[ECHO ŚLONSKA]  [ŚLONSKE FORUM]  [ŚLONSK]  [RUCH AUTONOMII ŚLĄSKA]

« IMPRESSUM

KONTAKT

post@EchoSlonska.com

3_01/2002

ECHO ŚLONSKA

« nazot do rubriki Aktuell


Europejskie drogi w Polsce, na Sląsku i domowinie Plessia

Dobre drogi prowadzą zawsze do rozwoju, ale jak Polska ma osiągnąć dalszy rozwój, gdy drogi jej, z jednej strony były w opłakanym stanie a po drugie jest ich za mało.

Najczęściej są to drogi, pozostałości po rozkwicie infrastruktury przemysłowej na Górnym Sląsku z końca XIX wieku. Drogi Tyskie nie można tu porównywać,bo też są najnowsze i najlepsze w Polsce, z najlepszym połączeniem na całą Polskę - promieniście w każdym kierunku. A wraz ze Sląskiem, tzn. z Województwem Sląskim się tu rozumie - mają tu mieszkańcy poprzez drogi szybkiego ruchu i autostrady szybki dostęp do względnie największej ilości innych miast nie tylko w Polsce. Nie dziwmy się więc, że rozwijanie się tego regionu wraz z Tychami jest największe gospodarczo, kulturalnie i socjalnie.

Jak to już kiedyś w 1997 roku wspomniałem w mojej publikacji „Górny Sląsk w barwach czasu” dzięki drogom przychodzi dalszy rozwój danego regionu, dzięki dobrym drogom, się rozumie. I tak wioski na przelocie dróg miały więcej zawsze styczności z kulturą, niż te, które nazywano ”dziurami zabitymi deskami” - bez przelotu.

Nic nie jest złe co na dobre wyjdzie - wśród tych zabitych deskami wytworzył sią dzięki temu szczególny charakter człowieka, z pozytywnymi jego cechami, wytrwałości wręcz z upartym i cierpliwym dochodzeniem do celu, i nie załamywania się. Taki to typ człowieka wyrastał we własnej kulturze i tradycji jego otoczenia, jego przodków. Dochodził do celu pomimo, że drogi jego nie były uwite różami.

Ziemia Pszczyńska, nazywana przeze mnie Plesską domowiną, kiedyś, kiedyś oddalona od centrali państwa najbardziej z innych prowincji, na granicy innych państw, może by się też tu wydawało, analogicznie porównując do zabitego deskami regionu. Ale Plessii to nie dotyczyło!

Pierwszy rozkwit przemysłu na Sląsku, właśnie na Ziemi Pszczyńskiej w XVIII wieku z Hutą Paprockę, (żelaza) w Paprocanach na czele, wskazała jak ważną rolę odgrywa komunikacja związana z ruchem materiałowym. Przywóz rudy z polskich Sielc i Rudy na Sląsku czy wywóz wyrobów gotowych do Pszczyna lub dalej, utrudniony był niedostateczną ilością dróg utwardzo-nych dla przewozu furmanek z kęsiskami żelaza. W tamatych czasach książęta chcieli za dużo wdrożyć z obecnego Zachodu na dalekim Wschodzie, jakim była pszczyńska domowina.

Tym bardziej, że jeszcze nie śniło się o samochodach i pociągach. Dopiero szeroki rozwój górnictwa na Sląsku w całym XIX wieku spowodowany masowym przemieszczaniem się węgla do odległych klientów - Wrocław, Polska , Austria - furmankami, właśnie począwszy od naj-starszej kopalni „Emmanuelsegen” (Błogosławieństwo Emanuela), zwanej póżniej Murcki czy z Wesołej, też na Plesskiej domowinie, spowodował rozmaszysty rozwój dróg na całym Sląsku. Istnieją one do dziś, z małą poprawką, gdyż „kocie łby” zalano asfaltem. O przewozie ludzi do pracy też jeszcze nie myślano. Z Polski, z Kongresówki przybyli osiedlali się w pobliżu, tuż przy kopalnianych osiedlach im budowanych. Górnoślązacy pracowali na swej roli, jak i nawet do 10 km rano i 10 km wieczorem chodzili pieszo z ich domowin do nowych zakładów pracy.

