© Ewald Pollok - www.slonsk.de - 12/2000

  SLONSK

Za powojennym obozowym drutem - Łambinowice

Ewald Pollok

Minęło ponad 50 lat od zakończenia wojny na mapie Śląska pozostało sporo białych plam związanych z ludobójstwem na Ślązakach. W trakcie trwania i zaraz po zakończeniu wojny zwycięzcy - Związek Radziecki i Polska, bezpardonowo poczynali sobie z mieszkańcami naszego regionu. Ślązakami. Ju?29 stycznia 1945 roku Aleksander Zawadzki wyda?zarządzenie w sprawie "likwidacji wszelkich śladów okupacji niemieckiej i dla zamanifestowania polskości Śląska". Na mocy tego zarządzenia postanowiono wysiedli?niemieckich Ślązaków i Niemców ze Śląska. Uczestników konferencji trzech mocarstw w Poczdamie, postawiono częściowo przed faktem dokonanym, gdy?do jej rozpoczęcia w lipcu 1945 roku wysiedlono 400 000 osób. Jakie trudności odpowiednie urzędy wówczas posiadały, chcąc odróżni?Polaka od Niemca można sobie, znając Śląsk i Ślązaków, wyobrazi? Wprowadzono weryfikacj? w trakcie której każdy mieszkaniec Śląska musia?si?opowiedzie?za Polsk? jeżeli tego nie uczyni? zosta?wydalony ze swego miejsca zamieszkania, wywieziony do Niemiec lub skierowany do obozu.

Różnie to z tym wydalaniem bywało, jednych okradano, bito, kazano czeka?dniami na transport, wywożono nieludzkich warunkach, gdzie w czasie podróży sporo osób umierało, innych umieszczano w obozach zwanych pięknie - obozami pracy, w których tysiące osób zmarło z głodu, z powodu chorób, pobicia a częś?po prostu zamordowano. Znane s?takie obozy. Najgorsze z nich to obozy w Mysłowicach, Jaworznie a szczególnie często wzmiankowany by?i jest nadal obóz w Łambinowicach koło Niemodlina. Mówi si? o nim między innymi dlatego, że przez prawie półwiecze władze polskie nie były w stanie przyzna?si?do popełnionych tam zbrodni, mało tego, zarzucano zachodnim a szczególnie niemieckim środkom masowego przekazu, że jątrz? chc?doprowadzi?do nieufności wobec Polski i że to wszystko jest tylko antypolsk?akcj?rewizjonistów, którzy chc?zatuszowa?kłamstwem hitlerowskie zbrodnie.

Po 47 latach po raz pierwszy przyznano, że na zachodzie nie tak bez podstaw oskarżono kierownictwo obozu w Łambinowicach o masowe mordy na osadzony cli tam mężczyznach, kobietach i dzieciach. W międzyczasie ukazało si?kilka artykułów w polskiej prasie, które przyznaj? że były różne "niedociągnięcia" i "nieporozumienia", ale często nie chce si?do dzi?nazwa?sprawy po imieniu. W publikacjach próbuje si? podważa?wypowiedzi byłych więźniów obozu, zaniża dane, kołuje, tak jak gdyby nie można było jasno i otwarcie przyzna?- tak, jesteśmy winni, popełniliśmy przestępstwo.

Książka E. Nowaka - Cie?Łambinowic, wydana w 1991 r. wyjaśniła niektóre aspekty a znalezione w 1992 roku trzy zeszyty i dwie luźne kartki części obozowego rejestru, nie pozostawiły żadnych wątpliwości, cho?ciągle jeszcze kupczy si?ilości?zmarłych i zabitych. Zdawałoby si? że przyszed?okres prawdy a jednak jak wida? przyznanie si?do niej, jest bardzo trudne. Dotychczas różnego rodzaju przestępstwa i mordy składało si? na karb Niemców i Rosjan (tak jak zbrodnie katyńskie miały by?popełnione przez Niemców), a teraz nagle należy powiedzie?- myśmy także w aureoli nie chodzili. To jest bardzo trudne.

