Gwara górnośląska
oprac. Szczepan
Całek,
Chennevières-sur-Marne Cedex —
ASSiMiL Polska Sp. z o.o.,
Kraków 2002, 95 s.
Najciekawsze wydaje się to, że książeczka Gwara górnośląska ukazała się
w serii „Języki Obce w Podróży”. Zapisano wszak tony papieru i poświęcono wiele godzin na uczone
konferencje i rozmowy przy rodzinnych stołach na temat: Czym jest mowa Ślązaków? Dialekt to, konglomerat gwar czy język
mniejszości narodowej itd., a tu polski oddział francuskiego wydawnictwa książek do nauki języków metodą
intuicyjnego przyswajania jakby nigdy nic wydaje Gwarę górnośląską po książkach o językach angielskim,
francuskim, greckim, szwedzkim..., a przed dotyczącymi chińskiego, japońskiego, tajskiego...
Co czytelnik znajdzie w omawianej książeczce? Na początku w kilku krótkich rozdziałach
opisano historię Śląska. Potem idą sprawy językowo-gramatyczne (m.in. o odpowiadającym polskiemu końcowemu -ę
śląskiemu -a, tj. widza ta baba, o odmianie czasownika być i
o „magicznym słówku łónaczyć”). Rozdział „Kto to je Ślązok” prezentuje podziały
mieszkańców (czy tradycyjne?) na pnioków, krzoków i ptoków, daje podstawowe informacje o
rodzinie, świętach rodzinnych i o pracy na „grubie czyli kopalni”, o ogrodzie, o domu i jego
tradycyjnym wyposażeniu, ubraniach, imionach, wreszcie o „piwie – śląskim napoju” (nie bez
znaczenia jest fakt sponsorowania książki przez pewną firmę z Tychów), jest i parę wiców. Wyodrębnia się spory
dział „Kuchnia śląska”, gdzie są nie tylko opisy łobiadu i kołocza, ale też przepisy
– po śląsku! Pod każdym przepisem jest słowniczek. Całość zamyka słowniczek z ponad 700 wyrazami i
kilkadziesiąt wyrażeń typu: bo go gańba, już mom nieskoro, prziść do kościoła księdza
seblekać.
Dziwi informacja, że „obecnie region śląski jest podzielony na dwa województwa:
Dolnośląskie i Górnośląskie”. Przydałby się też spis źródeł, z których czerpano informacje, choćby
odnośnik do Małego słownika gwary Górnego Śląska. Na s. 20 jest reguła: „Wszystkie rzeczowniki
rodzaju żeńskiego w bierniku liczby pojedynczej mają końcówkę -a", a na s. 44 „Rodzina idzie
rano do kościoła na [kogo? co? – AC] mszo”. A rzeczowniki rodzaju żeńskiego
zakończone na spółgłoskę, takie jak noc? One też nie mają w bierniku -a! Takich niedopracowanych
drobiazgów jest więcej – część wynika z trudności opisywania nieskodyfikowanego języka, a część pewnie z
pośpiechu. Pisownia polska bieże i śląska nojlyprzy ‘najlepszy’
nie jest godna polecenia. Wątpliwe też mogą być niektóre hasła i ich definicje. A co badacze śląskiej
tożsamości sądzą o teorii, że przezwisko hanys pochodzi „prawdopodobnie od popularnych kiedyś wśród
górników cukierków zwanych kopalniokami. Miały one anyżkowy smak, a anyż z kolei to po śląsku hanys”?
Wygląd książki i tytuł serii może sugerować, że znajdziemy w niej także elementy
„rozmówkowe”, podstawowe frazy: powitania, pytanie o drogę, pytanie o cenę, liczebniki, dni tygodnia itd.
Brak takiego działu jest po części zrozumiały, bo przecież można się wszędzie porozumieć po polsku, ale czyż
nie cieszyłyby nieuprzedzonych mieszkańców i takichże turystów frazy: Dejcie mi uoziym żymłów? Wydanie
rozmówek górnośląskich wydaje się wielce pożądane.
Ciągle trwają spory o status mowy Ślązaków i ciągle można usłyszeć
rozbrajające i trochę porażające „oni mówili po śląsku, nic nie mogłam/-em zrozumieć”. Zatem skoro
dla niektórych – mimo szeroko znanych opinii fachowców – język i świat Ślązaków są obce, niech mają
pomoc w podróży, czy to będzie zwiedzanie (oby modne i dochodowe) przez prawdziwych turystów dzielnic z familokami i
architekturą przemysłową, czy poznawanie własnego miasta przez tych jego mieszkańców, którzy dopiero niedawno
„zauważyli” specyfikę regionu.
Wydawcy omawianej książki nie wdają się w spory polityczne ani politycznojęzykowe.
Piszą: „Książka [...] ma ułatwić poznanie nie tylko gwary śląskiej, ale i regionu, z którego się ona
wywodzi”, a to jest bardzo dobry cel, bo zawsze lepiej jest wiedzieć coś niż nic. Może zwłaszcza o Górnym
Śląsku.
Artur Czesak
[ur. 1973, asystent w Instytucie Języka Polskiego PAN w Krakowie]