[ECHO ŚLONSKA]  [ŚLONSKE FORUM]  [ŚLONSK]  [RUCH AUTONOMII ŚLĄSKA]

« IMPRESSUM

KONTAKT

post@EchoSlonska.com

3_01/2002

ECHO ŚLONSKA

« nazot do rubriki Aktuell


Wrocław - Breslau, jedna rajza

Nasze miasto, a jakie cudze

17 (i 18) maja 2001 r. byłem z przyjacielem z Rybnika w stolicy Śląska - Wrocławiu. Wrocław - właściwie mi nieznany -jakieś publikacje i krótkie przejazdy, takim dla mnie jeszcze trwa, ale pierwsze kroki zrobiono.

17 maj 2001 r. był trochę dniem szczególnym dla Wrocławia.

W czasie, gdy delegacja Związku Ludności Narodowości Śląskiej z dr Jerzym Gorzelikiem przebywała w Strasburgu i przed Trybunałem Praw Człowieka przedstawiała swoje argumenty przemawiające za rejestracją Związku, polski minister spraw zagranicznych Władysław Bartoszewski zaprosił do stolicy śląska swojego odpowiednika z BR Deutschland ministra Joschka Fischer'a wraz z premierami przygranicznych Landów niemieckich aby; „dyskutować o współpracy transgranicznej".

Czy data i miejsce spotkania zostały wybrane przypadkowo ? Niewiadomo, może Polacz spodziewali się jakieś decyzji w Strasburgu.

Plan szerszego spojrzenia na Metropolię Śląską podporządkowałem więc w znacznym stopniu wizycie ministrów w Ratuszu.

Tak więc kilka godzin, to było podpatrywanie zabiegów wokół przyjazdu gości i ich lokowaniu w Ratuszu Wrocławskim - niestety w tym dniu zamkniętym dla Ślonzoków. Nad wejściem powiewały flagi Niemiec i Polski, ale nie było Śląskiej, biało-żółtej z czarnym orłem z kotwiczką Wikingów na piersi.

Rozpoczęte Juwenalia „zaowocowały" też przejściem przez rynek jakichś krakowiaków wrocławskich oraz studenckich gołodupków. Tuż obok pomnik lwowski - Aleksander Fredro - kolega kwituje krótko - rozpustnik lwowski - stoi tam od 1956 roku, w miejscu gdzie stał konny pomnik Fryderyka Wilhelma III - a gdy zwracam uwagę, że tu najlepiej byłoby ustawić denkmal Braci Hauptmannów - Gerhart'a - noblisty i przedwcześnie zmarłego Carl'a, który poprzez przetłumaczenie na język niemiecki „Chłopów" Reymonta przyczynił się wydatnie do uzyskania Nobla przez tegoż, jakaś miejscowa damulka z drugiej strony stolika, na odchodnym wyrzuca z siebie - neonaziści ... neonaziści?? Jej towarzysz milczy. Z krańcowo odmiennym przyjaznym postrzeganiem śląskiej kultury stykamy się w księgami, gdzie przeglądamy pozycje dotyczące Śląska: „Śląsk i Ślązacy" - Joachim Bahlcke, następnie Leksykon - encyklopedia Wrocławia (jakie to drogie).

Finanse pozwalają na zakup małego przewodnika - Breslau - Ein Reisefuhrer. Wracamy do innego stolika aby móc obserwować schodki Ratusza popijając pszeniczne piwo. Jest czas by rzucić okiem na plan miasta. Aż „szczypie w oczy" ten nacjonalizm czy wręcz szowinizm polski w nazewnictwie ulic i placów Wrocławia. Piłsudski, Pułaski, Traugutt. Kościuszko, Dmowski, Drobner, Dubois, Kołłątaj, „Henryk ale tatarzyn Sienkiewicz", jeszcze: „Powstańcy Śląscy", Warszawscy, Partyzanci, itd., itd. Brakuje tylko „Ogniem i mieczem", „Czterech pancernych" i powrotu Bieruta do Uniwersytetu. Historycznych osobowych - śląskich nazw - dla ulic, placów - brak, może gdzieś na obrzeżu miasta?