Gmatwa si? próbuje zmienia? ukazywa?półprawdy. Po co? Czyżby prawda znowu komu?nie odpowiadała?

My Ślązacy chcemy całej prawdy. W obozach zginęło sporo naszych współbraci. Dla nas obojętnym jest, że częś?z nich mówiła tylko językiem niemieckim, częś?czeskim, częś?gwar?- to byli Ślązacy z krwi i kości. Na Śląsku zawsze mówiło si?różnymi językami.

Przykładowo w Grodźcu koło Ozimka mieszkali czescy Ślązacy, którzy w ramach wysiedlania Ślązaków niemieckich i Niemców zostali także pozbawieni ojczyzny. Jakim prawem? Na jakiej podstawie? Konferencja poczdamska mówiła o przesiedleniu Niemców (czytaj. Ślązaków niemieckich) w żadnym punkcie nie było mowy o Ślązakach czeskich. Czyżby w ramach "czystki etnicznej", trzeba było także wyrugowa?to co nie było czysto polskie?

Ale wracając do Łambinowic. Wg. lekarza poobozowego dr Essera, który prowadzi?prywatny tajemny rejestr, w obozie przebywały 8064 osoby, z czego 7236 dorosłe i 828 dzieci. Strona Polska przyznała w 1991 roku, że osadzono tam około 6-7 tys. Wg. Essera zginęło 6. 480 mężczyzn, kobiet i dzieci. Prokuratura w Hagen (Niemcy), wszczęła przed laty postępowanie przeciw polskim strażnikom, zarzucając im spowodowanie czynne i bierne śmierci 6.480 osób. Jeden z osadzonych w obozie p. Thiel twierdzi, że zginęły tam 3292 osoby. Trudno po tylu latach te dane zrewidowa? udowodni? jak i stwierdzi? i?s?nieprawdziwe. Tym, bardziej, że odnaleziono tylko częś?obozowej ewidencji a z niej wynika, i?niektórych zamordowanych do niej nie wpisano. Spraw?związana z ilości?osób pochowanych na terenie obozu, można było raz na zawsze załatwi?w czasie rozprawy w 1958 roku, gdyby Sąd Wojewódzki w Opolu zdecydowa?si?wówczas na ekshumacj?zwłok.

Przypomn?co działo si?w Łambinowicach, poniewa?nie wszyscy znaj?te sprawy. Częś?słyszała jedynie o tym obozie z ust trzecich. Często informacje były niepełne, przesadzone lub nieprawdziwe.

Pod koniec lipca 1945 roku otwarto Obóz Pracy w Łambinowicach, o którym w czasie spotkania w starostwie w Niemodlinie mówiono jako o obozie koncentracyjnym. Niektórzy nazywaj?go obozem zagłady. Dostarczano do niego mężczyzn, kobiety i dzieci, którzy zostali wysiedleni z okolicznych wiosek: Bielice, Jaczowice, Wesele, Szczepanowice, Gracze, Jakubowice, Klucznik, Korfantów, Kuźnica Ligocka, Ligota Tułowicka, Lipowa, Lipno, Magnuszowice, Oldrzychowice, Przechód, Szydłów. Częściowo z wiosek: Piechocice, Goszczowice, Grabiny, Niewodnik, Pleśnicy, Malerzowic, Skorogoszczy, Wierzbia, Przydroża Wielkiego jak równie?mieszkańców Niemodlina i Prudnika. Więźniowie obozu mieli by?wywożeni w ramach wysiedlenia do Niemiec, ale równie?używani byli jako tania siła robocza do prac w polu, lasach i przemyśle. Mowa tu jest o osobach mówiącycli językiem niemieckim, prócz tego często zamykano także polskich Ślązaków. Sołtys wsi Kuźnica Ligocka pa?Staisz przypomina sobie te czasy: "Wojsko i cywile w sposób brutalny wypędzali ludzi z mieszka?(...) Widziałem osobiście, że podczas akcji żołnierze i cywile bili miejscow?ludność oraz rabowali ubrania, obrączki i inne wartościowe przedmioty (...) musieli pieszo przejść 12 km do Łambinowic. W czasie drogi żołnierze polscy, cywile bili tycli ludzi, którzy nie mogli iść (...) W czasie drogi do Łambinowic śpiewaliśmy po polsku pieśń kościeln?Pod Twoj?obron? Po przybyciu na teren obozu zostaliśmy dotkliwie pobici przez strażników...". Sam szef obozu Gęborski, 20 letni mężczyzna na tak poważnym stanowisku (!!??) przyzna? "że by? może w obozie byli osadzeni Polacy, jednak mówili tak niezrozumiałą gwar? że trudno było ich uzna?za Polaków lub wyróżni?spośród Niemców". A oni po prostu mówili śląsk?gwar? "W czasie przyjmowania do obozu nie brano pod uwag?ludzi, którzy faktycznie byli Polakami, a ich nawet najmłodsze dzieci władały językiem polskim" (protokół przesłuchania świadka Władysława Duchniaka). "Znęcano si?równie?na tymi, którzy przyznawali si? do narodowości polskiej" (Cie?Łambinowic)

