© Ewald Bienia - www.slonsk.de - 12/2000
Shlonzsko Natio

  SLONSK

Narodowość Ślónsko
cz. I

Są jeszcze w Katowicach prawdziwi sędziowie !?
Z siędzinami fatalnie !

Ewald Bienia

24 czerwca 1997 roku wieczorem w obecności chyba zirytowanego wojewody katowickiego Eugeniusza Ciszka destygnowanego z Warszawy przez ówczesnego piemiera RP z Polskiego Stronnictwa Ludowego - Pawlaka - sędzia sądu Wojewódzkiego w Katowicach, Wydział I Cywilny, Stanisław Warzecha - wpisał do rejestru stowarzyszeń

"Związek Ludności Narodowości Śląskiej z siedzibą w Katowicach".

Fragment z uzasadnienia decyzji Sądu:
"Co się tyczy pojęć ,narodowość śląskie' i ,śląskiej mniejszości narodowej', to problematyka związana z ustaleniem właściwego znaczenia tych pojęć nie może być przedmiotem szczegółowego badania sądu rejestracyjnego. Wszakże można przyjąć dla potrzeb niniejszego postępowania, że od wyboru osoby zależy jej narodowość, a że tubylczy ślązacy stanowią mniejszość na Górnym Śląsku, to każdy wie kto tylko przebywał na tym terenie przez jakiś czas i kto chce dostrzeć ten fakt, zresztą organ nadzorujący, coć rozdziera szaty nad tym, że założyciele odważyli się powołać rejestrowane stowarzyszenie, faktu pozostawania w mniejszości etnicznych tubylców nie kwestionuje."

Byłem tego dnia w odległych Katowicach w tymże Sądzie, żywo emocjonalnie zainteresowany losem wniosku, którego inicjatorem był-jest Pan Jerzy Gorzelik (obecnie dr Jerzy Gorzelik). Wniosek powołanie ZLNS, podpisany przez 109 osób, złożyła w grudniu 1996 grupa działaczy Ruchu Autonomii Śląska i Śląskiego Związku Akademickiego. Najpierw jednak Śązakiem został ksiądz Arkadiusz Wuwer z Turzy Śl., powiat Wodzisław Śl. W marcu 1996 r. w miejscu starego zamieszkania (pow. Wodzisław Śl) urzędnicy wydziału ewidencji ludności urzędu gminy przyjęli od niego deklarację o narodowości śląskiej, a departament spraw obywatelskich MSW odpowiedział mu: "określenie swojej narodowości należy wyłącznie do osobistego uznania danej osoby". W kolejnym pismie urzędnicy Ministerstwa Spraw Wewnętrznych napisali: " Deklaracja o przynależności do mniejszości nie może być kwestionowana lub sprawdzana przez organa władzy publicznej." I ksiądz Wuwer jako Ślązak wyjechał na studia do Watykanu. Narodowość górnośląską wpisywano do dokumentów również w latach 1920-22. Sleenzane byli w IX wieku u Geografa Bawarskiego a nie było Polan. Ślązacy byli też za czasów Długosza - byli zawsze.

Wracam jednak do ostatniej - współczesnej rejestracji.
Nie znalazłem się w gronie 109 osób załorzycieli ze względu na brak informacji o przygotowywaniu wniosku. Ale liczba członków deklarujących raptownie rosła - w tym i moja deklaracja - już po złorzeniu wniosku w Sądzie rejestrowym a przed decyzją, która się przeciągała ponad termin ustawowy, do pół roku.

Będą więc 24 czerwca w Katowicach w Sądzie, na pytanie w sekretariacie - kiedy będzie decyzja w sprawie ZLNSl. - zza uchylonych drzwi gabinetu padła niespodziewana odpowiedz - zapewne samago sędziego W.- "jutro zostanie ogłoszona". Istotnie, chyba najpierw ogłosiły ją Radio i Telewizja Katowice, zaś prasa śląska - Trybuna Śląska, Dziennik Zachodni - 26 czerwca 1997.

