Natio shlonsko cz. III Narodowość Śląska -
Autonomia Śląska |
||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||
Ewald Bienia |
||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||
Wojciech Czech - wojewoda katowicki a shlonzycy w Czechosłowacji Właściwie to podtytuł winien być inny, bowiem Shlnzacy w Czechosłowacji a teraz już Czechach manipulowani są przez centralę w Warszawie i to Wspólnota Polska „zarządza” środkami finansowymi. Znam problem jedynie z publikacji prasowych t.zn. wokół zmiany właściciela Hotelu Piast w Czeskim Cieszynie, który ostatecznie i tak w części jest „okupowany” przez Wietnamczyków handlujących w nim obuwiem. Tak wiąc wojewoda Czech nasłał po zmianach ustrojowych w Polsce i od 28 maja 1990 do 1 marca 1994 pełnił tą funkcję zdymisjonowany przez premiera Pawlaka z parti chłopskiej PSL. Tym razem pan Czech wystąpi w towarzystwie red. Karwata „Wokół dekretowanie” narodu śląskiego, Dz.Z. 14-15 sierpnia ‘97. Jest to dłuższa rozmowa, w której Karwat porusza wszystkimi komurkami mózgowymi, by pokrętnie mieszać motywacjami powszechnego deklarowania się ludności do przynależności do Narodu Śląskiego i przy okazji niejako ujawniło się też państwo czeskie, które w herbie ma również godło Śląska - czarny orzeł z koroną Przemyślidów z krzyżem i półksiężycem. W Czechosłowacji na początku lat 90-tych zapytano o narodowość Śląską w deklaracji spisu ludności, zresztą nie pierwszy raz. I tak zadeklarowało narodowość śląską w 91 roku 45223 osób, wcześniej w 1921 - po francuskiej decyzji podmiotowej z 28 lipca 1920 było 47314, a w 1939 roku po zajęciu Czechosłowacji przez Hitlera Ślązaków naliczono 78286 (36,6%), Polaków 51499 (24,1%), Niemców 38408 (18%). Tu dodać należy że, teraz już samodzielni Czesi po „rozwodzie” ze Słowacją przeprowadzają spis ludności w br., tj. 2001 - w mediach polskich sprawę tą się całkowicie przemilcza. Natomiast polski spis „odsunięto” do roku 2002. Sądzę, że w następnym odcinku mędę mógł podać wnioski spisu ludniści w Czechach. Mam też nadzieję, że i tym razem Ślązacy w Czechach będą Shlonzakami a nie Polakami, o co tak zabiega Wspólnota Polska ze swoimi financami. Za stolicę śląskości w Czechach można umownie uznać Opawę z Uniwersytetem Śląskim, jest też Muzeum Śląskie no i wszechobecne godło śląskie w ramych godła Czech. Jest też gdzieś na cmentarzu opawskim grób Józefa Kożdonia z roku 1947, założyciela Śląskiej Parti Ludowej i potem znakomitego burmistrza Czeskiego Cieszyna. Tak więc mamy dwie miary - dla Czechów jesteśmy narodem, dla Polokow za nic!
Wrócę traz do katowickiego wojewody Czecha. Pan Czech zauważa więc w cytowanej wyżej rozmowie, że Śląsk właściwie nigdy polski nie był - po przeglądnięciu polskiej encyklopedi powszechnej - również Pomoże Zachodnie. Zwraca tej uwagę na manipulowaną demokrację w szczególności jesli idzie o ordynację wyborczą, manipulowanie historią w szkołach, gdze historię Polski traktuje się jako historię Królestwa Kongresowego (Kongres Wiedeński 1815 pa.). Zwraca uwagę na centralizm państwowy - garb komunistyczny zamieniono w garb antyeuropejski, nacjonalistyczny. Uznyje oczywiście narodowość Śląską i nie widzi tu żadnych zagrożeń. Oczywiście „taki wojewoda był solą w oku dla „odnowionych Solidarnościowo” w Polsce i został szybko usunięty przez nacjonalistów z PSL-u.