Obóz było ogrodzony płotem drucianym a jego wielkość zamykała si?w prostokącie 300 na 150 metrów, pilnujący strażnicy rekrutowali si?z okolic Będzina, Jasła i Golubia-Dobrzynia; większość była bardzo młoda (17-23 lata) i nie ukończyła szkoły podstawowej, a prac?przyjęła z "chęci przygód i wyżycia si?quot;. A jak wyglądała procedura rejestrowania dostarczanych pod przymusem mieszkańców okolicznych wiosek i jak przebiega?dzie?za drutami?

Wszystko to co pisz?to nie moje wyssane z palca wiadomości a zeznania osób, które ten obóz przeżyły i znalazły si?w Niemczech, jak równie?zeznania osób składanych przed Sądem Wojewódzkim w Opolu w czasie procesu przeciw Gęborskiemu.

W większości wypadków doprowadzeni do obozu musieli sta?na placu przed barakiem rejestrującym nowoprzybyłych, przez dzie? a nawet dwa, w słońcu lub deszczu. Jedzenia nie otrzymywali, gdy?nie byli jeszcze pełnoprawnymi obywatelami obozu, więc im ono nie przysługiwało. Częś? osób ju?w czasie spisywania personalii dowiadywała si?za pomoc?kija, kolby, kopniaka, kto tu jest panem a kto poddanym. Świadkowie zeznali: "Przy przyjmowaniu do obozu zabierali nam żywność i bardziej wartościowe rzeczy. Pozostawiono tylko w samych ubraniach", "odbierano nam wszystkie rzeczy, które następnie dzielono wśród wartowników".

Codziennie rano odbywały si?apele, w których musia?każdy bra?udzia? obojętnie czy by?chory albo ledwie powłóczy? nogami ze starości. Jeżeli jaka?osoba padała, lub specjalnie przez strażników została spoliczkowana lub uderzona kolb? tak że padała, reszta strażników rzucała si?na niego i biła tak długo a?wyzionął ducha. Mężczyznom, kazano ubiera?hełmy i śpiewa?niemieckie pieśni i w czasie tego śpiewu byli bici, tak że krew lała si?spod hełmów po całej twarzy. Kazano wchodzi?na drzewa a inni więźniowie musieli te drzewa ścina? często przy wchodzeniu na drzewa strzelano do nich jak do "ruchomych celów". Podczas gimnastyki kazano kłaść si?na ziemi a strażnicy chodzili po leżących, nie patrząc gdzie stawiaj?nogi. Bito i lżono tych, którzy "ćwicze?quot; nie potrafili wykonywa?lub wykonywali nie tak jak życzyli sobie strażnicy. Poniewa?częś?osadzonych nie znała polskiego, a tylko w tym języku wydawano komendy, za złe wykonanie groziły dodatkowe kary.

