[ECHO ŚLONSKA]  [FORUM]  [SERVIS]  [ŚLONSK]  [RUCH AUTONOMII ŚLĄSKA]

« IMPRESSUM

KONTAKT

post@EchoSlonska.com

13_07/2003

ECHO ŚLONSKA

« nazot «


Refleksje z okazji „Reminiscencji śląskich“

Słowo końcowe

W 1996 roku ukazała się książka pt. "Górny Śląsk inaczej" (wersja polska nosiła tytuł "Górny Śląsk w barwach czasu " – 1998). Książki te podejmowały próbę ukazania problematyki górnośląskiej w różnych „kalejdoskopowych” aspektach.

Tematykę tę podjęli później studenci seminariów majowych na Uniwersytecie Śląskim w Katowicach, tym razem w nomenklaturze polskiej jako „Śląsk - inaczej”, o czym pisały również śląskie gazety.

Najnowsza publikacja „Reminiscencje śląskie” rozszerza wybrane problemy z dziejów Śląska. Nie czyni tego jednak w sposób naukowy, jest raczej formą dłuższej gawędy, nie pozbawionej wielu osobistych rozważań i spostrzeżeń.

Przedstawione tu spostrzeżenia proszę potraktować jedynie jako ZASYGANLIZOWANIE GŁĘBOKICH PROBLEMÓW, z którymi spotykają się dzisiaj rdzenni mieszkańcy Śląska, powszechnie natrafiający na brak zrozumienia. Przed Państwem – w wybranych czternastu literackich epizodach – śląskie losy, które wywodzą się z historii trzech kultur, w krainie zazwyczaj o pełnej tolerancji. Ciekawostką niech będzie fakt, iż takie poniższe urywki utworów Andreasa Gryphiusa, Angelusa Silesiusa, Maxa Taua czy opowadania „Wschodnie niebezpieczeństwo” o „Dyrdzie i Kissie”, „Wnuki Dzierżonia” zostały tu po raz pierwszy przetłumaczone na język polski. Inne zaś, z polskiej literatury, jak o dr Emilu Szramku, czy o „Tyskim Grafie”, też po raz pierwszy na język niemiecki. O Godulii, „Ora et labora”, Rübezahl (tu: „Liczyrzepa”) oraz o Josephie von Eichendorffie szeroko nadmieniono już w książce „Górny Śląsk w barwach czasu”. Dlatego wszystkich, którzy chociaż trochę zainteresowali się problemem odsyłam do przebogatej literatury mówiącej o Śląsku, napisanej zarówno po polsku jak i po niemiecku. Zapraszam też do dyskusji ze Ślązakami.

Zapraszam również wszystkich do naszej górnośląskiej domowiny, zwanej przez innych Heimatem, a ostatnio lokalną albo prywatną ojczyzną lub też bardzo patetycznie „małą ojczyzną”.

Początki europejskości Śląska obserwuje się od czasów XIII wieku.Od tej pory wydarzyło się tu wiele z Europą związanych faktów.

Decydującym momentem jest rok1918, kiedy upadają cesarstwa na Wschodzie i Zachodzie, powstaje suwerenne, niepodległe państwo Polskie, które to zaraz w następnych latach, przyzwyczajone do wojaczek, „aktywizuje” się na wschodzie i południu. Równocześnie Śląsk staje się po 1918 roku prowincją samą w sobie, niezależną pruską prowincją z tradycją wielowiekowej przemiany czesko-polsko-niemieckiej kultury. Od tego momentu też biorą górę aspekty polskości Śląska, szczególnie na Górnym Śląsku. To, czego wielu polskich królów, hetmanów, mężów stanu, po 1335 roku nie osiągnęło - polskie akcenty narodowościowena Śląsku po 1918 roku mocno się zaaktywizowały. Przez co kulturę czeską i niemiecką wyrugowano z trójkulturowości, tworząc tzw. mniejszości, które toleruje się do dziś.

