniu ... kożdymu śe trefjöm.
Zwykła samogłoska Samogłoska zmiękczająca
a ......................... ă
e ......................... ě
i ......................... nie ma
o ......................... ô
ö ......................... ???
u ......................... ???
y ......................... é

Ponieważ do tej pory zdążyłem naliczyć już 14 literek ze znakami diakrytycznymi, zaczynam się bać, czy nie przesadzimy z tymi daszkami i kreseczkami. Bo jest tego już trochę dużo. Nie wiem, ile znaków mają Czesi albo Słowacy i jak sobie z tym radzą. Może jednak lepiej byłoby pozostawić zmiękczanie spółgłosek tak, jak ono jest zrobione w polskim i do czego jesteśmy przyzwyczajeni, tj. przez dodanie literki "i". "i" jest pod tym względem dość wyjątkową samogłoską, bo nie potrzebuje mieć swojego zmiękczającego odpowiednika. O ile się orientuję p. Ewald Bienia proponował zapisywanie zmiękczania samogłosek przez dodanie literki "j", np. kjery (który). Tak też p. Majkowski zrobił sto lat temu w kaszubskim.

8. Dlaczego zmiękczające "y" zapisujemy jako "é" a nie "y" ? Podobno przemawiają za tym względy historyczne. Wiem, że dawniej w polskim było tzw. "ciemne e", które było zapisywane jako "é" i wymawiane jak dźwięk pośredni między "e" i "i". Ale to jest słabe uzasadnienie, bo nie możemy się odwoływać do całej słowiańskiej historii. Poza tym, o ile się zorientowałem (może proponuje Pan inaczej a ja nie zrozumiałem), "é" stosujemy tylko tam, gdzie wymawiamy miękko "iy" np. wém, dopéro. Tam, gdzie wymawiamy twardo, piszemy po prostu "y", np. tyj (tej), tyż. Po mojemu jest tu chyba pewna niekonsekwencja, bo w słowach "tej" i "też" także, o ile się orientuję, występowało ciemne "e".
Pisał Pan, że są jakieś stare teksty po śląsku, w których występuje ta literka. To byłby bardzo poważny argument za jej przyjęciem, bo dawałoby naszemu językowi pewne umocowanie w tradycji, a to jest bardzo ważne. Trzeba by tylko sprawdzić, czy w słowach, w których ja chcę pisać "y" nie było wtedy "é". Bo wtedy albo nie bylibyśmy zgodni z tradycją, albo z wymową. Ja nie rozróżniam "y" w śląskich słowach chyba (po polsku jest tak samo) i chlyb (po polsku jest chleb). Nie stosowalibyśmy się więc do tej tradycji konsekwentnie a tylko nawiązalibyśmy so niej.

9. Może zamiast "ö" na oznaczenie tzw. "o" pochylonego zastosowalibyśmy literkę "ó", co jest uzasadnione historycznie w podobny sposób, jak "é", a poza tym przyjęło się już jako swego rodzaju standard stosowany przez wielu ludzi piszących po śląsku (np. w "Małym słowniku gwary Górnego Śląska"). Ale upodobnienie do polskiej pisowni może być zarówno argumentem za jak i przeciw.

10. W uproszczonej pisowni internetowej (jeżeli w ogóle mamy zamiar ją stosować) proponuję stosować znak daszka "^" zamiast cudzysłowia, np. škryfnönć = s^kryfno'nc', i apostrof do zapisu "ö". Cudzysłów przydaje się do innych rzeczy. Ale ta pisownia z apostrofami źle mi się czyta, bo, tak jak już pisałem, apostrof, albo inny daszek, powoduje powstanie jakiegoś rodzaju przerwy w słowie, o rozmiarach podobnych do zwykłej spacji. Z tego powodu pewnego wysiłku wymaga wydzielenie poszczególnych słów w ciągu znaków następujących po sobie ciurkiem.

11. Chciałbym zwrócić uwagę na pewien efekt psychologiczny. Moim zdaniem dodanie paru daszków i znaków, jakich nie ma w polskim, powoduje, że nasza mowa zaczyna się wydawać znacząco różna od polskiego i w jakiś sposób budzi to respekt. Jeżeli stosujemy zapis wzięty z polskiego, to każdemu Polakowi wydaje się, że nasza mowa jest tylko gwarą, bo łatwo może przeczytać, co jest napisane. Porównajmy zapis kaszubski Królewô Kaszëb witô (znalazłem w internecu) z zapisem bez daszków Królewo Kaszeb wito. Wydaje mi się, że kaszubski nie jest aż tak bardzo różny od polskiego, jak się wydaje po pierwszym obejrzeniu kaszubskiego tekstu najeżonego "ë" i "ô". O ile się orientuję niektóre daszki w kaszubskim służą tylko do tego, żeby odróżnić od siebie dwa słowa wymawiane identycznie, ale znaczące co innego. Np. jô (po polsku zaimek ja) i jo (po polsku potwierdzenie tak) podobno są wymawiane tak samo.

