f Silesia Superior

KONTAKT: post@SilesiaSuperior.com

 GÓRNY ŚLĄSK - OBERSCHLESIEN

 

Nr. 3 / 08.2002

Silesia Superior 3 / 08.2002

Ewald Stefan Pollok

Po spisie powszechnym

Od kilku miesięcy szeroko komentowano w prasie, radiu i tv sprawę spisu powszechnego.

Nie zawsze były to wiadomości rzeczowe i pełne. Niektóre doprowadzały do nieporozumień. Chociażby ta, że nie można i nie należy wpisywać narodowości śląskiej, gdyż ona nie istnieje. Były również wypowiedzi przedstawicieli GUS-u, którzy twierdzili, że rachmistrze są zobowiązani do zanotowania wszystkiego, co powie respondent.

W międzyczasie emocje opadły, spis się zakończył i należy czekać na jego wyniki. Wiele osób zadaje sobie pytanie jakie one będą. Sporo obywateli twierdzi i wierzy w to, że manipulowano spisem, szczególnie tam, gdzie niektórzy mieszkańcy Polski podali narodowość inną niż polska.

Już przed rozpoczęciem spisu niektóre organizacje i osoby prywatne wykazywały nieprawidłowości w kształceniu rachmistrzów. Były gminy, w których proponowano rachmistrzom, by nie wpisywali do arkuszy podanej przez respondenta narodowości śląskiej[1]. W niektórych wypadkach to samo dotyczyło narodowości niemieckiej i ukraińskiej, dlatego też względnie często rachmistrze wpisywali ołówkiem narodowość inną niż polska. Narzuca się pytanie - dlaczego deklarację polskości wpisywano długopisem a inne ołówkiem? Chodziło zapewne o możliwość dokonania poprawek już po wyjściu od pytanego.

Przewodniczący Związku Ukraińców w Polsce w wywiadzie w TV4 napiętnował takie podchodzenie do sprawy, dając do zrozumienia, że tego rodzaju praktyki posłużą do manipulacji i w końcowym rozrachunku Ukraińców będzie po spisie mniej liczebnie niż faktycznie deklarują.

Również Kaszubi monitowali złe traktowanie ich przez rachmistrzów. Niektórzy rachmistrze nie zamierzali i nie zapisywali, lub robili to za pomocą ołówka, kiedy podawano język kaszubski czy też nie polską przynależność narodową.

Ruch Autonomii Śląska złożył w kilku miastach Górnego Śląska doniesienie do prokuratury twierdząc i dając na to przykłady, gdzie rachmistrze posunęli się do nieprawidłowości w czasie spisu.

Część społeczeństwa powiadomiła komisje spisowe i prasę, że mimo ustalonych nieraz dwu- czy trzykrotnych terminów, rachmistrze nie zjawili się w domu respondenta. Nasuwa się pytanie, jak zostały wypełnione owe dokumenty, kiedy rachmistrze nie otrzymali odpowiedzi na zadane w arkuszach pytania.

„Express” pisał: „Na osobę, która odmawia uczestniczenia w spisie można nałożyć grzywnę do 5 tys. złotych, natomiast rachmistrze otrzymywali za każdą uzupełnioną ankietę osobową 2.80 zł., za opis mieszkania - 8 zł, za opis działki rolnej -11 zł, a gospodarstwa rolnego 17 zł. Najtańsze są ankiety: migracyjna i tzw. dzietności kobiet - po 2 zł. Rachmistrz może w spisie zarobić nawet 1500 zł. Mieszkańcy narzekają, że ankieterzy straszą ich policją, więzieniem i grzywnami”. A więc wypisywano najprawdopodobniej wzięte z powietrza dane, by otrzymać owe pieniądze.

Ten sam „Express” zanotował, iż byli i tacy rachmistrze, którzy zostawiali w drzwiach kartki z ustalonym przez nich terminem wizyty i dopiskiem „obecność obowiązkowa”.

W TV prezes GUS Tadeusz Toczyński dzień przed rozpoczęciem spisu, wręczając arkusze głowie państwa Aleksandrowi Kwaśniewskiemu, zapewniał, że przy spisie obowiązuje tajemnica. Różnie to z tym bywało.

Opolanka, mieszkająca w dzielnicy Gosławice opowiedziała, jak to rachmistrzyni przyszła do niej i opowiadała, że u sąsiadów zażyczono sobie, by w pisała narodowość niemiecką:

- Ponieważ oni nie znali niemieckiego, wobec tego wpisałam narodowość polską.

Wypisując formularz zamierzała osobie u której właśnie była, wpisać automatycznie narodowość polską, na co ta się nie zgodziła, wyjaśniając, że jej typowo polskie nazwisko ma po mężu, ale jej narodowość jest niemiecka. Zaskoczenie pani ankieterki było ogromne.

Jeden z kędzierzynian poinformował prasę (NTO) o tym, że w jego mieście rachmistrz wypełniał arkusze ołówkiem. A w „Schlesisches Wochenblatt” skarżył się czytelnik, że ankieter nie chciał mu wpisać narodowości niemieckiej. Dopiero na energiczny głos respondenta z ociąganiem takową zapisał. Jednak u jego córki i wnuczki mieszkającej nieco dalej wpisał narodowość polską, mimo iż podawali niemiecką.