Bogatych dziejów europejskiego Górnego Śląska nie sposób zaczynać od roku 1922, a tak niestety czynią niektórzy tworząc np. izby pamięci narodowej, gdzie gromadzone są pamiątki od tego tylko roku począwszy. Nie można też lansować obrazu Ślązaka jako biednego, licho ubranego zahukanego człowieka. Takie spojrzenia tendencyjnie spłaszczają obraz śląskości i odrywają tę krainę od europejskich korzeni. Dla przykładu warto sobie uświadomić, że jeszcze przed 200 laty, gdy Śląsk stał już w czołówce europejskich ziem, Bawaria czy Wirttenbergia były o wiele biedniejsze.

Ważne jest również by uświadomić sobie, że Górny Śląsk – nasza górnośląska rodzina czyli Domowina – ma swe źródła aż w trzech kulturach: w czeskiej, polskiej i niemieckiej. Każda z tych nacji pozostawiła tu swój ślad w języku, tradycji, obyczajach. Mieli więc mieszkańcy śląskiej ziemi niepowtarzalną okazję uczyć się od wielu, czego nie doświadczyła żadna inna ziemia polska. Tej oczywistej prawdzie nie sposób zaprzeczyć.

Interesujący się Śląskiem muszą w równym stopniu obok Andreasa Gryphiusa, Angelusa Silesiusa, Maxa Tau, czy Josepha von Eichendorffa zaakceptować Emila Szramka, Karola Miarkę, Konstantego Damrota, i odwrotnie.

Historia ziemi śląskiej powtarza się. Przykładem tego może być wiek XIX i dzień dzisiejszy. Przeszło sto lat temu na Śląsku prężnie rozwijał się przemysł. Dogodne kredyty i przywileje rządu pruskiego dla Śląska spowodowały, że siedem najbogatszych rodzin Europy tutaj zainwestowało, a za nimi przyjechało tysiące mniejszych firm, wtapiając się na stałe w tę krainę. Śląsk ze swoim położeniem i europejską kulturą był wielką atrakcją w tej części Europy. Podobnie jest dzisiaj. Stwarzanie specjalnych stref ekonomicznych dla inwestorów ułatwia podjęcie decyzji firmom zagranicznym, które się tu licznie zjawiają. Fakty te wymagają od ludzi rządzących tą ziemią znajomości historii, uwarunkowań, które od dziesięcioleci na tej ziemi obowiązują, aby unikać wypowiedzi, które zniechęcają tych, którzy mają pieniądze i chcą tu z nimi przyjechać i inwestować.

Źle się niestety dzieje, że zarówno na Śląsku jak i w Niemczech, w instytucjach pracujących na rzecz Śląska, zatrudnieni są często ludzie niekompetentni, nie mający pojęcia o specyfice tej ziemi, często myślący li tylko o swojej karierze. Dopóki będzie trwał taki stan rzeczy dopóty trwać będzie impas na wielu polach działania.

Nowo utworzone województwa w Polsce wzięły swe nazwy najczęściej od starych nazw geograficznych, lub historycznych. Wyjątkiem są trzy, których nazwa wywodzi się od miasta.

Są to: Lubelskie, Łódzkie i... Opolskie. Widać więc, że Opole zatraciło poczucie swej tożsamości, zapomniano tam o starej tradycji, kulturze i historii śląskiej. Swoją decyzją dzisiejsi mieszkańcy Opola podzielili Śląsk na połowę, stali się przysłowiowym klinem rozsadzającym sąsiadów czyli Górny Śląsk od Dolnego. Pomogły Opolanom (a właściwie niektórym tylko, bardziej „ambitnym”, mieszkańcom) petycje, podpisy, sejmowe debaty mniejszości niemieckiej, a nawet szantażowanie wybuchem czwartego powstania śląskiego. Mają więc swoje Opolskie, bez uwarunkowań historycznych. A przecież kraina ta, niegdyś była historyczną bazą Górnego Śląska, z piastowskimi władcami mieszkającymi w Raciborzu i Opolu.

