[ECHO ŚLONSKA]  [FORUM]  [SERVIS]  [ŚLONSK]  [RUCH AUTONOMII ŚLĄSKA]

« IMPRESSUM

KONTAKT

post@EchoSlonska.com

10_12/2002

ECHO ŚLONSKA

« nazot «


"Bohater, którego nie zapomnę" -
biografia Ojca Richarda Henkesa

Na podstawie książki "Hoffnung - trotz allem, unterwegs in Schlesien"
(Nadzieja - mimo wszystko, w podróży po Śląsku) prof. Georga Reitora.

Zmarł 22. lutego 1945 w KZ Dachau w bloku 17 wychudzony do szkieletu. Blok 17 był przeznaczony dla chorych na tyfus Czechów. Pallotyńczyk Richard Henkes zgłosił się do niego na ochotnika, aby mieli duchownego.

Ten człowiek wywarł na mnie głębokie wrażenie, gdy był nauczycielem gimnazjalnym w szkołach Pallotyńczyków w Katscher (Kietrz) i Frankenstein (Ząbkowice) a ja byłem jego uczniem. Jego późniejsze życie jest wyznaniem wiary i miłości bliźniego. Ojciec Henkes był wspaniałym i skromnym księdzem. W moich oczach był męczennikiem. Pamiętam go jako człowieka, który chciał wszystkich zbliżyć do Boga.

Richard Henkes urodził się 26. maja 1900 roku, jako syn kamieniarza w małej wsi Ruppach. Był 9 z 13 dzieci. Był pilnym i uzdolnionym uczniem. Już od najmłodszych lat chciał zostać księdzem i misjonarzem. 1912 rozpoczął naukę w szkole zakonu Pallotynów. W 1925 roku uzyskał święcenia kapłańskie w Limburgu.

W 1931 przybył na Śląsk, gdzie uczył języka niemieckiego i łacińskiego oraz historii. Jego uczniowie chwalą go do dzisiaj za jego talent nauczycielski, wytrwałość i zdolność do budzenia zainteresowań. Ojciec Henkes chciał nam wszystkim pomóc, o ile było to możliwe lub pożyteczne. Opowiadał nam o swoich czasach gimnazjalnych, a przede wszystkim o Hansie Wormerze z którym na zakłady pisał "powieści". Chciał swoich uczniów obudzić, pobudzić czy nawet sprowokować. Chciał uwolnić nowe siły z młodzieży. Tak samo chciał nauczyć pozytywnego, zdrowego i prawdziwego stosunku do historii. Często chodziliśmy na wycieczki, podczas których pozwalał na wszystko. Jedno czego nie znosił, to nazistowskich piosenek. Nikt z nas nie był w Hitler-Jugend lub innych politycznych organizacjach. Jeszcze dzisiaj, po 50 latach. jestem w stanie czytać "Cezara". Niestety nie był długo naszym nauczycielem.

Ojciec Richard Henkes był również wspaniałym księdzem. Liturgię sprawował prawdziwie i z godnością. Dla mnie, jako jego ucznia, ministrowanie dla niego było przyjemnością i zaszczytem. W ambonie - lew, a w konfesjonale - owieczka. W tym czasie był spowiednikiem sparaliżowanej hrabiny Henckel von Donnersmarck.

Był kaznodzieją wielkiego formatu. Jego wielka postać, popularny język, jasność i prawda w słowie przekonywały wszystkich. Jego krytyczne kazania nt. teraźniejszej sytuacji trafiały do ludzi. Jego coroczne kazania postne, które głosił na całym Śląsku rozchodziły się szerokim echem. Z upodobaniem przemawiał do robotników na Górnym Śląsku a szczególnie podczas pielgrzymek mężczyzn na Górę Św. Anny (Annaberg), świętej górze Górnoślązaków.