Był czas kiedy wszyskie drogi w Europie, pomimo tak odległej krainy, prowadziły do tej Pszczyny, a zarazem całej domowiny. Dzięki pojawiających sie tu króli, princów, wielkich ludzi kultury i nauki, a szczególnie przemysłu, przyjeżdżali to drogami książęcymi lub nowo tworzo-nego przemysłu, i w ten sposób przejmowaliśmy ich europejską kulturę, oświatę, sądownictwo a szczególnie gospodarkę. Nie tylko wielcy, ale i mali ludzie tej domowiny mieli z tego duży pożytek. Ten mały, czyli my wszyscy, kiedy nie mieliśmy możliwości się daleko przemieszczać, jak też wówczas i inni w świecie nie mieli tej możliwości - ale dzięki naszym Panom z Plessii, pochodzących z wielkich rodzin europejskich, majacych wiekie styczności z Europą - nam dali tę okazję szybkiego poznawania co europejskie, dzięki tym to drogom książęcych na Plessii. Takich różnorodności europejskich nie miał żaden inny rejon Polski.

I tak Thurzonowie już od 1517 roku wiodli do Pszczyny z Węgier, Czech, Austrii czy Bawarii i Wrocławia. Promnitzowie z żarskich Łużyc, Anhaltowie z Saksonii, Gór Harzu i Anhaltu a Hochbergowie do 1938 roku z Dolnego Sląska i Sudet , Berlina, Rosji czy Anglii. Przychodzili przy tej okazji i ludzie (jak dzisiaj w XX wieku Polacy lubią osiadać się na Zachodzie) i coś zawsze po sobie zostawiali. Odchodzili, bo musieli albo z racji dalszego się rozwijania, albo z przymusu traktowani jako „wrogowie” z wojennych czasów. Czy wszyscy byli naprawdę wrogami? Pytamy w dobie łączenia się w jedną wielką rodzinę europejską.

Tak też wytwarzał się swoisty charakter Slązaka ziemi pszczyńskiej, nie na bakier z kulturą, bo zakorzeniony w tradycję tej ziemi, swych przodków. Wyrastał i dalej ją kultywował, gospo-dażył, pracował i przy tym mało mówił. Ale czy nie takich ludzi potrzebuje ta ziemia, nie rzucających słów na wiatr a czynem rozwijali i siebie i całą domowinę. Przytoczyłem kiedyś przy tej okazji w mojej publikacji w słowach Zofii Kossak-Szczuckiej z 1930 roku (str.46) - „tymi zaletami buduje się państwa, tamtą twardzizną, w której czyny dźwięczą lepiej od słów”.

Równowaga społeczna na tej ziemi zostala zachwiana, kiedy na drodze, symbolicznie mówiąc, ćwiklickiej prowadzącej z Galicji do Pszczyny, stojący na straży posąg św.Michała Archanioła z walczącym smokiem, nie podołał już tej ziemi, ze spokojnym społeczeństwem tej domowiny, bronić przed innymi, o innej kulturze przyzwyczajeń. Zachwiała się równowaga kulturalna, zatraca się tradycję w rodzinie, zakładzie pracy, w kościele, czy nawet na placu zabaw wśród dzieci. Zostawmy ten temat jednak na później. Będzie on następnym moim wywodem o ludziach „z krainy przychodzących i odchodzących”, gdzie przez to ziemia ta „jałowieje” z jej starej tradycji, kosztem wielkiej różnorodności społecznych z wielu zakątków Polski, tworząc „multi-kulti” uprzednio tu nie spotykanej. Z tobołkami odchodzili jedni, drudzy z tobołkami przychodzili - po tych samych drogach, zawsze ze Wschodu w kierunku na Zachód. Przychodzili więc też z dziur zabitymi deskami i odchodzili do krainy z szerokimi w wielu kierunkach biegnących autostrad. Dla jednych i drugich z małym szokiem dostosowywali się do nowego otoczenia, co oznaczało dla każdego wielki awans kulturowy, czyli w walce o zaadaptowanie sią do wyższej kultury życia, w ich nowo wybranych małych ojczyznach. Dziwnym jest fakt, że tu przychodzący, na lepsze drogi w porównaniu skąd przyszli i od razu nas próbowali uczyć kultury z „ich wyższej”, bo cię po prostu przegadali hasłami dmuchanymi przez wiatr, bez konkretów, bez naszej rzetelności i czynu.