Rejestracja miała pełną podstawę prawną, bowiem:
"W prawie o stowarzyszeniach ustawodawca gwarantuje kardynalne prawo jakim jest prawo do wolności zrzeszania się i umożliwiania obywatelom równego, bez względu na przekonania, uczestnictwa w życiu publicznym i wyrażania zróżnicowanych poglądów oraz realizacji indiwidualnych zainteresowań" - napisał w uzasadnieniu sędzia Warzecha.

Sąd nie miał na celu uznanie, że de iure istnienie narodu a jedynie zarejestrowanie stowarzyszenia. Sprawa mogła mieć wyważony pozytywny ciąg dalszy gdyby, - tak jak to zrobiono jeszcze w Czechosłowacji - przeprowadzić powszechny narodowy spis ludności i zbadać poparcie dla idei naodowości sląskiej. Narodowości się nie deklaruje, bowiem żaden Sąd, a to Jednostka-Obywatel ma prawo swobodnego decydowania o przynależności do mniejszości narodowej, bo taką de facto zostałaby sląska narodowośc.
(Porównaj: "
Slązacy a problem narodowości - JS paźdz/list. 96")

Ale dalsze losy rejestracji potoczyły się odmiennie bowiem "nadzorca" Śląska" z Warszawy, wojewoda Ciszak przy wtórze m.i. lokalnych klakierów z góry zapowiedział rewizję postanowienia w Śądzie Apelacyjnym. Na dzisiaj - 2.X.2000, tydzień przed wyborami prezydenckimi - stan prawny w stosunku do czerwca zmienił się o tyle, że w polsce obowiązuje nowa Konstytucja, która w rozdziale II - Wolność; Prawa i Obowiązki Człowieka i Obywatela już w artykule pierwszym w kolejności - Art. 30 mówi: Przyrodzona i niezbywalna godność człowieka stanowi źródło wolności i praw człowieka i obywatela. Jest ona nienaruszalna, a jej poszanowanie i ochrona jest obowiązkiem władz publicznych.

Również dopiero: W czwartek 27 kwietnia 2000 w późnych godzinach wieczornych Sejm na sesji wyjazdowej w Gnieźnie nareście przegłosował Konwencję Ramową Rady Europy, która precyzuje ramowe prawa mniejszości. Polsce udało się w ten sposób wyprzedzić Białoruś ! Za Konwencją głosowali wszyscy posłowie Unii Wolności i Sojuszu Lewicy Demokratycznej i część posów AWS - łącznie 344 głosy. Przeciwnych było 56 a 13 wstrzymało się. Przeciwko Konwencji były głosy z AWS-u tj. Zjednoczenie Chrześciansko-Narodowe, KPN-Ojczyzna. Popis bałamuctwa dali - posł Łopuszeński i poseł Stomka. Temu drugiemu możemy jednak my Shlonzocy dziękować, bo wcześniej przy innej okazji z pozycji narodowca wykrzykiwał że:"Ślązacy to nie Polacy !" - a posłem jest już kolejną kadencję.