Tymczasem przybywają goście - najczęściej nie odwracając glowy po wyjściu z samochodów znikają w Ratuszu schowani za plecami licznej rzeszy BOR-owików i ich pojazdów). Jest więc czas by już indywidualnie (różnice zainteresowań) zwiedzić Kościół Garnizonowy -jakiś remont, efektów prawie nie widać. Przed sukiennicami powstaje coś na kształt prostokątnego koryta - wodopoju dla kawalerii? Podobno ma to być fontanna? A może uformować tam jakiś wodospadzik Sudecki z duchem tych gór, Rübezahl’em z sikającą kryką?

Wracam do stolika przed Ratusz. W przerwie wychodzi i staje w wejściu premier Saksonii Kurt Biedenkopf - patrzy ciekawie w stronę rynku, może tego Fredry ? ... czy nie kojarzy go z Fryderykiem? O nie, tu Polacy po 45 roku zrobili „swoje porządki" nawet z cmentarzami - równając je spychaczanu. Resztki pommków w Psie pole - Mirków, nie nadawały się do spalenia jak np. 300 000 tomów książek ułożonych w stosy 2 metrowe w mesie studenckiej i spalone przez zdobywców już 10/11 maja 1945 roku.

Późnym popołudniem - już po odjeździe delegacji BR Deutschland spotykamy się z zaprzyjaźnionym Wrocławskim Ślązakiem i już w trójkę odwiedzamy jeszcze Ostrów Tumski - most Piaskowy, ul. św. Jadwigi z posągiem świętej, most Tumski, kościół św. Piotra i Pawła, kościół św. Krzyża, pomnik św. Napomucena, zadbana Kuria Metropolitarna i wreszcie Katedra św. Jana Chrzciciela - opiekuna Wrocławia odwieków. Wcześniej - tam na wieźy Ratusza pod zegarem symbol- herb Wrocławia pięknie odrestaurowany z sylwetką Jana Chrzciciela - wymagający właściwie oddzielnego objaśnienia.

Tutaj: 17 maj 2001 gołym okiem widać: portal Katedry wraz z wieżami, sterczynami pokryty spalenizną - sadzą i zwyczajnym ponad półwiekowym brudem na grubość palca - cala, jak w nieczyszczonym kominie. Takiego zaniedbania dla tak ważnego obiektu nie widziałem nigdzie w Europie - na zachód od Odry. Wstyd i gańba dla Wrocławia ale głównie dla Arcybiskupa z Kardynałem G. Jak to inaczej wygląda w Pradze, Watykanie... Gańba! Żeby nie oczyścić na początek nawet portalu Katedry!- starczą szczotki ryżowe i trochę wody ż proszkiem plus kilka metrów rusztowań. Obiekty Kurii natomiast pięknie zadbane.

Wnętrze katedry ze względu na późną porę odwiedzimy w dniu następnym. Tymczasem moja propozycja na czasie: zamiast regularnych kościelnych zbiórek pieniężnych na KUL - Lublin prowadzonych na Górnym Śląsku winno się wreszcie zainicjować zbiórkę na np. odnowę Katedry Wrocławskiej i innych obiektów kultury chrześcijańskiej tamże, też na przykład spuścizny po Cystersach w Rudach Raciborskich, itp.

Zaproszeni na nocleg przez wrocławskiego Slonzoka - chętnie korzystamy, w międzyczasie zaznamiając się z ciągnącymi się robotami przy regulacji Odry i podwyższeniu wałów przeciwpowodziowych w rejonie Biskupina.

18 maj 2001 - poranek wita uciążliwym deszczem. Z zaciekawieniem wysłuchujemy komunikatu radiowego PR -1, dotyczącego interesującego nas posiedzenia Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu z dnia poprzedniego. Gazeta Wyborcza pod kąśliwym tytułem „Kto ty jesteś? Ślązak mały", zamieszcza krótką notatkę kończącą się informacją - przypuszczeniem: „Trybunał wyda wyrok za kilka tygodni". Natomiast w .Dzienniku Zachodnim" z tegoż dnia (l 8 maj) - Śląsk w Strasburgu - w krótkim komentarzu - z powołaniem się również na dr Jerzego Gorzelika - red. (tes) przekazuje, że orzeczenia należy oczekiwać za pięć miesięcy. Gazeta Wrocławska - milczy.