Uniwersytet warszawski - prof. dr. habil. Henryk Samsonowicz Zostajemy więc „u Karwota” - tym razem w rozmowie „Pytania o naród - pytania o człowieka” - z prof. Samsonowiczem, Dz.Z. 5 czerw. 1998 - rozmowa naukowca historyka (wcześniej rektora U.W.) wyważona warta przedstawienia w całości, ale ... względy formalne nie pozwalają - przedstawiam dwa akapity:
Kończę tym spotkanie z profesorem Samsonowiczem, chociaż do zrębów t.zw. polskiej państwowości pozwolę sobie wrócić w oddzielnym szkicu wskazując na zakłamanie historyczne „powstania” polskiej państwowości, co zapewne prof. Samsonowicz zna lepiej ode mnie. Niedostatki własnej tożsamości Polacy skwapliwie uzupełniają zawłaszczając sobie obcymi dokonianiami. W tej mierze też cały dorobek kultury śląskiej został przywłaszczony przez Polaków, a ta jej część niewygodna z jakichś względów politycznych została zniszczona lub zglajszachtowana do poziomu nad buziańskiego - bagien prypeckich. Tu mógłbym pokazać olbrzymią ilość przykładów - zapewne takim przykładem może też być zdarzenie z samego Jastrzębia-Zdroju, gdzie zabytkową szkołę piętrową wyremontowano za wspólne pieniądze. Władze Jastrzębia z prez.Ogiegłą i v-ce Frankiem po różnych „zabiegach” zmieniających właścicieli „przekształcili” w stację bęzynową BP. Prez. Ogiegło i obecny poseł Frank - przedst. AWS-u. A w mieście 100-tysięcznym nie ma miejsca dla muzeum. Budynek miał jednak wystrój śląski - cegła klinkierka. Wyburzono wyremontowany budynek w 1998 roku, w setnym roku istnienia szkoły!
Inne przykłady niszczenia objektów kultury śląskiej myślę, że będzie okazja przedstawić w odrębnych szkicach felietonach. Do szkoły w Jastrzębiu (nie istniejącej) może nawiązywać też następujące spostrzeżenie. Poczta polska na swoich znaczkach przedstawia jakieś chaupianki nazywane jako np. Dwór w Głuchach, Gostyni czy innych „Pcimiu”, a nie ma Poczty Śląskiej ze znaczkami przedstawiającymi setki prawdziwie okazałych zamków, objektów - dorobku stuleci Ludzi Ziemi Śląskiej. Po tym pocztowym przerywniku wracam do profesorów. Tym razem będzie to znów prof. dr. hab. Jacek Wódz - socjolog - Uniwersytet Śląski. Wracam aż do roku 1989 i tygodnika Tak i Nie (był taki) z 1-3.XII - czyli kilka miesięcy po okrągłostołowych wyborach (4.VI.1989) nie zdemokratyzowanych dotąd, a coraz bardzej manipulowanych (manipulowane okręgi wyborcze - terytorialnie i osobowo, listy krajowe, financowanie partii ...) - z profersorem rozmawia red. Karwat. Więc w okresie 1989 roku dyskutowano o Autonomii Górnego Śląska. Wprawdze na początku rozmówcy zdeprecjonowali pojęcie autonomi ale ... był to rok ‘89 a profesor zauważył jednak, cytuję: „- W okresie powojennym dyskusja na tematy regionalne była tłumiona. Wiele złago zrobiła polityka partii, która udawała, że nie dostrzega złożoności tej problematyki. Nie można więc dziwić się, że obecnie kształtowane są postawy skrajne, nie liczące się z rzeczywistością. Nie oznacza to jednak, że niemożliwe jest dzisiaj stworzenie takiego specificznego układu prawnego, który oddałby odrębności społeczną i gospodarczą.” (podkreślenie moje) I dalsze wywody są interesujące - kierując się koniecznością zbytniego niewydłużania tekstu przytoczę jeszcze tylko opinię na temat formy regionalizmu - opinia profesora w ’89 r. była następująca: „Nowoczesny regionalizm zakłada, że trzeba przede wszystkim jednoznachnie odejść od definiowania przynależności regionalnej poprzez krew i ziemię, czyli pochodzenie. Nowoczesny regionalizm określa się poprzez fakt psycho-społeczny, jakim jest poczuwanie przynależności do zbiorowości regionalnej, poczucie wyrażane publicznie, na zewnątrz. W Europie przemieszanie ludności jest tak wielkie, że poczucie przynależności do danego regionu budzi się z miłości do ziemi, z historii swego życia, z własnej aktywności i postwawy, a nie z tego, że ktoś się urodził na danym terenie z ojca i matki, też urodzonych na tej ziemi, aczkolwiek jest to czynnik bardzo ważny. ...