Gdy zapytać dzisiaj licealistę np. z Legnicy, gdzie leży Śląsk, wskazuje wyłącznie Śląsk Czarny. Przy okazji warto wiedzieć, że ów „Czarny Śląsk” razem z ziemią bielską ma dziś najwyższy współczynnik inwestycji zagranicznych w Polsce.

Nieco inaczej wygląda sytuacja na Dolnym Śląsku, który jeszcze nie do końca wykorzystuje swoje kulturowe więzi z Europą.

Jeśli chodzi o gospodarkę dochodową, to nowe Opolskie nie wygląda imponująco. Posiadać ono będzie z podatków 66 milionów złotych dochodu, przy czym Śląskie mieć będzie 440 milionów, a Dolny Śląsk 210 ( Mazowieckie z Warszawą 526 ).

Otwartym problemem jest również herb Śląska. Czy ma to być orzeł czarny, biały, żółty z podciętym ogonem? Najlepiej żaden. Załagodzi spory pojawienie się mojego projektu nowego herbu – litera „S” (jak Silesia) w otoczeniu gwiazd Europy.

Aż się prosi wprowadzić w Polsce rząd federalny, jak w sąsiednim państwie z ich „Landami”, o dużej możliwości samorządności, jak to się mówi o Sejmiku Katowickim. Ale...

Wypowiedź dr Czaji potwierdza fakt, iż politycy niemieccy też nie znają właściwie Polski. Ambasadorami Ziemi Śląskiej nie są tylko tzw „Landsmannschafty” i niektórzy jej reprezentanci, ale również prości Ślązacy, którzy swoją uczciwą pracą, zachowaniem, utożsamiają się ze Śląskiem. Wielka szkoda, że mają oni najmniej do powiedzenia.

Do stałych elementów naszego wychowania, „Kinderstube”, w naszym Heimacie czyli w naszej górnośląskiej Domowinie, należało codzienne opowiadanie bajek na dobranoc. Nasze „Omy” nam dzieciom opowiadały baśnie z Heimatu, takie jak Rübezahl (Liczyrzepa) czy „Lusterko, lusterko na ścianie”.

Równocześnie nasze babcie przekazywały nam stare „bojki” z naszej domowiny, takie jak o „Utopcach”, „Zmorach” czy o „Skarbniku”.

Kiedyś ta pełna tolerancja, dziś jak znalezione, nowe możliwości – z przeszłości. To były dobre przykłady poczynań i kroków zmierzających do nowego przyszłego wspólnego życia w Europie. Uczmy się więc też historii i kultury naszej Domowiny i Heimatu od naszych babć i Großmütterchen.

Dziś tak zwanych „rewizjonistów” z corocznych spotkań w Norymberdze przyrównuje polska prasa do „patriotów” Kresowiaków, którzy od niedawna spotykają się w Polsce. Charakter obu tych spotkań jest identyczny. Najczęściej jedni i drudzy są przywiązani do nowej ziemi, ale jednych i drugich „ciągnie” w rodzinne strony. A przecież mogliby średnio tylko jedną dziesiątą swojej dorobionej w nowym Heimacie fortuny przeznaczyć na wykupienie czegoś w swoich dawnych stronach i nie byłoby tyle krzyku i strachu ze strony nowych mieszkańców Śląska.

Ślązak w nowym Heimacie zatracił już wiele ze swej tożsamości. Na Śląsku, toleruje się w rozmowie potocznej rosyjskie wyrazy typu: idi w czortu, won, haraszo, niet, więc nie powinny razić wypowiedzi typu: egal, ja, gut.

Starsza generacja, która przybyła na Śląsk nie potrafiła się zaadoptować w pełni, ale wnukowi urodzonemu na tej ziemi winno się pomóc w szybkim wejściu do Europy.

Winno się chronić spuściznę wielowiekowego, wielokulturowego, bogatego Śląska. Trzeba chwalić to, co w przeszłości było dobre i pamiętać, że geneza owej przeszłości sięga kultury czeskiej, polskiej, austriackiej i niemieckiej. Wykluczenie którejkolwiek tradycji, równa się obniżeniu wartości kultury śląskiej w przededniu wejścia do Europy.