Strażnicy wzywali do siebie kobiety, dziewczyny i gwałcili je często na oczach innych. Niesubordynacja była ciężko karana. Jedna z kobiet występujących w procesie w charakterze świadka zeznała: "strażnicy wpuszczali dziewczętom, do pochwy szczury i myszy, rozpalonym pogrzebaczem przypalano pochwy".

Osobnym rozdziałem było zaopatrzenie w żywność. Nowo przybyli musieli odda?całe jedzenie jakie przy sobie posiadali. Nie można było znajomym i krewnym dostarcza?żywności z zewnątrz. Podstaw?wyżywienia by?jeden litr gorącej wody a w niej 1-2 ziemniaki na śniadanie i tyle?samo na obiad. Ziemniaki były stare, w części zgniłe. Pracownica kuchni obozowej p. Maria Titze zeznała, że chleba nie było często nawet przez 4 tygodnie. Do picia przygotowywano herbat?z trawy i ziół, które zbierano na terenie całego obozu, dlatego te?po kilku tygodniach na placu obozowym nie było ani jednej trawki. Świadkowie opowiadali: .Judzie umierali z głodu i chorób, które powstały na, skutek niedożywienia. Dzienn?racj?ocenia si?na około 400 kalorii.

Epidemia tyfusu plamistego i duru brzusznego przerzedziła szeregi osadzonych, do tego dochodziły morderstwa i zabójstwa dokonane przez personel wartowniczy. Morderstwa były na porządku dziennym. Zeznania świadków mówi?o konkretnych zabójstwach: "w obozie maltretowano, kopano, deptano i zabijano (...) Były groby długości 150 metrów, szerokości 24 metrów i 2 m głębokie" (Erwin Kubon, zeznania podczas rozprawy). "Bito ludzi, traktowano ich źle, włóczono po placu apelowym. Zabity zosta?stary komunista - Józef Kubo?quot; (Jan Staisz). Jeden ze strażników zezna?"ludzi bito, kopano, deptano, z przyprowadzonych 20 Niemców zabito 9" (Roman Rydzyński) "Więźniów zabitych chowano do dołu znajdującego si?za barakami. Dół wykopali więźniowie" (R. Rydzyński). Grabarz napisa? że "najpierw grzebano trupy w rowach przeciwlotniczych na terenie obozu a później na nowym cmentarzu" po 170 osób w rzędzie. Więźniowie byli wykorzystywani do prac ekshumacyjnych niemieckiego obozu jenieckiego. Zwłoki wykopywali gołymi rękami. Jeden ze świadków zezna?"Zdarzyło si? że więzie?przypadkowo wpad?do takiego grobu i z uwagi na to, że zwłoki były ju?rozłożone - stanowiły tak? potworn?ma?- tonął w tym".

4 października 1945 roku pali?si?drewniany barak. Wg. naocznych świadków zosta?specjalnie podpalony przez strażnika Ignacego Szypułę. Świadkowie przypominaj?sobie ten dzie? "wyznaczono do gaszenia mężczyzn i kobiety. Kobiety nabierały wod?i piasek do naczy?i pojemników, a mężczyźni nosili i wysypywali na płomienie. (...) Do gaszących ogie?niespodziewanie otworzono ogie?z broni. Zaczęto bi?i znęca?si? nad nimi. Ludzie uciekali w panice i popłochu". (Łucja Kurian) a inny świadek (Helena Bauch) powiedziała: "Byłam w obozie. Widziałem jak pali?si?barak. Posłano nas z beczkami pod wod? Mężczyznom kazano wejść na dach i nie pozwolono im zejść. Dach zapad?si? a wszyscy oni wpadli do ognia i żywcem si?spalili". W czasie procesu Gęborski przyzna? że wyda?rozkaz ustawienia karabinów maszynowych wokół płonącego baraku, miały one by?straszakiem dla ewentualnych uciekinierów. Karabiny maszynowe ustawione a po chwili strażnicy zaczęli strzela?do gaszących. Zapanowała panika, częś?osób ze strachu wbiegała do palącego si?baraku, z którego później wyciągnięto jedynie zwęglone zwłoki. Częś?uciekła na oślep aby dalej od karabinów. Strażnicy gonili te osoby po terenie obozu; urządzono na nich regularne polowanie. Jak później stwierdzono, wartownicy w czasie pożaru byli pijani. Wg. oficjalnych źróde?naliczono 48 zabitych, więźniowie podaj? dużo wyższe liczby a lekarz obozowy dr Esser mówi o 581 zabitych. Edmund Nowak, autor "Cienia Łambinowic" napisa? "Niestety, dostępny obecnie raport nie zawiera załącznika w formie awizowanego spisu zamordowanych osób. (...) Dzi?dane te s?raczej niemożliwe do ustalenia". A więc pozostan?przy oficjalnych 48 zabitych.