Szok wyższej kultury dotyczy i tych tu przychodzących i tych tym odchodzących. Bo i z kapitalizmem, jego pułapkami są na bakier, i dostosowania się do Europy ciężko im przychodzi. Z łatwizny korzystają z przejściowego kapitalizmu, wolnego rynku, przyjmując to co najpierw oczy widzą, bez wnikliwej analizy potrzeb dla siebie, człowieka, społeczeństwa czy państwa.

Do zawdzięczenia kiedyś mieliśmy wiele, czy dzisiej też jadący naszymi drogami, do nas,dają nam coś co nas wzbogaca, duchowo, kulturalnie, niewątpliwie tak, ale! Albo mydlą nam oczy w tym to okresie przejściowym. Jadą wozy drogami z Zachodu zapełnione wielkimi halami marketowymi, które rosną jak grzyby po deszczu... a wraz z nimi towary przez nich wyproduko-wane. Stajemy się krajem konsumpcyjnym, wydając tylko pieniądz, a skąd go wziąć, gdy stanowiska pracy produkujące większość tych towarów są na Zachodzie. Markety, miejsce nie tylko zakupów ale i częstych spotkań towarzyskich, każdego tam można spotkać, bo chcą coś pięknego, dobrze zorganizowanego i czystego widzieć, oczy nacieszyć, bo i portfel nie za pełny, by to wszysko kupić. Zasypiani świecidełkami, myślimy, że to już Zachód przyjechał polskimi drogami szczególnie na Sląsk, niestety pieniądz wysysać, szczególnie ze stref ekologicznych!

Paradoksem dzisiaj jest fakt, w porównaniu do lat XIX wieku, że mimo szalonego rozwoju motoryzacji i kolei, ilość dróg przelotowych w Polsce prawie się nie zmieniła. Komunikacja kolejowa została maksymalnie, ze względu na duże koszty eksploatacji, ograniczona. Przez to masowy zakup samochodów zapchał drogi ruchu materiałowego jak i indywidualnego, dziś wygodnej jazdy autem w pojedynkę do pracy. To, że paliwo jest drogie, jak i coraz to większy brak pieniędzy wynikły ze spłacania kredytów na te samochody, lub kupowania co oczy teraz widzą, ograniczył ruch prywatny do wyjazdów tzw. kierowcow niedzielnych. Pękające w szwach polskie drogi narażają człowieka na coraz to większe ilości wypadków. A koszty reperacji szybciej psujących się pojazdów na złej jakościowo drodze, też biją po kieszeni.

W dobie szybkiej komunikacji słowa i informacji przez telekomunikację, komputeryzację i z tym zwązanym internetem, komunikacja fizyczna człowieka i przemieszczanie towarów w Polsce jest jeszcze daleko w tyle. Oczekuje się od Europy funduszy na budowanie dróg, zaniedbanego problemu ostatnich lat powojennych. Prawie każda droga i most z tych czasów wymaga wszędzie remontów, a dodatkowe koszy tych fuszerk i „oszczędzania” (czytaj: kradzieży) materiałowego rujnuje cały kraj. To marnotrastwo pieniądza, czasu i nie myślenia o bliskiej przyszłości otwartych granic w EU z polską razem,odbijają się na człowieku, jego zdrowiu, kulturze i bezpieczeństwie, w dobie czasów szybkości i stresu tym samym, i nowych okropno-ści terrorystycznych. Polskie drogi są zawsze wykładnikiem zaangażowania polskich władz do systemu gospodarowania, często nie widząc potrzeb dalekosiężnych. Im bardziej gospodarka ta jest niestabilna, tym drogi i cele zarazem są nieosiągalne.Najgorzej, że społeczeństwo nie oponuje, nie mobilizują władzę do intensywnej pracy nad polskimu drogami i celami w innych gałęziach, zależnych od szybkości na drogach. Ta obojętność jest już przyzwyczajeniem, życia skromnego, bez żądań i roszczeń. Mentalność i osobowość człowieka XXI wieku w Polsce ma wiele do życzenia, szczególnie na przełomie tysiąclecia, gdy Polska chce w każdej dziedzinie dorównać Europie, do której tak zmierza.

