Osiemdziesiąt lat temu, po wielowiekowej tułaczce, Górny Śląsk wrócił w granice Polski. Bo taka była jego wola. Dziś reperkusje
tego ważnego wydarzenia - w porównaniu z „cudem nad Wisłą” - jest taka sobie, wydziadowana jakaś, choć prawdziwym cudem był
powrót Śląska do polski. W prawdzie wróciło tylko 29 proc. Jego terytorium, ale na nim 53 kopalnie (15 zostało po drugiej stronie),
wszystkie 9 kopalni rud żelaza, 10 kopalń rud cynku i ołowiu (na 15) 5 hut żelaza (na 9) wszystkie 18 hut cynku, ołowiu i srebra. Był
to niewyobrażalnie wielki majątek materialny, cywilizacyjny i społeczny: śląskie wiano dla młodego - zacofanego i rolniczego - państwa
polskiego. Minęło 80 lat i zostały resztki tamtej fortuny. Śląsk ze swoim wielkim bezrobociem ogromnymi problemami społecznymi czyni
wrażenie dożywającej szkapy. A jego upadek postępuje...
Dla niżej podpisanego (senator) największe zadośćuczynienie rocznicowe przyszło z Wrocławia. Jest to wydarzenie bardzo znaczące.
Trzystu letni Uniwersytet Wrocławski wydał - mimowolnie okolicznościowo „Historię Śląska”. Jest to pierwsza całościowa
historia obszaru pomiędzy Odrą a Wisłą, od jej zarania po dzień dzisiejszy, ujawniająca nareszcie prawdę. Nie ma w niej owijania w
bawełnę. Na sześciuset jedenastu stronach powiększonego formatu, małym drukiem, zapisany jest - i przedstawiony ocean faktów, dat i
informacji. Jest to ogromna i rzetelna praca, za którą autorom należy się najszczersza wdzięczność. A są to Marek Czapliński, Elżbieta
Kaszuba, Gabriela Wąs i Rościsław Żerelik.
Wprawdzie były już pisane przez historyków Uniwersytetu Śląskiego historie Śląska, ale prawda u nich w założeniu ograniczona była
ówczesną urzędową doktryną polityczną i albo ślepiły konformizmem i wątpliwej jakości poczciwością albo lubieżnym, czyli
zaprogramowanym kłamstwem. W tej ostatniej konkurencji prym wiódł ówczesny rektor tej uczelni, pan R. I choć nie był z wykształcenia
historykiem, to się imał tej dziedziny, by łgać...
Niemniej księgi „śląskich historyków” istnieją i nadal służą studentom śląskiego uniwersytetu. Biedni oni.
Prędzej w wyjałowionej rzece będą się tarły leszcze, niż zdążą wyparować głupoty fałszerzy z ludzkich umysłów. Dlatego nie
dziwi, że prawdziwa historie Śląska powstać musiała we Wrocławiu. Uniwersytet to nie silnik samochodowy - nie wystarczy zmiana oleju.
Lustracja naukowych kłamstw, tak łatwych do uchwycenia, nie jest u nas w zwyczaju Bo któż miałby przyjemność znęcać się nad nieżyjącymi
lub ledwie kipiącymi starcami?