Świadkowie zeznali: "Gęborski nieludzko znęca?si?nad więźniami. On te?jest winowajc?zamordowania 46 Polaków oraz własnoręcznie zastrzeli?znanego w powiecie działacza Związku Polaków w Niemczech". H. Aschmann uważa, że noc z 25/26 lipca była najstraszniejsza. Do obozu przybyło wówczas 40 nowych osób z czego w nocy zostało 15 zamordowanych lub zmarło w wyniku tortur. Jedna z matek stwierdziła, że widziała jak kobieta rozpoznała w obozie swego męża i z radości podeszła do niego. Za to oboje musieli trzy dni leże?w prażącym słońcu z twarz? zwrócon?do słońca. Nie otrzymali jedzenia. Oboje nieco później zmarli. Inny uwięziony opowiada? jak to w czasie wieczornych apeli prawie codziennie zabijano 4-8 osób kolbami. Przed moimi oczami w południe kolbami zabito 4 starszych mężczyzn i 18-letniego chłopaka. Sam miałem by?wraz z 25 mężczyznami rozstrzelany. Moje życie zawdzięczam tylko temu, że komendant prac polowych w ostatniej chwili wyciągnął mnie z szeregu i zabra?do prac polowych. Pozostali mężczyźni zostali przez strażników bici a później za barakiem zastrzeleni. Musieliśmy podejść i gołymi rękami zagrzeba?ich w ziemi. Jednak z więźniarek powiedziała, że w obozie straciła swoj?10 letni?córk? matk? siostr? brata, dwie szwagierki i szwagra. Mężczyzna należący do grupy, która miała grzeba?zmarłych powiedzia? że po codziennych apelach musia?grzeba?do 15-tu zmarłych i zabitych.

Lekarz obozowy p. dr Esser stwierdzi? że 15 września zaprzęgnięto 16 mężczyzn do załadowanego żelastwem wozu i kazano im go ciągnąć. W drodze niedaleko stawu zaczęto do nich strzela? tak że uciekali w kierunku wody i ci którzy nie zostali zastrzeleni, utopili si?w stawie. W obozie często strzelano do wszystkiego co si?ruszało. Kiedy ludzie szli do ubikacji, częś?została potraktowana salwami z karabinów. Gdy ubikacje były pełne, strzelano do czekających przed nimi. 2 września z pracy w polu powróciło 100 kobiet, którym kazano maszerowa?wokół placu i każda z nich dostała po 25 uderze?kijami, tak że u niektórych skóra została przecięta i wida?było gole mięso. Częś?z nich zmarła w ciężkich cierpieniach. Którego?dnia przyprowadzono człowieka z brod? któremu zarzucono, że by SS-Führerem, mimo że posiada?wiarygodne papiery, które go z tego zarzutu oczyszczały, zajęto si?nim bliżej. Jego brod?przykręcono do imadła i zaczęto si?nad nim znęca? Stwierdziłem po dwóch godzinach jego śmier? oderwan?brod? spalon?częś?twarzy, wyrwane paznokcie, złaman? nog? złamane obie ręce, pęknięt?czaszk?

