KONTAKT: post@SilesiaSuperior.com

 GÓRNY ŚLĄSK - OBERSCHLESIEN

 

Nr. 4 / 10.2002

Silesia Superior 4 / 10.2002

Kazimierz Kutz

"Prezent z nieba...

...albo ackta Universitatis Wratislaviensis No 2364”

Osiemdziesiąt lat temu, po wielowiekowej tułaczce, Górny Śląsk wrócił w granice Polski. Bo taka była jego wola. Dziś reperkusje tego ważnego wydarzenia - w porównaniu z „cudem nad Wisłą” - jest taka sobie, wydziadowana jakaś, choć prawdziwym cudem był powrót Śląska do polski. W prawdzie wróciło tylko 29 proc. Jego terytorium, ale na nim 53 kopalnie (15 zostało po drugiej stronie), wszystkie 9 kopalni rud żelaza, 10 kopalń rud cynku i ołowiu (na 15) 5 hut żelaza (na 9) wszystkie 18 hut cynku, ołowiu i srebra. Był to niewyobrażalnie wielki majątek materialny, cywilizacyjny i społeczny: śląskie wiano dla młodego - zacofanego i rolniczego - państwa polskiego. Minęło 80 lat i zostały resztki tamtej fortuny. Śląsk ze swoim wielkim bezrobociem ogromnymi problemami społecznymi czyni wrażenie dożywającej szkapy. A jego upadek postępuje...

Dla niżej podpisanego (senator) największe zadośćuczynienie rocznicowe przyszło z Wrocławia. Jest to wydarzenie bardzo znaczące. Trzystu letni Uniwersytet Wrocławski wydał - mimowolnie okolicznościowo „Historię Śląska”. Jest to pierwsza całościowa historia obszaru pomiędzy Odrą a Wisłą, od jej zarania po dzień dzisiejszy, ujawniająca nareszcie prawdę. Nie ma w niej owijania w bawełnę. Na sześciuset jedenastu stronach powiększonego formatu, małym drukiem, zapisany jest - i przedstawiony ocean faktów, dat i informacji. Jest to ogromna i rzetelna praca, za którą autorom należy się najszczersza wdzięczność. A są to Marek Czapliński, Elżbieta Kaszuba, Gabriela Wąs i Rościsław Żerelik.

Wprawdzie były już pisane przez historyków Uniwersytetu Śląskiego historie Śląska, ale prawda u nich w założeniu ograniczona była ówczesną urzędową doktryną polityczną i albo ślepiły konformizmem i wątpliwej jakości poczciwością albo lubieżnym, czyli zaprogramowanym kłamstwem. W tej ostatniej konkurencji prym wiódł ówczesny rektor tej uczelni, pan R. I choć nie był z wykształcenia historykiem, to się imał tej dziedziny, by łgać...

Niemniej księgi „śląskich historyków” istnieją i nadal służą studentom śląskiego uniwersytetu. Biedni oni.

Prędzej w wyjałowionej rzece będą się tarły leszcze, niż zdążą wyparować głupoty fałszerzy z ludzkich umysłów. Dlatego nie dziwi, że prawdziwa historie Śląska powstać musiała we Wrocławiu. Uniwersytet to nie silnik samochodowy - nie wystarczy zmiana oleju. Lustracja naukowych kłamstw, tak łatwych do uchwycenia, nie jest u nas w zwyczaju Bo któż miałby przyjemność znęcać się nad nieżyjącymi lub ledwie kipiącymi starcami?

(„Dziennik Zachodni" z 28.06.2002, fragmenty)