Na szczególną uwagę zasługuje rok 1998. Rok 1998 był bardzo specyficzny, obfitował w liczne okrągłe rocznice:

  • Rok 1248 – 750 lat temu piastowski, Opolsko-Raciborski książę Władysław buduje większość śląskich miast po spustoszeniach tatarskich.

  • Rok 1548 – 450 lat temu kończy się panowanie Piastów Śląskich i uzależnienie się od czeskich Habsburgów;

  • Rok 1648 – 350 lat temu kończy się straszna dla Śląska Wojna Trzydziestoletnia (Pokój Westfalski w Münster );

  • Rok 1748 – 250 lat temu kończy się hegemonia Habsburgów na rzecz pruskich Hohenzollernów;

  • Rok 1848 – 150 lat temu wybucha Wiosna Ludów w Europie, zwiastując nowe czasy;

  • Rok 1948 – 50 lat temu ONZ w Nowym Yorku zatwierdza Kartę Praw Człowieka.

I wreszcie 1998 rok, zapewne przełomowy dla losów ziemi śląskiej. Jeśli ma stwarzać się nowa rzeczywistość, nie należy zapominać o dziedzictwie tradycji i kultury. Przykładem na to, jak ważne znaczenie ma przeszłość może być szybki upadek komunizmu, który programowo walczył ze wszystkim, co tradycyjne. Dlatego ci, którzy zdecydowali się żyć na śląskiej ziemi, lub prowadzić tu swoje interesy muszą poznać specyfikę śląską, zaakceptować mentalność mieszkańców. Jątrzenie przeciwko czemuś z czego się żyje jest podcinaniem gałęzi, na której się siedzi.

Obracając się między Ślązakami można globalnie podsumować, że:

  • 1 % stanowią ci, którzy z jednej lub drugiej strony Odry z urzędu „bronią” Śląska na swój, im pasujący sposób;

  • 1 % to ci, którzy mają dziś ponad 80 lat i wspominają w szczegółach dawne czasy, swoje spędzone na Śląsku dzieciństwo;

  • 1 % to ci, którzy nie chcą znać historii Śląska i nie chcą jej poznać;

  • 97 % jest tych, którzy żyją dniem dzisiejszym, nie myślą o przeszłości, a mają problemy ze znalezieniem swojej przyszłości. Tym przeznaczona jest ta książka.

Na Górnym Śląsku, od ponad 100 lat, produkcja renomowanych firm związana była z kultura tego regionu.

Poprzez kulturę i tradycję na co składa się jedność społeczeństwa, religia, świadomość i miłość do otoczenia (nazwijmy ją podwójnie: do Domowiny i do Heimatu). Na Śląsku dochodzimy jeszcze do szczególnej kultury: Kultury pracy, wytwarzania wraz z kulturą właściwej technologii dla dobra człowieka i całej nas otaczającej przyrody.

Kultura na Śląsku zawsze związana była z całokształtem jej gospodarki. Inwestorzy z nowymi myślami technicznymi i rozumie się przez się, z ich zarządzającymi, przychodzili z Zachodu. Siła robocza w większości pojawiała się ze Wschodu. Na tym styku wschodniej siły roboczej i zachodniej wytwórczości liczyło się by wszyscy byli zadowoleni, jedni z miesięcznych zarobków, drudzy z zysków. Pomostem była tu tolerancja językowa, religijna i kulturowa tego to narożnika trzech narodów. A wszystko po to , by dojść do zgody otrzymanych w pocie czoła zarobionych płac i w ryzyku robionych zysków, logicznie w tej to trójlateralnej śląskiej zasadzie.

Każdy był zadowolony, żyło się dostatnio, tym co to wydawali pot i tym którzy po nocach nie spali, ryzykując i pokerując zdobywaniem jeszcze większych zysków, też logiczne.