- W Europie dawno już zrozumiano, że szansą na współpracę jest jednoczenie się w swojej różnorodności, słowem - nieukrywanie odrębności, lecz ich ukazywanie w taki sposób, by inni mieli szansę najpierw ją zrozumieć, a potem zaakceptować. ...” Słowem lepszy taki, co publicznie powie, że chce czuć się Ślązakiem, choć nie w 100% jest takim, zrozumiał historię ziemi śląskiej, szanuje jej dorobek, chce Autonomii dlo Ślónska, ... od drugiego, co ojce byli Ślónzokami od pora pokolyń, ale prócz gruby i familoka dużo nie widzieli. Chciałoby sie zatym napiasać, że takiego wodza to nom w Katowicach, Gliwicach, Cieszynie, ... od downa brakuje - a zawsze dowajom nom tu jakichś podciepkow, abo spadocroniarzy. W tym Tak i Nie z ’89 roku zajrzyjcie też do pośrodka bo tam jest napisane, jak tyn NKWDzista Zawadzki Aleksander co go tu Stalin z Bierutem postawili na wojewode, ta Autonomia likwidowoł i ludzi na nowo chrzciół. Gdyby tak inwentarysować wypowiedzi dyskusyjne na temat narodowości Śląskiej to warto zacytować prawie w całości list czytelnika Krzysztofa Bartnickiego z Mysłowic do Gazety Wyborczej - dodatek w Katowicach z 27 czerwca ’97. Autor w sposób interesujący, bo argumentacja jest połączona z dosadnością krytykuje Wydział Obywatelski Urzędu Wojew. - przeciwny uznaniu (zarejeswtrowaniu) ZLNŚl.: „Z zaciekawieniem dowiedziałem się z GW, że Wydział Obywatelski Urzędu Wojewódzkiego w osobie dyrektora Kubika sprzeciwia się uznania członków pewnego związku za przedstawicieli śląskiej mniejszości narodowej. Można w takim razie oczekiwać, że pan dyrektor rozstrzygnie: jeśli ci ludzie nie są fragmentem narodu śląskiego, to jakiego? Oprócz zaciekawienia odczuwam też zaniepokojenie, że państwo może decydować, czy jestem prawdziwym Polakiem, gdy tymczasem narodowość człowieka jest dokładnie taka, jaką sam określił. Chcesz pań być Waregiem, Komanczem, czy może korzeni szukasz w archiwum X? Proszę bardzo. Biały sahib, któremu przypomniało się, że jest Etiopczykiem mógłby się najwyżej, z racji braku czarnej skóry, narazić na powątpiewanie osób postronnych, ale nie na sądowy wyrok. Tym, którzy chcieliby ograniczać dobre prawo obywatela do narodowej samoidentyfikacji, warto wskazać co następuje:
Nie trzeba mieszkać na
wyznaczonej ziemi. Nie trzeba posługiwać
się odrębnym dialektem. Nie trzeba znać swojego języka. Nie trzeba
pielęgnować tradycji. Nic trzeba być
stowarzyszonym i licznym. Naród nie musi być zorganizowany w państwo. Naród nie musi być uznany przez państwo. Byt naród polski pod zaborami, nie było państwa. Jest Watykan, nie ma nardu (abstrahuję od gościnnie występujących tam Szwajcarów). Było pojęcie Goralenvolku, jak twierdzą niektórzy, bez pokrycia w rzeczywistości. Jest naród śląski, jak twierdzą inni, bez pokrycia w urzędowych księgach. Przepis artykułu 35. Konstytucji stoi po stronie mniejszości, natomiast powyższe uwagi idą w sukurs tezie, że naród powstaje wtedy, gdy ktoś zechce się do niego przyznać. ... Ale nie można nie uznać narodowości tylko dlatego, że jej ewentualne uznanie wiązałoby się z nadaniem pewnych uprawnień politycznych. Obywatela nie musi wcale interesować, że jego poczucie przynależności do danego narodu sprawi kłopot polskiemu szkolnictwu, albo że narobi szumu w Radzie Europy. ..“ W „Śląsku” z lipca 98 ukazał się artykuł red. Andrzeja Urbanowicza nawiązujący jakby w treści argumentacji pana Bartnickiego ale napisany jakby w parze z Henrykiem Wankiem w atmosferze nastrojowości - duchowości Dolnego Śląska - Sudetów. Jakie to piękna i prawdziwe - ta argumentacja wypływająca głęboko z odczucia i intuicji. Trzeba chociaż raz pojechać tam Schreiberhau - Szklarskiej Poręby, czy Karpacza, oglądając wodospady Sudeckie, wyjść na Śnieżkę, trzeba znaleść się w Nysie - chociaż bez ratusza, na Gurze św. Anny, czy w Raciborzu, Tworkowie, Łubowicach, Przczynie i Cieszynie i w dziesiątkach innych śląskich miast i miejscowości by zachwycić się bez końca naszym Haymmat - naszym Ślónskiem. Urbanowicz pisze m. innymi tak: „Z zaciekawieniem i zdumieniem, a w końcu z niesmakiem obserwowaliśmy z Henrykiem niezwykłe zmagania prawdziwej polskoćci, aby sobie - mając nadzieję, że i innym udowodnić, że <<nie