Są jeszcze wzmianki w „Trybunie Śląskiej", katowickim dodatku do „Gazety Wyborczej" - „Wojna narodowa" i w „Rzeczypospolitej" - „Strasburg rozstrzygnie, czy skarga jest dopuszczalna" - tamże wcześniej (16 maj) „Czy wyrok w Strasburgu wpłynie na ordynację wyborczą" - autorka R. Kowalska - z depart. prawnego MSZ. Pozostaje działanie i oczekiwanie.

Vergangenheit und - a dzisio

Deszcz zmienia nieco program dnia - odkładamy niestety wizytę w nieco odległym Mirkowie gdzie Polacy w rejon Psiego Pola! Usunęli to co ich najbardziej przyprawia do dzisiaj o wyrzuty sumienia tj. pomniki cmentarne dawnych mieszkańców - budowniczych tamtej świetności miasta Metropolii Śląska, Cmentarze zrównali więc „zdobywcy", wciskając prochy - kości w ziemię. To i owo (druga Hala Targowa, Muzeum Sztuki i inne obiekty wysadzono w powietrze jeszcze w latach 70 tych - pozmieniano nazwy -jak wyżej i wszystko jest o'key?


Museum der bildenden Künste - Breslau 1912

.... Do Mirkowa... przyjedziemy - chyba, że wcześniej jak już gdzieś proponowałem te płyty wrócą do Wrocławia i otoczą tzw. Panoramę Racławicko-Kościuszkowską „Murem Pamięci" - lub ją nawet zastąpią.

Tymczasem Wrocław w deszczu - katastrofalny stan chodników, kałuże do kostek. Szyny tramwajowe tu i tam znikające w rozlewiskach wody. Kościoły pozmieniały - w znacznym stopniu właścicieli - właściwie wszystkie od zewnątrz wyjątkowo brudne. W innym miejscu wznosi się jakiś potężny betonowy bunkier całkowicie przyciskając zabytkowy kościółek.

Odwiedzamy wreszcie Katedrę - wnętrze sprawia wrażenie mroczne. W prezbiterium zamkniętym kratą nie pali się nawet jedna żarówka. Nam przypadkiem udaje się wejść bocznym przejściem w czasie obsługi przez siostrę zakonną, lecz szybko musimy opuścić zabytkowe ławy - siedzenia urządzone dla możnych Wratislavia. Żarówka na moment zapalona, zostaje szybko wygaszona. Proponuję porównać z prezbiterium w Bazylice w Velehradzie na Morawach.

Pewną oznaką zmian może być fakt, że w Katedrze znalazły się teraz doczesne szczątki odtrąconego po wojnie niemieckiego Breslau, metropolity, kardynała Adolfa Bertrama - obok swoich poprzedników.

Korzystamy jeszcze z możliwości oglądnięcia panoramy Wrocławia z wieży Katedry. I tu niespodzianka. W salce wieżowej u stóp windy jakiś prawie prywatny biznes... maski i fetysze afrykańskie w koszcie zwiedzania wieży. A pieniędzy na oczyszczenie chociażby na początek portalu Katedry - przypominam, brak. Brak też jakichkolwiek podstawowych informacji w formie ulotki - biletu dotyczących Katedry -jej imienia (też w języku niemieckim...) wysokości wież, historii, itp; - o co pytali i obecni tam turyści z Niemiec. Jest natomiast folderek z maskami - 4 złote. Salka wystawowa winna być przeznaczona dla Katedry, chyba że,... Kuria wie lepiej.

Deszcz dokucza, z oglądania panoramy Wrocławia właściwie nic.

Wracamy na dół i udajemy się do Uniwersytetu. Tu zwiedzamy Aulę Leopołdina - słynną ze względu na wystrój a uboższą ostatnio przez kradzież zabytkowych obrazów - portretów.