Aż kiedyś któreś z ugrupowań politycznych wzięło przewagę nad rozsądkiem zatrudniając zarządzających dyletantów, bez wiedzy fachowej, w wyniku czego pękła jak bańka mydlana ślaska trójlateralna zasada. Mówiło się wtedy o wyzyskiwaniu Śląska, grabieży, wyciskaniu ostatniej kropli krwi. Ale czy i nie dziś, ktokolwiek przychodzi z nową wytwórczością, nie chce na swój sposób Śląska wyzyskać i tak to trzeba tu też nazwać.

Śląsk bierze wszystko co popadnie, byle by mieć inwestora z dowolną wytwórczością, czy „kupczyków” wypierających mniejszych lub konkurencyjnych rekinów. Na jak długo, co potem? Czy koordynatorzy potrzeb dla Śląska śledzą rynek, reagują na nieprawidłowości inwestycyjne właściwej proporcji: produkcji, handlu i usług?

Czy ktoś nad tym panuje, śledzi prawidła konkurencji nie między sobą, na Śląsku, czy z polskim rynkiem, a dalekozwrocznie myśli o konkurencji europejskiej jaka nastąpi po latach 2000?

Przybyłe masy pracujące ze Wschodu „żyłowały” później starą technologię. Zaś zachodni kapitaliści zdobyte zyski zainwestowali gdzie indziej, jako że kapitał ma tam swoją ojczyznę, gdzie pieniądz robi nowy pieniądz.

A gdzie byli Górnoślązacy? Oni zachowywali się w większości jak gdyby jako „Katalizator chemiczny”. To znaczy przyspieszali ich tradycją i kulturą pracy procesy asymilacji Wschodniaków. Przyśpieszali też ich pilnością i pracowitością procesy tworzenia zachodnich fabryk. Przyśpieszali wszystko to, co służyło dobrze Śląskowi. W czym nie brali udziału?. Nie brali udziału w podziale zysków, i w tych „reakcjach chemicznych”, które były skierowane przeciw nim, przeciw Śląskowi. Sami nie doprowadzili do sytuacji ani tej politycznej, ani tej niszczącej, czy przywiezionego skądś kapitału z Zachodu.

Kto dziś nauczy i doprowadzi obecne masy pracujące nowej świadomości, „miłości” do zakładu pracy, regionu w którym się żyje, do chrześcijańskiej jedności, do Domowiny czy Heimatu? Kto wszczepi stare zasady benedyktyńskie kierownictwu? Kto nauczy chłopa, robotnika, biurokratę, dyrektora jak pracować? Jak się przeobrazić w ewentualnej restrukturyzacji, trzy hektarowych darowanych po 1946 roku poletek, rolnictwa i też przestarzałego przymysłu?

Elity mające wpływ na rozwój przyszłości, muszą być zmuszane do ich odpowiedzialności nad ich kierowaniem, doradzaniem, czy nadmiernego bogacenia się bez socjalno-kulturalnego zaangażowania ogółu.

Chcemy by z pokolenia na pokolenie znów przekazywać co jest dobre z naszej tradycji, by ze starego chaosu doprowadzić do harmonii. Do harmonii gdzie poprzeczka ustawiona jest do integracji europejskiej.

Kto, no kto, doprowadzi do zdrowego rozsądku, konkurencji rynkowej w partnerstwie z Europą, w tym tyglu, „narożnika promieniującego” do dziś? Kto doprowadzi by każdy był dumny z miejsca gdzie mieszka, pracuje, gdzie żyje? Kto zapewni nowym kapitalistom z Zachodu, nowym inwestorom osiedlonym dziś na Śląsku, gwarancję stałego zamieszkania, a nie jak to miało miejsce po 1945 roku? Kto doprowadzi do prawidłowej orientacji przyszłości z tych stale przejściowych faz w historii Śląska, z różnych barw czasu tego tygla, z iskrzącego jeszcze ogniska, doprowadzi do Śląska - znów inaczej – bo europejsko?