ma czegoś takiego jak narodód śląski>>. Oczywiście, <<możliwość wyboru narodowości jest subjektywnym prawem każdego obywatela. Ale ten subjektywny wybór, może sie odnosic tyko do narodów, które obiektywnie istnieję>> uzasadnił swoje orzeczenie Najwyżniejszy Sąd, tej jakby wolnej Rzeczpospolitej. Ale ja proszę Sądu, nie wierzę Sądowi. Już słyszałem o tym, że objektywnie istnieje tylko naród niemiecki albo że, tak naprawdę, to nie ma żadnych narodów słowiańskich a tylko jeden: Rosjanie. Słyszałem także o tym, że naród ukrainski nie istnieje. Nie wierzę również również w to, aby język przesądzał sprawę. Nie wydaje mi się, aby Austriak i Prusak mieli poczucie, że należą do tego samego narodu. A z kolei Szwajcarzy przekonują nas, że może zaistnieć wspólnota narodowa bynajmnej nie opierająca się na tym samym języku.... Polakom jest bardzo trudno zrozumieć, że istnieją inne narodowości. Wyraża to także polskie określenie ludów germańskich jako Niemców, czyli tych co „Nie mówią”, tych „bez języka”. Z kolei jednak, przypomnijmy, po tak zwanym wyzwoleniu mówiący po śląsku Ślązacy byli przez wielu „Polaków” odrzucani jako Niemcy. Myślę, że nie trzeba daleko szukać, aby dostrzec, że Śląskość jest czymś rzeczywistym i czymś doprawdy innym niż polskość lub niemieckość. Pan Andrzej Urbanowicz pisze dalej „Na Śląsku przebywam od piędziesięciu ponad lat, ale nie jestem przecież rodowitym Ślązakiem. Moje życie układało się tak, jakoś tak, że od dzieciństwa przyjaźniłem się właśnie ze Ślązakami. Cenię ich i lubię.Zauważam odmienności. Moje odczucia i intuicja mówią mi, że coś takiego jak śląskość wyraźnie istnieje, że śląskość ta niezależnie od języka nie powinna być utożsamiona z polskością. ... Wydaje mi się, że budują się i krystalizują pewne duchowe energie związane z Regionem. Ten Region, ten niezwykły region, któremu na imię Śląsk jest pod wieloma względami jeszcze nie odkryty, jest jakby nie jednorodny etnicznie, ale ta niejednorodność jest jakby spoiwem mocniejszym niż moglibyśmy przypuszczać. To „Misterum Śląska”. Myślę- takich Ślązaków nam potrzeba.
Do okoła narodowościowych polemik w pewnej mierze należy też uznać polemikę - starcie w trójkącie Bienasz - Górdziałek - Karwat, wokół wydanego przez Stanisława Bienasza albumu „Górnoślązacy w XX wieku”. Po ostrym i nie wybrednym ataku Gródziałka na -co tu ukrywać „Śląskość” Bieniasza, w obronie stanął - Karwot, Bieniasz tymczasem chyba zignorował prymitywny sposób zachowania się adwersana „Górnoślązaków”próbował podsumować już spokojniej red. Karwat - Dz.Z. 22-23 maja 1999 r. Ponieważ już uprzednio poprzez cytowanie pana Urbanowicza dałem sygnał dotyczący oficjalnego „dekretowania” narodowaści śląskiej więc w tym miejscu podam za „Jaskółką Śląską” - miesięcznikiem Ruchu Autonomi Śląska z marca-kwietnia 1998 roku 18.III.98 r w Warszawie przy Al. Solidarność (dawne Świerczewskiego) czyli tzw. WZ z mostem „Śląsko-Dąbrowskim”) Sąd Najwyższy krótko przed godzinę 15:00 wydał wedykt odmawiający rejestracji Związku Ludności Narodowaści Śląskiej. Utrzymał w mocy decyzję sądu apelacyjnego w Katowicach. Tak więc prawne możliwości zarejestrowania w Polsce praktycznie zakończyły się. Pozostaje więc Strasburg. Komitet założycielski reprezentowany był przez Jerzego Gorzelika i Erwina Sovgoron, mecenasa panią M. Maliszewską. Obecni byli również przedstawiciele konwencji Helsińskiej jako obserwatorzy. Przeciwników śląskości Śląska reprezentowała „ekipa” urzędu wojewudzkiego wojewody Ciszaka. Przeciwko ZLNŚl. wystąpił także Prokurator z prokuratury Krajowej. Sąd w uzasadnieniu wyroku uznał jednak istnienie Ślązaków jako grupy etnicznej, zaś cele statułowe mogą być realizowane w inny sposób niż poprzez narodowość - z relacji - A. Sojka. - Tymczasem wracam do Uniwersytetu Śląskiego: „Śląsk to solidny kawałek Europy” tak zatytułowano rozmowę z profesorem dr. hab. Ewą Chojecką - kier. Zakładu Histori Sztuki - rozmawiał J. Gorzelik w „Śląsku” z lipca 98 - przywołano niektóre wyznaczniki kultury Śląska związane z architekturą budowli. Szkoda, że nie ma ciągu dalszego.