Wrócmy jednak do 26 czerwca 1997 i pierwszych publikacji dotyczących rejestracji ZLNŚl. Na Śląsku są to dzienniki - Dziennik Zachodni i Trybuna Śląska i ogólnopolska Gazeta Wyborcza (red. Naczelny Michnik) oraz i inne. Więc wśród Ślązaków - lepij Shlonzokow - decyzja Sądu wywołała ogólne zadowolenie - uznanie, natomiast u nacjonalistów polskich całą gamę objawów gorączkowych - od lania krokodylich łez po objawy wściekłości. Znaleźli się natomiast "Ślązacy", którzy natychmiast - byli zapewne na to przygotowani - wystąpili ze swojimi deklaracjami potępienia - np. Znany etatowy publicysta Michał Smolorz z Dziennika Zachodniego (też Gazety Wyborczej) - tytuł "Stało się" 26.VI. 97 - czytamy z jego "wypracowania" - "Jeżeli jednak przejrzymy dokładnie każdy epizod z historii Śląska to nigdy nie pojawia się w niej istnienie śląskiej narodowości", i jeszcze np.: [w zbiorach niemieckich pieśni ludowych od dawna figuruje jedyna (!!!) piosenka określana jako śląskia: "Lustig ist das Zigeunerleben"], itd, występuje też z prymitywnym atakiem na kulturę śląską (jej brak) - wśród Śłązaków nie zauważono też nigdy dążeń narodowościowych - Ten górnik z wykształcenia widocznie poprzestał na naukach wyniesionych ze szkół PRL-u. A właściwie to z p. Smolorzem było tak: gdzieś na przełomie roku 96/97 bodajże, pojawił sięacat stanowisku dyrektora telewizji katowickiej, z lektóry felietonów pana M.S. można było wywnioskować, iż był on ponownie zainteresowany tym stanowiskiem (fotelem) i żeby zaistnieć na forum krajowym pomieścił w Gazecie Wyborczej 9. XI. 96 artykuł pt. "Prawdy wstydliwe i zapomniane - M.Smolorz: głos w dyskusji o Ślązakach w Wehrmachcie", który to artykł dość jednoznacznie mógł być postrzegany jako świadectwo lojalności dla władzy, podobnie jak i czerwcowe '97 "Trzy kroki przed orkiestrą" - Ślązakom wiele brakuje, by stać się odrębnym narodem", więc świadectwa lojalności dla władzy, która dzieli m.i. fotelami dyrektorskimi w telewizji. Ale, chyba przez niedopatrzenie (nie napiszę - głupotę) ten pierwszy artykł M.S. znalazł się bez zgody autora, w formie przedruku w Jaskółce Śląskiej z grudnia '96 i to obok mojego Hymnu Śląska - Lux ex Silesia. Do dzisiaj trudno przejść mi obok tego faktu obojętnie. Lecz pan Smolorz wykazał tu sporo inicjatywy, bowiem przysłał do Zarządu Ruchu Autonomii Śląska - wydawcy Jaskółki Śl. Swojego adwokata z żądaniem finansowym i go wyegzekwował ! Zawsze gdy przypominam sobie tą historię, o której dowiedziałem się ponad rok później, to myślę że Ruch Autonomii Śląska może mieć jednak satysfakcję, bo oblykł p. Michała we frak - a tenże skarżył się w którymś z felietonów w Dz.Z., że Śhlonzocy do tyjatru to chodzą w dzinsach a mo być frak - teroz on już mo !

Z ostrą krytyką idei Narodowości Śląskiej wystąpił też etatowy redaktor w prasie śląskiej - też głównie Dz.Z. i miesięczniku Śląsk" - Krzysztof Karwat - zapewne też licząc na awanse w prorządowych publikatorach (np. miesięcznik Śląsk). W.w. autor już na wiadomość o wniosku rejestracyjnym ZLNl. w prorządowym miesięczniku Śląsk - XII '96 opublikował artykuł pt. "Górnośląskie oszołomstwo ?" - którym rozpoczął właściwe wylewanie krokodylich łez i obrażanie Shlonzoków - np. cytat "mało to nawiedzonych chodzi po katowickich czy opolskich brukach ?" itd. itp. Potem było szereg dalszych tego typu wynurzeń. Najlepiej zapędziła się Trybuna Śląska, która zawłaszczając sobie przedwojenny tytuł niezależnych autoów - na kilkanaście dni przed spodziewanym rozpatrzeniem sprawy rejestracji ZLNŚl. artykułem "Konik rasy śląskiej" podpisanym (jb) - zapewne Zerzy W. Bebak - wewnątrz numeru napisał "jak daleko może sięgnąć paranoja" itp. Wewnątrz tegoż numeru już podpisany Jerzy W. Bebak i pełny bełkot na temat, a właściwue bez tematu. Skandalem zaś wręcz było, gdy na czołowej stronicy Tryb. Śl. 24.VI.97 redaktor podpisany - obserwator - obraża bełkotem zatytułowanym "szajba" - a niedługo potem tenże Obserwator (4.VII. 97) w swoich kilku zdaniach z tytułem Uśpieni - sugeruje członkom Ruchu Autonomii Śląska poązanie z KGB i Stasi. Podpisany "Obserwator" mógł być utożsamiany z redaktorem naczelnym trybuny Śląskiej. Między innymi na moją prośbę do red. naczelnego Jaskółki Sląskiej, w ochronie dobrago imienia do sądu wystąpił pan Rudolf Kołodziejczyk, red. nacz. Jaskółki Śl. Tok prowadzenia sprawy w Sądzie Rejonowym w Katowicach przedstawiono w Jaskółce Śl. w sierpniu '97 i grudniu '98 - relacje z procesu przedstawiona przez R.K. mówi sama za siebie - ciągu dalszego nie znam. Nigdy nie byłem wzywany w sprawie.