Należy postawić pytanie, do czego tego rodzaju manipulacje doprowadzą? Okaże się, że w Polsce będzie mało osób należących do mniejszości lub które podały jako swoją narodowość - śląską. Rząd na pewno będzie się chełpił prawie jednolitą narodowościowo Polską. Naukowcy we wszystkich dyskusjach, artykułach, wykładach i książkach wezmą pod uwagę te cyfry i będą je propagowali, mimo że nie są one do końca zgodne z rzeczywistością

Podobna sytuacja miała miejsce w czasie spisu w 1910 roku, kiedy część społeczeństwa podała inny jak niemiecki język porozumiewania się. Ponieważ dla urzędników pruskich, nie mających rozeznania w języku polskim, czeskim, morawskim i śląskim - wszystkie one brzmiały jednakowo - dlatego też zapisali jako język porozumiewania - polski, co nie odpowiadało prawdzie. Wyniki te jednak do dnia dzisiejszego brane są pod uwagę przy pokazywaniu „polskiego żywiołu”

Prócz nieodpowiedzialnych rachmistrzów doszło również do nieprzyjemnych incydentów. W Nowej Trybunie Opolskiej można było dwukrotnie przeczytać, jak mniejszość zaatakowała RAŚ, którego członkowie rozdawali na terenie Górnego Śląska ulotki, w których proponowali, by Ślązacy wpisywali narodowość śląską. Jedna z wypowiedzi brzmiała: „Już w szkole pani uczyła mnie, że należy odpowiadać na zadane pytanie. A pytanie w spisie dotyczy narodowości i ten fakt nie ulega wątpliwości...Jest Polak czy Niemiec, nie ma Ślązaka”.

Poseł Kroll stwierdził: „Myślę, że na skutek obaw przed wyraźnym deklarowaniem narodowości niemieckiej, której istnienia na Śląsku wiele lat negowano, a równocześnie za przyznawanie się do niemieckości prześladowano ludzi, niektórzy wpisywali narodowość śląską. Propaganda komunistycznych czasów robi swoje”.

Wiele ludzi nie miało rozeznania jaka jest różnica między narodowością a obywatelstwem, dlatego też podawali - narodowość polska, „bo przeca w Polsce miyszkom”.

Na przypomnienie dziennikarzy, że rachmistrz musi zapisać wszystko co usłyszy, Kroll stwierdził: „To dowodzi tylko, że robi się wokół spisu zamieszanie”. Wtórowała mu gazeta „Schlesisches Wochenblatt”, w której sam naczelny pisał, że Strassbourg odrzucił narodowość śląską.

Jeszcze niedawno polskie sądy również odrzucały rejestrację narodowości niemieckiej, a chwili obecnej taka istnieje. Rząd francuski był przeciwny autonomii Korsyki, a mimo wszystko po latach Korsyka ową autonomię uzyskała. Nie wiadomo czy Ślązacy swoją uporczywością działania też tego nie osiągną, jak również tego, że będzie narodowość śląska.

Jest źle, kiedy jedna z grup wywodząca się z tego samego Śląska próbuje walczyć przeciw drugiej. Przysłowie mówi „gdzie się dwóch bije, tam trzeci korzysta”...

Należałoby jeszcze przypomnieć, że RAŚ nie obawia się styczności z mniejszością niemiecką.

Można zrozumieć, że mniejszość obawiała się tego, że część Ślązaków z różnych powodów (obawa przyznania się do niemieckości, gdyż społeczeństwo polskie nadal patrzy złym okiem na nich; niezadowolenie z niektórych poczynań mniejszości) nie będzie chciała wpisać narodowości niemieckiej, ale chętnie wpisze śląską. Nad tym należało się jednak wcześniej zastanowić i odpowiednio ludzi do zapisywania swojej narodowości, w tym wypadku niemieckiej, przekonać.

Przypomnieć tu należy, że członkowie RAŚ w ostatnich wyborach głosowali w Gliwicach na członka mniejszości niemieckiej. To też świadczy o zrozumieniu sprawy. Dobrze byłoby także pamiętać, że RAŚ ze swoim potencjałem 150 tys. otrzymanych głosów w czasie ostatnich wyborów i w zasadzie z młodymi, w większości wykształconymi ludźmi, mogłaby wraz z mniejszością dużo zdziałać dla Górnego Śląska.

W innym wywiadzie na pytanie dziennikarza: „ Jak pan przyjął szacunki, według których 100 tysięcy ludzi deklarowało narodowość śląską?”, poseł Kroll powiedział:

- Myślę, że skoro podawali narodowość śląską, to nie chcieli podać narodowości polskiej, czyli na pewno nie są Polakami.

W tego rodzaju spisach można popełnić i popełnia się małe pomyłki, które jednak nie rzutują na całokształt, ale kiedy w środku Europy, w państwie, które dąży do wejścia do UE robi .. wszystko, by manipulować, to należy zapytać - dlaczego i komu to ma służyć.


[1] - patrz Silesia Superior nr 2 „Spis powszechny”