Dla mnie jednak bardzo ważne jest publikowane w „Śląsku” z września 98 rozmowa z profesorem Władysławem Lubasiem - filologiem, rozmawiała Jolanta Tambor - tytuł „Pociągał mnie Śląsk”. Tytuł wprawdze nie nawiązuje zbytnio do głównego tematu rozmowy, a nim jest język-gwara śląska. Ponieważ jest to i moje zainteresowanie od lat kilka a teraz wypowiedzane przez pana profesora są całkowicie zbliżone z moimi sugestiami już wcześniej publikowanymi (Jaskółka Śl, - luty 1966 i później) więc wrócę do tego tematu w następnym odcinku gdy będę chciał ponownie zaproponować pewne formy literackie dlo ślónskiego godnio. Zwrócę jednak uwagę na pewien fragment: Jolanta Tambor: Gdzie wedle pana profesora przebije granica między dialektem, gwarą a językiem ? Profesor L.: Ta różnica polega tylko na oficjalnym uprawomocnieniu pewnej formy języka... Tambor: A więc fakt, że np. serbski i chorwacki nazywamy językiemi, a śląski dialektem, jest tylko kwestja umowy ? Prof. L.- oczywiście. Do tej rozmowy i wniosków z niej wypływających trzeba wrócić. Tak więc jak widać w latach 1997/98 „Śląsk” stał się miesięcznikiem nawet interesującym ale było to za sprawą bojów o Narodowość Śląską. Ostatnio wpadł w z góry ustalone koleiny polskie mające wyciszyć i stłumić problem i wcześniejsze oceny ks. Wuwra (i moje) są aktualne. A życie przecież toczyło sie dalej rok 97 to też powódź w dorzeczu Odry - i płynące Odrą śląskie archiwalia, ale, kiery Polok by sie tam martwiół tym, jakimiś dokumyntami pisanymi gotykiym, łaciną, czeskim - który? Pisałem już o tym wtedy (Jaskółka Śląska, paźdzernik 97 - Chroniczno arogancja) - więc nie bądę na razie do tej sprawy wracał. Dyskusje prasowe czy inne mogą być nawet interesujące lecz decyzję zapadają w zaciszu gabinetów polityków dzierżących władzę i chce przed zakończeniem tego III- go odcinka „zbliżyć” do tych gabinetów. Zanim to jednak nastąpi odwiedzimy Annaberg - Góre św. Anny - tam 19 paźdz. 98 w Bazylice można było usłyszeć z ust Ojca Bogdana „Bogu dzięki za Ruch Autonomi Śląska, Bogu dzięki za ten sztandar”, było to poświęcenie sztandaru Ruchu Autonomi Śląska ... natomiast na mszy w katowickiej Katedrze Chrystusa Króla 16 lipca 2000 niemal dokładnie w osiemdziesiątą rocznicę uchwalenia Śląskiej Autonomii - było milcząco głucho na ten temat. Oprócz pocztów sztandarowych nie wspomniano słowem na ten temat Katedra zastawiona jest przeróżnymi „narodowymi” pomnikami.