Wracając jeszcze do sprawy rejestracji ZLNŚl. i tak Gazeta Wyborcza z 26.VI.97 poprzez redaktora Imielski'ego tytłami Nacja śląska oraz Śląsk: skomplikowana sprawa określa rejestrację jako "niespodziewaną i kontrowersyjną decyzję katowickiego Sądu."

Przeciw zgłosił też Diethmar Brehmer ze "Wspólnoty" - "Przedstawiciele Ruchu Autonomii Śląska z nikim się nie konsultowali. Nie potrafili zaakceptować tej śląskości, która jest . . ." i całkiem świeża wypowiedź p. Diethmar'a (Tr.Śl. z 10.V.2000) - "Nawet Korfanty nie myślał kategoriami oddzielania Śląska" - tylko od kiedy dla Berhmer'a autorytetem był-jest Korfanty, który był gotowy Autonomię Śląska poświęcić za stanowisko premiera RP.

Wojewoda Oszak miał więc tu na miejscu spore poparcie. Autorytety w kraju wykazują jednak o wiele więcej zrozumienia dla powstałej sytuacji (przykłady przedstawię w następnym odcinku). Tymczasem tu na miejscu Shlonzoków nie traktuje się podmiotowo ale raczej coś, co idzie mierzyć na tony czy metry sześcienne - stawia się najbardziej absurdalne zarzuty i rzekome niedomagania tożsamościowe. W. Liszsak próbuje nawet jakichś porównań z kosmitami (Tr. Śl. 4.VII 97), krytykuje Śąd - "sąd nie wie, co zarejestrował" i z pomocą dyrektora Wydziału Spraw Obywatelskich Urzędu Wojewódzkiego Ryszarda Kubik'a kieruje do ądu Apelacyjnego wniosek rewizyjny.

24 września 1994 r. po politycznym odkładaniu terminu rozprawy apelacyjnej - przewodnicząca składu sędziowskiego Berbara Kurzeja uchyla decyzję o rejestracji ZLNŚl. Powstaje bliskie skojarzenie z przedwojennym samacyjnym wojewodą Grażyńskim, vel Kurzydło (krakowskie) wyznaczonym przez Piłsudskiego, a walczącym zaciekle z wszystkim co kojarzyło się podmiotowością Śląska.

Zostanie jeszcze niewielka nadzieja w Sądzie Najwyższym a ostatecznie Trybunał w Strasburgu. (Do spraw tych wrócę w następnym odcinku.) Wierzę mocno, że Śhlonzoki bydóm Podmiotem tej Ziymi i znojdom Wolność w autonomii Shlonzka a tożsamośc Shlonzoka bydzie określała Narodowość Śhlonzska, - chcemy takiyj Autonomii jako doł premier Wielkiej Brytanii Szkocji, chocioż w spódnicach my Ślonzoki lotać nie bydymy.

Dla zmiany tematu przedstawię niżej koniec śląskiej Autonomii.
Przedwojenna Autonomia Śląska wprawdzie ułomna i zwalczana w pierwszym okresie przez wojewodę Grażyńskiego, w połowie lat '30-tych była już jakoby akceptowana przez tegoż. Potem była wojna i wszystko się odwróciło. Jeszcze nie ogłoszono końca wojny a 21 stycznia na wniosek KC PPR zdeklarowany komunista zagłębiak generał Aleksander Zawadzki - NKEDzista został mianowany pełnomocnikiem rządu tymczasowego RP na obszar woj. Śląskiego. W lutym '45 przyłączono do Śląska powiaty będziński i zawierciański oraz miasto Sosnowiec. Na początku marca '45 Zawadzki został przez prezydium Rządu Tymczasowego powołany na stanowisko pełnomocnika dla Śląska Opolskiego. Było to nieformalna połaczenie obu regionów.