Chciałbym raz jeszcze wyjaśni? że nie pisz? o obozie urządzonym w czasie wojny. Pusz?o obozie, który Polska utworzyła dwa miesiące po wojnie (??!!) dla mieszkańców Śląska Opolskiego. Jedna z kontroli stwierdziła nadużycia władzy przez komendanta Gęborskiego i wówczas zosta?usunięty z obozu a kiedy w 1956 roku na szczycie rządu stanął Władysław Gomułka i przez krótki okres czasu nastąpiła "odwil?quot;, zrobiono Gęborskiemu proces przed Sądem Wojewódzkim w Opolu. Proces trwa?od marca 1958 roku do kwietnia 1959 roku. Rozprawa główna odbywała si?przy drzwiach zamkniętych. Komendantowi Czesławowi Gęborskiemu i jego zastępcy Ignacowi Szypule postawiono sporo zarzutów, m. in. zamordowanie kilkudziesięciu osób. Nie zamierzam wszystkich zarzutów powtarza? poniewa?akt oskarżenia zawiera? kilkanaście stron, wymieni?tylko par?z nich: z winy strażników poniosła śmier?kobieta w ciąży. Następnie zastrzelono jej dwuletni?córk? gdy składała kwiaty na grobie matki. Do baraku zwabiono dzieci, pod pretekstem wydawania mleka. W trakcie jego wydawania strzelano do dzieci. Kilkoro z nich poniosło śmier? W stołówce dla administracji obozu Gęborski poleci? Szypule i innym strażnikom mordowa?codziennie 10 osób, co uczyniono. Gęborski poleci?mężczyźnie przebywającemu w obozie położy?si?na asfaltowej drodze, a następnie przejecha?po nim kilkakrotnie bryczk? Mężczyzna zmar? Gęborski zabi?kobiet?strzałem w głow? By?winnym zastrzelenia 48 osób w czasie pożaru. Kaza?rozstrzela?10 niewinnych osób, co uczyniono.

Podałem tylko kilka przykładów. Prokuratura Wojewódzka prowadząca śledztwo jak i Wiceprokurator Prokuratury Generalnej w Warszawie stwierdzili, że wyliczone w akcie oskarżenia przestępstwa nie budz? żadnej wątpliwości. W czasie rozprawy Gęborski przyzna?między innymi: "W czasie pożaru dałem rozkaz użycia broni w celu opanowania sytuacji". Nie pamiętam jedynie ile ludzi zastrzelono. A Ignacy Szypula stwierdzi? "W trakcie pożaru strzelali wszyscy strażnicy i ja". A jakie były opinie o Czesławie Gęborskim?

Powiatowy Oddzia?Informacji i Propagandy w Niemodlinie napisa?do sądu: "Stwierdzam niniejszym, że Ob. sierżant Gęborski jako Polak i patriota jest godzien szacunku".

Komendant Straży Pożarnej w Niemodlinie napisa? "... Ob. Gęborski Czesław, ówczesny komendant obozu by? nadzwyczajnie łagodny i dobrze ustosunkowany do więźniów (...) Znając postępowanie Niemców z Polakami bardzo bytem zdziwiony dobrym ustosunkowaniem si?dozorców obozu. Tłumaczyłem to sobie charakterem uczciwych polskich serc (...) Byłem z tego wewnętrznie dumny, że my Polacy nie przestajemy by?ludźmi". Komenda Powiatowa MO oświadczyła, że obowiązki wykonywa?sumiennie i bez zarzutu, wykazywa?dużo inicjatywy i zmysłu organizacyjnego, a także okaza? si?"stuprocentowym demokrat?quot;.