15 grudnia 1998 roku - Muzeum w Opolu z Fundacją H. Seidla, Uniwersytet Opolski i redakcja „Schlesisches Wochenblatt” są organizatorami wystawy Lux ex Silesia XX wieku. W obecności m. innymi ks. Biskupa Alfonsa Nossola, woj opolskiego R. Zembaczyńskiego, Dr.R. Kunz’a, konsula RFN w Opolu Günthera Schmidta, prof G. Bartodzieja nastąpiło otwarcie wystawy i sesji poświęconej Śląskim Noblistom. „Ziemia Släska może być dumna z tylu laureatów - 10-tki Noblistów - W żadnym regionie na świecie nie urodziło się tak wielu Noblistów - to opinia Fundacji Nobla w Sztokcholmie. (Dzisaj wiemy, że jest już 11-ty- Günter Blobel za 1999 rok- medycyna) 31 grudzeń/1 styczenń - December 31/1 Januar 98/99 Telewizja SKY News pokazuje fantastyczny pokaz sztucznych ogni w Edenburgu - tak cieszą się Szkoci po przyznaniu im szerokiej Autonomi a Brytania jakoś się nie rozpadła panie marszałku Olbrycht (w Katowicach) - będze dalej. Tymczasem zapewne w kolejnym odcinku odniosę się jeszcze do innych wypowiedzi prasowo-publicystycznych w tym do pana Szołtyska - rybnickiego biblisty rodem z KNL-u Lublin, no i tego co przyniesie życie organizacji „Związek Górnośląski” oraz Ruch „Polski Śląsk”. Rok 1998 był rokiem wielkiej manipulacji politycznej Śląskiem w ramach t.zw. reformy administracyjnej Polski. Reforma była potrzebna, lecz to co zrobiono ze Śląskiem, całym Śląskiem to oczywiście przemyślna manipulacja nacjonalistów polskich. Może poniższe „satyryki” z marca-kwietnia 98 (Jaskółka Śląska) i z listopada 98 przedstawią wymanipulowaną sytację.
„Nie zgodzom sie z Pańską opinią dotyczącą kandydatury Pana Marka Kempskiego na wojewodę katowickiego” - taką odpowiedz otrzymałem z Kancelarii Prezesa Rady Ministrów - podpisany sekretarz stanu - Warszawa dnia 19 grudzeń 1997 roku. Wystąpiłem bowiem z krytyką kandydatury Kepińskiego widząc ewidentny brak wykształcenia do sprawiania tej funkcji a również poniżenie dla spoleczeństwa Śląska z tym związane. Niestety, to ja miałem rację i ten związkowiec-górnik, dyskdżokej popełnił tyle błędów - tzn. tyle błędnych decyzji, które podjął, będzie nieodwracalnych nam ciążyć. Zaliczam tu błędną decyzję w sprawie przebiegu autostrady A4 przez centra miast, podobnie z fragmentem A1 (lotnisko w Pyrzowicach), jak również a nie o krok nie posunął sprawy likwidacji składowiska chemicznych odpadów w Tarnowskich Górach plus wiele innych. Wprawdzie nie za te decyzje zmuszony do odejścia, ale świadczy to o sposobie „zarządzania” Śląskiem. Od 9 grudnia 2000 wojewodę jest powołany przez premiera Buzka profesor Wlibald Winkler. Na Śląsku nadal wojewoda nie jest wybierany a namianowany w Warszawie z klucza partyjnego. Nic się więc nie zmiena od czasów przedwojnia i rządów Grażyńskiego nominata Piłsudskiego. Pan dr. Frank M. - autor kśiążki Amerikan „POlONIA” and Poland - dziełem polonijny z Nowego Yorku tak pisze w korespondencji do mnie ze stycznia 2000 roku: „Autonomia Śląska jest ruchem, który nie był mi obcy już w latach międzywojennych w ... głównie z powodu traktowania Śląska jako koloni, w której wszystkie kierownicze stanowiska i zajmowali przybysze z Polski.”, i w innym miejscu „Te stosunki są skomplikowane i tragiczne, trwaja już 1000-lecie (stosunki polsko-niemieckie p.a.) i może jest koniec nareście polubownie załatwić. Może właśnie Autonomia Śląska byłaby w stanie do tego doprowadzić”. Pozostawiam bez komentarza. Jaskółka Śląska ze stycznia 2000 przynośi następujący komunikat: Polska pod Trybunałem Europejski Trybunał Praw Człowieka na posiedzeniu w dniu 16 grudnia 1999 roku zbadał kwestie dopuszczalności skargi złożonej przez członków komitetu założycielskiego Związku Ludności Narodowości Śląskiej. Podjęta decyzja jest korzystna dla skarżącego. Oznacza to, iż przed Trybunałem przeprowadzone zostanie postępowanie w celu ustalenia, czy odmawiając rejestracji