Ostatni akt dziejów autonomii Śląskiej miał miejscs na VII sesji KPN 4 maja 1945 roku. Gen. Zawadzki jako wojewoda przybył na posiedzenie rady na czele delegacji górnośląskiej. W przemówieniu ponownie zaatakował autonomię - pierwszy raz zrobił to w Katowicach 11 marca 1945 roku - fragmenty: "Górny Śląsk stanowił odrębne województwo i nie tylko odrębne województwo - był wydzielony z Polski, był jakoby odkrojony żywcem z Polski . . . Słowo -autonomia-, które wszechwładnie panowało do 1939 r., na Śląsku nie wypowiada się. Było przekleństwem ziemi śląskiej . . Te szkodliwe rzeczy trzeba wytępić . . ."

Dwa dni później KRN rozpatrzyła projekt zniesienia autonomii Śląska. Uzasadnienie tej decyzji wygłosił Leon Chaju z SD: "Obecnie na Śląsku wśród ludności polskiej panuje powszechne zrozumienie, że ustanawiający autonomię Statut Organiczny Województwa Śląskiego jest szkodliwym przeżytkiem. Toteż w praktyce 'autonomii' nie respektuje się: Sejmu Ślaskiego nie zwołano dotąd i nie zwoła się już go nigdy." Ustawa Konstytucyjna o zniesieniu Statutu Organicznego Województwa Śląskiego ogłoszona została w Dzienniku Ustwa z datą 6 maja 1945 roku. Tak więc, tymi nieprawnymi działaniami historia śląskiej autonomii - chociaż ułomnej - desygnowany a nie wybierany wojewoda - skończyła się.

Trwała i rozwijała się za to dyskryminacja ludności śląskiej. Reaktywowanao obozy hitlerowskie, tworzono też nowe. Teraz miejsce hitlerowców zajęli sowieci i Polacy. Funkcjonują największe - oświęcimski, świętochłowicki, jaworznicki, łombinowicki, itd. To gen. Zawadzki, "gospodarz województwa", prawa ręka Stalina na Śląsku, odpowiedzialny jest za przygotowanie represyjnej polityki władzy ludowej na terenie Śląska, szczególnie zaś dekretów PKWN z 31 VIII i 13 XI 1944 r., odpowiada razem z oficerami NKWD i szeregiem lojalnych pomocników za wywózkę dziesiątek tysięcy (25 tys. ?) górników i nie tylko górników na - praktycznie - śmierć do ZSRR.

Nazwiska ofiar z terenu Górnego Śląska na ogół są już znane i były publikowane. Mało znane są natomiast losy ostatniego pokolenia osadników z Żywiecczyzny z XIII, XIV wieku i dalszych, którzy przybylwali najczęściej z Frankami, osiedlali się na Śląsku bowiem księstwo oświęcimskie przynależało wtedy do Śląska. Mimo ogromnych ofiar jakie były ich udziałem, tam w rejonie Soły mieszkają jeszcze potomkowie pierwszych osadników.

Załączona lista śmierci tylko z jednej miejscowości oddaje całą grozę powojenną, jaka była udziałem tych przecież Śhlonzokow z pochodzeniem niemieckim. Było to Alzen - potem Hałznów - teraz dzielnica Bielska-Białej, wywodzącą się z Alzen nad Menem. Podobnie było ze znanymi Wilomowicami, Bielskiem . . .i dziesiątkami osad załorzonych w bezludnych ówcześnie puszczach Beskidów. Tu w centrum Ślaska musimy o tych ludziach na Żywiecczyźnie pamiętać. Oni często nawet nie znają swojego pochodzenia. Najstarsze mapy Śląska wskazują na "dorfy" czyli wsie istniejące do dzisiaj, a załorzone przez tamtejszych osadników.

5/6 paźdz. 2000


W następnym odcinku proponuję powrót do spraw rejestracji z LNŚl., tożsamości Shlonzoków, opinie Autorytetow na tematAutonomii Śląska i jego odrębności.

Uwaga: Opracowanie powstało dokładni, gdy runęła komuna w Serbii.