A jaki by?wyrok? "Sąd doszed?do wniosku, że zasada rozstrzygania wszelkich wątpliwości na korzyść oskarżonych ma w niniejszej sprawie zastosowanie. Dlatego po analizie całego obszernego materiału dowodowego Sąd uniewinni?oskarżonych od wszystkich zarzutów". Autor "Cienia Łambinowic" pisze: "Wyrok uniewinniający by? dla wielu zaskoczeniem. Spodziewano si?wyroku skazującego, prokurator nie zaskarży?jednak wyroku. Nie wniesiono te?rewizji od wyroku, który po pół roku uprawomocni?si?quot; W uzasadnieniu sąd wskaza?równie?na wydanie takiego wyroku, "poniewa?oskarżeni nie przyznali si?do winy, w dodatku prasa zachodnia pisała dużo nieprawdy na temat obozu i procesu, gdy?chciała szkodzi?Polsce Ludowej". W polskiej prasie ukazały si?artykuły, w których oskarżono Niemców o tworzenie złej aury wokół Polski, o dyskredytowanie jej na nmku międzynarodowym. Niejaki J. Chłopecki w Kierunkach z 1965 roku pisa? że Gęborski żadnej odpowiedzialności za przestępstwa ponosi?nie może, poniewa?w Łambinowicach nikogo nie zabito.

8 kwietnia 1960 roku Gęborski wystąpi?w procesie cywilnym przeciwko skarbowi państwa o odszkodowanie w wysokości 200 tys. złotych z tytułu szkód moralnych, materialnych i krzywd doznanych z powodu niesłusznego aresztowania. W więzieniu przebywa?przez 22 miesiące do czasu procesu. Sąd Wojewódzki w Opolu na rozprawie z 30 września 1960 r. wniosek o odszkodowanie oddali? Bardzo ciekawym i znamiennym jest fakt złożenia przed sądem dokumentu o zatrudnieniu, z którego wynika, i?Gęborski od l stycznia 1960 roku pracowa?w Służbie Bezpieczeństwa Komendy Wojewódzkiej w Katowicach. Właściwy człowiek na właściwym miejscu.

W roku 1990 Gęborski złoży?pisemne oświadczenie na temat Łambinowic, w którym raz jeszcze, mimo dowodów, stwierdza, "... do bajek można zaliczy?bicie Niemców w obozie (...) Proces norymberski wywar? na Niemcach szok (...) H. Esser jako były nazista, chcąc łagodzi?ogrom tych zbrodni, napisa?paszkwil, z którego wynika, że to Niemcy byli ofiarami Polaków. (...) W toku rozprawy (...) stwierdziłem, że wszystkie zarzuty s?przez świadków zmyślone w oparciu o sugestywny paszkwil napisany przez lekarza obozowego H. Essera".

Ciśnie si?na usta pytanie, dlaczego Komisja do badania zbrodni na Narodzie Polskim, Ślązakach i Niemcach nie zajęła si? dotychczas t?spraw? W Niemczech skazano na 5 lat więzienia p. Paula Lindberga, który by?komendantem izby w łambinowickim obozie, za współudzia? w torturowaniu uwięzionych, znęcaniu si?nad nimi i denuncjacje. W międzyczasie prof. Witold Kulesza dyr. Głównej Komisji Badania Zbrodni przeciw Narodowi Polskiemu w wywiadzie dla TV Polonia (13. IX) powiedzia? "świadkowie podali wstrząsające opisy dokonanych przez niego (...) zabójstw w świetle których to opisów, nie budzi najmniejszej wątpliwości zasadność postawienia go przed sądem, pod zarzutem dokonywania zabójstw".

Dobrze, że Wojewódzka Prokuratura w Opolu zajęła si?ponownie t?spraw? Poprosiła Sąd w Hagen o materiały z procesu, które w międzyczasie doszły do prokuratury. Wszystko wskazuje na to, że proces zostanie wznowiony i nareszcie będzie można zamknąć prawd?histori?obozu w Łambinowicach.


Tekst zosta?pierwszy raz opublikowany w "Jaskółce Śląskiej" w październiku 1998