ZLNŚ władze polskie naruszyły prawa człowieka i obywatela, w szczególności prawo do zrzeszania się. Postępowanie będzie jawne. Do 24 marca 2000 r. rząd polski zobowiązany jest udzielić pisemnych wyjaśnień na postawione przez skarżących zarzuty. Tyle informacja ze stycznia 2000 - natomiast w Jaskółce Śląskiej z maja 2000 z „Gra na zwłoke” okazuje się, że Rząd w Warszawie już trzykrotnie prosił o przedłużenie terminu złożenia wyjaśnień, ostatnio na 26 maja. Za „Jaskółką” - [Urzędnik MSZ zapytany przez dziennikarkę >Trybuny Śląskiej - Dzień < o przyczyny odpowiedział: ‘sprawa jest skomplikowana, cały czas opracowane jest stanowisko’. Zaskakujące jak proste sprawy czasem się komplikują! Rząd, dysponujący środkami finansowymi i sztabem ekspertów, nie jest w stanie ustosunkować się w terminie do zarzutów grupki obywateli okrzykniętych „oszołomami” Kolejna informacja w sprawie losów Związku Ludności Narodowości Śląskiej zawarta jest w Jaskółce Śląskiej z września 2000. Komentarz „Błazenada po Polsku” - „Burza mózgów w MSZ przynosła rewelację w postaci znanych już stwierdzeń, iż rejestracja ZLNŚ naruszyłaby prawa Krakowiaków i Górali”, itp. Komitet założycielski skierowal do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka odpowiedź na pismo RP i oczekuje na wyznaczenie terminu rozprawy. „... nie doceniliśmy dobroci Śląska i Slązaków”, - jest to rozmowa z Jerzym Gedroycem, naczelnym redaktorem paryskiej „KULTURY” 5.I.96 rozmawiała Pani Ewelina Puczek a napisano w „Śląsk” marzec ’96. Fragmenty:
Tyle w wielkim skrócie - wracając pod aktualną datę. Trudno, bardzo trudno przejść do porządku gdy „Rzeczpospolita” z 1 lutego 2001 przynosi następującą wiadomość z Brukseli: „Polsce trudno będzie osiągnąć pozim rozwoju Uni Europejskiej. Dwa pokolenia na dorobku - żeby dobrnąć do najbiednieszej Grecji. Dodam od siebje „Ani za 100 lot” jak mómy dogonić zachodniego sómsiada - nie pomylół żech sie ani o rok - sprawdzić w „Jaskółce Śl.” z lipca ‘96 - i jak tu Shlónzoka niy może szlag trefić! kiedy u nas już stryry pokolynio tymu taki równy dobrobyt był. A tu mosz - przipomna roz jeszcze z (po) 25 czerwca 97, tj. podjęciu decyzji o zarejestrowaniu Związku Ludności Narodowości Śląskiej: Wałęsa Lech - były prezydent RP - Gdańszczanin z kurpiowszczyzny jest przeciwny uznaniu narodowości śląskiej - nie dziwi to, bo korzenie mo w puszczy. Premier Cimoszewicz - zdecydowanie przeciw - białostocczanin godo, że nie bydzie tworzył narodu białostockiego (My katowickiego też niy!) Ale on - premier może jeszcze wybrać biołoruski, litewski czy nawet tatarski lub emigrować za latoroślą do Ameryki, podobnie jak w przeszłości uczyniło to wielu premierów, prezydentów Polski ... Prof. Jan Miodek - polonista ekspert w ocenie „Ślązaków” oburzony - jak to! A co z moją polszczyzną! (może syn na germanistyce Was kiedyś... Ja nie!) I jeszcze wnuk Korfantego - Feliks - to sprawa Ślązaków, ja tu nie mieszkam. Jo Amerykanin i ordery dziadka zostawioł w Katowicach. Aha zostoł jeszcze jedyn profesor - rektor uniwersytetu w Opolu, ale o nim to lepiej poczytocie sami u Ewalda Stefana Polloka - „Legendy Manipulacje Kłamstwa prof. F.A. Marka w ‘Tragedii górnośląskiej’ a prawda o Śląsku i powojennej dyskryminacji jego mieszkańców.” Jak wygląda polski nacjonalizm i krocząca chęć zemsty można sobje uświadomić i równocześnie przerazić, gdy zapozna się z ULTIMATUM dla kancleża. ( Trybuna Śląska - Dzień z 20.03.2000. Pan Gerhard Schröder, Kanclerz Republiki Fereralnej Niemiec. Bielskie stowarzyszenie Ofiar Wojny przesłało kanclerzowi Niemiec ultimatum. Stowarzyszenie pod groźbą przymusu żąda natychmiastowej wypłaty odszkodowań osobom poszkodowanym przez Trzecią Rzeszę Niemiecką. Na 8-miu stronach ULTIMATUM z 10.03.2000 wyliczenie żądań dla słowiańskich ofiar i skarga na „światowe żydowstwo, które wielokrotnie