Zrobiło się wiele od moich sielankowo-nostalgicznych opisów, i ze wskazaniami dla wszyskich z mojego z 1997 roku „Górnego Sląska w barwach czasu”, ale to stale za mało, by dogonić po tej „drodze” innych. Chciaż piękna „Autobahn” na Opolszczyźnie i Dol. Sląsku już jest gotowa!

W czasie trwania jednej generacji społeczeństwa można nadrobić straty materialne, mentalność i osobowość mieszkańca tej domowiny można doprowadzić do normalnej po trzech generacjach! W wiekach krystalizowała się ta osobowość i w wiekach może być dusza tej „soli ziemi czarnej” odbudowana. To, że August Kiss syn „ paprocańskiej huty” mógł w rękach przerobić materialną glinę gips, cynk, brąz i żelazo tworząc wspaniałe dzieła rzeźbiarskie w mgnieniu oka, ale nabyte te zdolności, takiej pracy dla innych, trwały wiekami. Ale o tym też w roku 2002.

Tylko czasem innymi drogami niż zazwyczaj, musi kroczyć człowiek cywilizowany, gdy jakaś „czarna pantera” (niczym „czarna Pantera na pędzącą na koniu Amazonkę” w wykonaniu rzeźbiarza z Paprocan - Augusta Kissa) rzuci się na wyższą kulturę cywilizacji - budzi się każdy z letargu, najczęściej, gdy jest za późno. Ale o tym i innym później - w 2002 roku - o ludziach przychodzących i odchodzących, do i z krainy Silesii, domowiny śląskiej, zwanej dzisiaj trochę złożenie, bo Sląskiem, Opolszczyzną i Dolnym Sląskiem odchodząc od kanonów historyczno-geograficznych, sugerując się kurczowo poglądów twardogłowych małych ojczyzn, dla których wrogiem stale są sąsiedzi: Rosja, Czechy i Niemcy a innych, nie używających bezpośrednio naszych dróg, zaliczają do właściwych przyjaciół.

„Quo vadis” Polsko i po jakich drogach kroczysz? Czy naprawdę prowadzą one do celu wytyczonego przez ogół europejskich struktur regionalnych? Sląskowi w wiekach przypisywano wiele europejskiego. Po drogach poruszało sie wiele narodów, w wielu językach mówiono na tych drogach i wiele spotykało się kultur na tych drogach, z szeroko pojętą tolerancją. Czy dziś ten „tygile”, w nomenklaturze E. Szramka, tak wypali by w tradycji tego regionu od setek lat, bo z tych dróg, i godnie reprezentować będzie swój lud na forum europejskich dróg, ulic i ścieżek.

Wieki trzeba, by nowa struktura społeczeństwa śląskiego z nowymi drogami do celu, stała się znowu wzorcowa dla Europy, z której brano jako wzór do naśladowania, a która to pozostała w słowie i pieśni. „Odnowy Wam trzeba, odnowy” - mówił Ojciec Swięty, i o prawdzie wspomniał do tego też. Dokąd idziemy i po jakich drogach, z kim i w jakim celu Polsko?

Europejskie drogi w Polsce, na Sląsku i domowinie Plessia

Peter Karl Sczepanek

den 30.11.2001

Peter Karl Sczepanek Monheim/Rh
Holzweg 40
40789 Monheim am Rhein
Tel/Fax 02173-66742
e-Mail: sczepanek@gmx.de

in der Rheinischen Post: www.rp-online.de
Silesia-Info: (search: Sczepanek)
www.rp-online.de
www.slonsk.de
www.EchoSlonska.com
www.Silesiana.gmshome.de




« zurück zur Rubrik Aktuell

[ AKTUELL ]  [ POLITIK ]  [ EKO-NOMIA ]  [ KULTUR ]  [ HISTORIA ]  [ Z ARCHIWUM ]  [ PUBLIKACJE ]  [ MINIATURY ]  [ VITA ]
[ REAKCJE ]  [ DEBATA ]  [ Z FORUM ]  [ INFORMACJE ]  [ HUMOR ]  [ OFERTY ]  [ INDEX ]  [ FORMAT ]  [ ARCHIV ]  [ SUCHEN ]