Jakieś uniwersyteckie k'miodki niedopilnowały Auli i stało się - a szaber ma tu długą tradycję. Grupa turystów niemieckich - może dzieci byłego Breslau wypędzone stąd w 1945 roku-z zaciekawieniem ogląda sceny - wystrój Auli, wsłuchując się w objaśnienia przewodnika.

Równie z zainteresowaniem polska młodzież szkolna słucha opowieści swojej przewodniczki. Historia uniwersytetu, symbolika fresków - malowideł pokrywających ściany i strop Auli zajmują.

Poza Aulą w holu na kolejnych kondygnacjach ciekawe fotosy dawnego Breslau - Wrocławia, tego co zostało zniszczone a współcześni mieszkańcy nie czują potrzeby odbudowy - rekonstrukcji, np. muzeum. I jeszcze wejście na otwarty balkon z widokiem we wszystkich kierunkach na zabudowę-i przyrodę Wrocławia.

Czas na zrobienie fotografii - pogoda nieco się poprawia. deszcz zanika.

Po Uniwersytecie jest jeszcze wizyta na Wzgórzu Partyzantów!

To tam, gdzie przed wojną stala wieża Kaisera Wilhelma (1902 rok) mająca upiększać miasto a z której był dobry widok na okolicę. Teraz wzgórze bez wieży „zagospodarowali" narkomani o czym można było się przekonać, gdy na widok kamery niezwłocznie znikają.

I jeszcze w innym miejscu taras parkowy Adolfa Liebich'a ale już beż okazalej innej wieży (32 m) z pozłacaną Victorią. Wieża to tam Turm -jak turnia, a Katedra - tum (tuom) - dziś Dom.

Wsiadamy w samochód i przyjeżdżamy w rejon Hali Targowej z 1908 roku oglądać ciekawą konstrukcję żelbetonową - druga Hala Targowa „poszła" z trotylem już grubo po wojnie. Mignęła też Rotunda Kościuszkowska - było wyżej. Podrodze zaczepia młody „uzależniony" - pokazując receptę i jakiś grosik - chce nas wciągnąć do apteki by mu zapłacić za „działkę".


Kaiser Wilhelm-Turm
Breslau 1912

Powrót na rynek - jeszcze wystawka prac uczni liceum plastycznego - zresztą interesująca. Kupno widokówek - tutaj nikt ich nie wystawia na ulicy, trzeba szukać w księgarniach. Znaczek pocztz polskiej - jak zwykle i niezawodnie od lat jest to „dworek w Czamolesie" - bo „brak" na Śląsku jakichkolwiek obiektów kwalifikujących się do zaprezentowania nie tylko w Polsce ale i w Europie.

Więc widokówki z „dworkiem" idą w Europę a myśli wokół Strasburga.

Podjeżdżamy do pięknego zabytkowego dworca i powrót na Ziemię Rybnicką.

Do Wrocławia - Mirkowa, do Katedry, Ratusza, Hali Ludowej... i wielu innych miejsc naszej stolicy trzeba będzie wracać.

Zastanawia, jak my na Górnym Śląsku o naszej Metropolii Śląskiej - Wrocławiu nic nie wiemy.

Na pewno jest to głównie tzw. „zasługa" - telewizji regionalnej Katowice i pozostałych tzw. regionalnych mediów nadających programy z ... Warszawy. Radio i telewizja Katowice grzecznie wypełniła bowiem rozkazy i zadania zlecone Warszawy organizując np. 10-ty raz Dyktando polskie i podobne imprezy w Opolu. Na temat Wrocławia i Dolnego Śląska kompletne milczenie!

Ewald Bienia

Maj 2001
Ryciny pochodzą z przewodnika po Breslau z 1912 roku, foto: E. Bienia




« zurück zur Rubrik Aktuell

[ AKTUELL ]  [ POLITIK ]  [ EKO-NOMIA ]  [ KULTUR ]  [ HISTORIA ]  [ Z ARCHIWUM ]  [ PUBLIKACJE ]  [ MINIATURY ]  [ VITA ]
[ REAKCJE ]  [ DEBATA ]  [ Z FORUM ]  [ INFORMACJE ]  [ HUMOR ]  [ OFERTY ]  [ INDEX ]  [ FORMAT ]  [ ARCHIV ]  [ SUCHEN ]