Jego kazania, wykłady, egzorcyzmy popularyzowały przede wszystkim idee papieża Piusa XI o apostolstwie laickim, jak również jego listy nt. sytuacji socjalnej (15 maj 1931), przeciw faszyzmowi (29 czerwiec 1931), przeciw faszyzmowi narodowemu (19 marzec 1937).

Nie wszyscy mieli tyle odwagi, co ojciec Richard Henkes, on mówił do tysięcy ludzi podczas uroczystości kościelnych, jak np. podczas pielgrzymek mężczyzn na Annaberg.

Przykładem dla niego był "lew z Münster" biskup Clemens August hrabia von Galen, nieustraszony przeciwnik faszyzmu. Ojciec Henkes był zachwycony jego trzema kazaniami "Żądamy sprawiedliwości" (Münster, 13. lipca 1941), "Nie jesteśmy młotem, tylko moździerzem" (20. lipca 1941), " Zguba nam wszystkim, gdy będziemy starzy i chorzy" (3. sierpnia 1941).

List pasterski z 21. marca 1937 "Z palącą troską" sam trzy razy wygłosił: dwa razy w Hindenburgu (Zabrzu) i raz w Raciborzu.

Od kwietnia 1941 kwietnia zajął się duszpasterswem w okręgu Hlucin jako przedstawiciel generalnego wikarego z Branitz, prałata Nathana.

Hitlerowcy nauczyli się stosować metody "Kulturkampfu", stąd nie więzieli biskupów, by nie uczynić z nich męczęnników, a zastraszali zwykłych księży. Kardynał Bertram wykorzystywał wszystkie możliwości do kontaktowania się z hitlerowcami, ale nie był agresywny, aby nie pozbawić wiernych opieki duchowej. Po latach można stwierdzić, że ta metoda działania była skuteczniejsza. Po ostrej krytyce faszyzmu przez biskupów holenderskich, Hitler zarządził wywóz wszystkich Żydów holenderskich do obozów koncentracyjnych (w tym Edith Stein, która wtedy przebywała w Holandii).

Ojciec Richard Henkes przygotowywał się bardzo starannie i odpowiedzialnie do każdego kazania. Głosił ewangelię i krytykował faszyzm.

5. kwietnia 1943 spotkaliśmy się na imieninach w towarzystwie przyjaciół w jego mieszkaniu, ale Ojciec Richard, inaczej niż zwykle, był poważny. Następnego dnia miał się zgłosić w gestapo. 6. kwietnia 1943 wszyscy czekaliśmy w kościele na jego wykład, ale już nie wrócił. Został przewieziony do więzienia w Raciborzu. W lipcu 1943 trafił do obozu koncentracyjnego w Dachau. Pomagał duchowo towarzyszom niedoli, rozdzielał paczki wśród Polaków, Rosjan i Czechów i kryminalistów. Nauczył się czeskiego, chociaż wyjątkowo nacjonalistyczne i antyniemieckie nastawienie czeskich księży utrudniało pomoc duchową dla Czechów. Z czasem rosło przepełnienie obozu i mnożyły się choroby. 11 lutego 1945 dziekan obozu wezwał księży do dobrowolnej pomocy chorym. Zgłosiło się 10 księży polskich i 10 niemieckich, w tym Ojciec Henkes. W tym czasie w obozie szalał tyfus. Ojciec Henkes zamiatał zawszone prycze, podłogi, zbierał ubrania i mył wychudzone i brudne ciała więźniów. Zmarł 22 lutego 1945 roku. Na prośbę Pallotyńczyków udało się ze stosu 800 nagich ciał zabrać zwłoki Ojca Henkesa i oddzielnie je spalić. Po wyzwoleniu przez Amerykanów popioły Ojca Henkesa pochowano na cmentarzu Pallotyńczyków w Limburgu.

Ludwig Skrzypiec


 

 


« zurück «

[ HOME ] [ INDEX ] [ FORMAT-A4 ] [ ARCHIV-2002 ] [ SUCHEN ]