Przepiszę teraz to, co znalazłem na temat kaszubskiej ortografii zastosowanej przed około stu laty przez p. Majkowskiego, autora książki "Żëcé i przigodë Remusa", którą posłałem Tdzikowi jakiś czas temu. Wydało mi się to ciekawe:

"Dla tej kaszubszczyzny Majkowski stworzył także oryginalną pisownię. W stosunku do pisowni polskiej różni się ona przede wszystkim tym, że głoska "w" spełnia tu tylko funkcję przydechu w samogłoskowym nagłosie wyrazów (w=ł lub u, np. wokno = łokno), zaś polskie "w" zostało zastąpione przez "v". (np. vrzos = wrzos). Poza tym Majkowski wyeliminował polską głoskę "y" i zastąpił ją głoską "i" (riba = ryba). Funkcję miękczącą spełnia "j" (np. njebo = niebo, bjałi = biały), przy czym "gj" czyta się jak "dź" (np. gjinąc = dźinąc), a "kj" - jak "ć" (np. kjede = ciede, gjibkij = dzibci). Znako diakrytyczne (ô, é, ë) nie oznaczają sposobu wymowy, lecz formy gramatycze, poza tym mają zastosowanie celem unikięcia dwuznaczności niektórych wyrazów (np. jô = ja, jo = tak; wurôczëc = ugościć, wuroczëc = oczarować; vëszedł = wyszedł, veszedł = wszedł; zjédz = zjedz, zjedz = zjeżdżaj). Na miejscu "ô" występuje w polskim "a". Głoska "ł" w takich formach jak: szedł, rzekł, jest niema, czyta się więc: szed, rzek. Dźwięk "ę" czyta się w kaszubskim jak "ań" lub "en" w francuskim wyrazie: enfin. Głoski "m." i "n" nadają poprzedzającej samogłosce brzmienie nosowe (np. nom = nąm, vamps = vęmps). Akcent nie został w pisowni uwzględniony. W czytaniu można posługiwać się i akcentem południowej kaszubszczyzny, gdzie on pada na zgłosce najdalszej od końca, i akcentem ruchomym północnej kaszubszczyzny."

Proszę nie traktować moich uwag jako poważnej krytyki. Nie znam się na rzeczy i czym dłużej się nad tym zastanawiam, tym bardziej sobie to uświadamiam. Skorzystałem po prostu z zaproszenia do "popastwienia" się nad tym tekstem i dzielę się z Panem tym, co mi przy tym przyszło do głowy. Ogólnie Pana propozycja podoba mi się najbardziej ze wszystkich, jakie do tej pory widziałem.
Na koniec, zanim zapomnę, chciałbym zaproponować pewne rozróżnienie w pisowni słów wymawianych tak samo, a znaczących co innego. Np. słowo wymawiane dźwięcznie bez albo bezdźwięcznie bes (zależnie od następnej głoski ???) może odpowiadać i polskiemu bez i przez. Ponieważ uważam, że lepiej jest mieć więcej słów niż mniej, proponuję słówko odpowiadające polskiemu bez zapisywać tak samo, jak po polsku, czyli bez (np. bez auta, bez pińynđy, bezrobotny), a słówko odpowiadające polskiemu przez zapisywać jako bes (np. bes ta naša béda ńy wémy, co dalij, albo ta kśönżka była napisano bes Mickěwiča, ale też besto i bestoż). Podobnie w niemieckim co innego znaczą słowa das (rodzajnik) i daß (po polsku że) a wymawiane są chyba tak samo. Alternatywnie moglibyśmy zapożyczyć słówko polskie przez. Jeśli oba słówka pisane są tak samo, to co chwilę mam problemy ze zrozumieniem zdań w stronie biernej np. to było napisane bez (przez) Antka, czy to było napisane bez (bez) Antka.
Podobnie przydałoby się rozróżnienie przyimków do i dla, które po śląsku często są wymawiane tak samo, jako do. W "Małym słowniku gwary Górnego Śląska" autorzy podają, że polski przyimek do może być po śląsku wymawiany na trzy sposoby: jako do, lo albo dlo. Proponuję przyjęcie trzeciej formy dlo i wyraźne odróżnienie jej od do, np. gešynk dlo Antka, ale Antek iđě do döm. Lepiej mieć różne słówka do oznaczania różnych rzeczy.

Józek Kulisz




« zurück zur Rubrik Debata

[ AKTUELL ]  [ POLITIK ]  [ EKO-NOMIA ]  [ HISTORIA ]  [ Z ARCHIWUM ]  [ KULTUR ]  [ PUBLIKACJE ]  [ MINIATURY ]  [ VITA ]  [ HUMOR ]
[ REAKCJE ]  [ DEBATA ]  [ Z FORUM ]  [ INFORMACJE ]  [ OFERTY ]  [ INDEX ]  [ FORMAT-A4 ]  [ ARCHIV-2001 ]  [ SUCHEN ]