W naszych czasach, sprowadzając z Zachodu (bo polskich niestety jest mało) nowe technologie, już nie razi, gdy Włoscy przemysłowcy wprowadzają włoskie techniczno-komercyjne słownictwo. Japończycy, Amerykanie czy Afrykanie wnoszą język angielski, Francuzi też swoje, tak jak to kiedyś Prusy wprowadzali swoje „begrify” (pojecia). Porównując do matematycznej sinusoidy, cykle historyczno-gospodarcze i kulturalne na Śląsku powtarzają się. I to jest dobrze bo rozwojowo, europejsko, tak jak to już kiedyś robiono do 160-u czy od 750-u lat. Ile kultur pracy wytwórczej posiadamy dziś na Śląsku? Gdy kiedyś doliczono się ich trzech, przy wejściu do nowego tysiąclecia będziemy ich mieli o wiele więcej. Co „uparci” z tego regionu, twierdzą, że jest tylko jedna polska, czy to prawda?.

Gdy na Śląsku, w Polsce w pierwszej kolejności stworzyć trzeba będzie bazę do zakwalifikowania się do jedności europejskiej (a nie palić flagi europejskie – zgrozo – jak to 150 lat temu chłopi zabijali krowy, gdy pierwsze parowozy pojawiały się na ich łąkach). Dążąc tu intensywnie do spełnienia różnych wymaganych kryteriów społeczno-gospodarczych to Europa stoi już przed nowymi wizjami przyszłości.

Melodią przyszłości, i do tego trzeba się na Śląsku przygotować na przyszłość nie będzie polityka między narodami. Główne nurty europejczyków to doskonalenie nauki, moralności, komunikacji w porozumieniu się i kultury regionalnej w różnorodnej, złożonej kulturze całej Europy.

Nauka, która nową wiedzą udoskonalić winna nowe umiejętności i narzędzia nam potrzebne do wzbogacenia naszego życia. Ślązak wykształcony był i jest siła napędową przyszłej Europy. To właśnie Europa z naszymi sąsiednimi Niemcami, doświadczyła już wielokrotnie bujnego ich rozwoju, wszędzie tam, gdzie pojawili się wykształceni Ślązacy.

Moralność życia w jedności Europejskiej stworzyć winna nowego doskonalszego typu europejczyka, o nowej tożsamości, o charakterze regionalnym jak i ogólnym. I to wszystko po to by w komunikowaniu można było łatwo się porozumiewać, oznacza to, szybko i dobrze się „sprzedać” w gąszczu wielkiej europejskiej konkurencji. Gdy kiedyś tylko dominowała łacina w gronie naukowców i uczelniach, dziś konkuruje język angielski z niemieckim – w komunikacji europejskiej, oczywiście z kultywowaniem języków europejskich narodów.

Kultura to największe dobro europejczyków, najbogatsza, różnorodna i najgłębiej zakorzeniona, światowa kultura europejska.

Składa się ona z bogatej regionalnej różnorodności, niepowtarzalnej w świecie. A wszystko po to by lepiej też zarządzać dobrami w skali makro i mikro czyli Europy i regionu.

Kto pokieruje, zadyryguje tą „orkiestrą przyszłości”. Niewątpliwie musi to być postać niecodzienna, wyróżniająca się, jak to czyniły największe osobistości wszystkich epok. A może i Ślązak znalazłby się na tym miejscu, czemu nie. W trzech kulturach wyrastaliśmy z dziada, pradziada, z pokolenia na pokolenie, o specyficznej niecodziennej osobowości, tożsamości i moralności, w pełnej tolerancji, jednym słowem w pełni europejsko.

Glück-Auf, Szczęść Boże, życzyć tylko należy.

Autor - Peter Karl Sczepanek
1999 Monheim am Rhein

 

Ilustracja z „Albumu Reminiscencji śląskich” w obrazach I. Botora,
jako przykład: Droga Tyska w dziejach Ziemi Pszczyńskiej w dążeniu do Europy


 

 


« zurück «

[ HOME ] [ INDEX ] [ FORMAT-A4 ] [ ARCHIV-2002 ] [ SUCHEN ]