przedtem uzyskało kożyści materialne, przedstawione światu jako „odszkodowania”, konic tekstu jest groźny w kontekscie kojarzenia Śląska z Niemcami, co stało się powszechną praktyką - cytuję fragment tekstu ostrzeżenie : „Niezależnie od podejmowanych obecnie, oszukańczych postanowień odnośnie odszkodowań cywilno - prywatnych za zbrodnie wojenne i zbrodnie przeciwko ludności, słowiańskie ofiary tych zbrodni i ich spadkobiercy ZAJMĄ przymusem, osobom prawnym i fizycznym tych państw, które dopuściły się zbrodni wojennych i zbrodni przeciwko ludzkości, wszelkie mienie, ruchomość i nieruchomości oraz środki financowe, na podstawie obowjązującego prawa międzynarodowego i krajowego, oraz na podstawie praktyki stosowanej przez Narody Zjednoczone”(podkreślone i tłusty druk jak w oryginale) Podpisani: sekretarz i prezesi Stowarzyszenia Ofiar Wojny Zarządu Głównego mgr. Stanisław Bratowski, mgr. praw Mieczysław Janosz i gen. bryg. i pilot Stanisław Skalski. Groźba, którą należy traktować serio przypominając doświadczenia lat 1945-1947 na Śląsku, nie mówi o tym co zrobi pan Janosz z ludziami - osobami które wypędzi ? lub ... To wszystko przeraża - gdy Śląsk (i Bielsko) zajęte już zostało, a po słowach Biskupów „przebaczymy i prośimy o przebaczenie” jak widać - nie tylko w tym przykładzie - żaden przełom w głowach nie nastąpił, a w praktyce zupełnie nic.
Z artykułu podobnego kalibru strzela nawet polityk - marszałek sejmu śląskiego Jan Olbrycht tak bałamucąc młodzież - sesją 30 stycznia 2001 - „Wiem, że nie przepadacie za polityką mówił do młodzieży Jan Olbrycht - ale warto wiedzeć, co autonomia oznaczała przed wojną, a co dzisaj. Dzisaj autonomiści dążą do rozerwania granic, dzielą, a nie łączą. Przed wojną świetnie zorganizowany Sejm Śląski był przykładem prawdziwej samorządności, nawet jeżeli dochodziło do potknięć”- Dzennik Zachodni 31 styczeń 2001 str. 5. Komentarz może być jednen: bzdury połączone z donosem, choć spóźnionym, bo przecież panie Marszałku Olbrycht trzeba czytać np. Polityka z 29 kwietnia 2000, już tam wykazano, że RAŚl. jest w strefie zainteresowania UOP o czym Internetowo zatrąbiono na cały świat! Sądzę, że jest to rodzaj zadymy, by ukryć własną nieporządność w czasie przed 11-letnim trwaniu na urzędzie. I tak przez dwie kadencje - 8 lat był pan Burmistrzem w Cieszynie - urządzał pan „europejskie” śpiewanie „Viva il canto”, a w tym czasie przedwojenny pomnik Franciszka Schuberta głęboko leży w jakiejś skrzyni komuś na zagraconym dzedzińcu nieczynnego przez całe pańskie kadencje muzeum (i wcześniej), czy też częstował się pan roladą na moście miedzycieszyńskim a za plecami parenaście metrów stół (i stoi nadal) wmurowany w niewidoczną ściane, obtłuczony z ułamanym krzyżem „zdegradowany” z 5- cio do 3 gwiazdkowego św. Jan z Niepomuk - poprzednio stał tuż przy moście !
O innych pomnikach nie wspomnę. Jak wygląda Dom Śląski - jaki jest jego stan - dlaczego brakuje tam informacji w tym o Józefie Kożdoniu? Demelach? Życzę Cieszynowi jak najlepiej i dobrze by było, by pański następca miał okazję by podziemia rynku stały się i wielopoziomowym garażem uzupełnionym o dwukondygnacyjne centrum handlowe i by wreszcie znikneły te pańskie budki targowe, szpecąc miasto i by pomnik Schuberta stanął rychło przed teatrem miejskim i godne miejsce zajoł św. Jan z Nepomuk i ... a obecnie w Katowicach, czy pan sugeruje np. władzy Katowic by odbudować pałacyk Grundmanna - przywrócić pamięć o założycielach miasta Katowic ? Za to wiem z Głosu Ziemi Cieszyńskiej, że fundusze miasta Cieszyna mocno wspomagają infrastrukturę terenu, na którym pan wznosi willę.
Podsumuję: zwalczanie autonomi świadczy, że ma pan liche śląskie korzonki, a brak dbałości o wyznaczniki Śląskiej tożsamości winien pana dyskwalifikować jako marszałka Sejmu Śląskiego. Potrzebny jest nam inny przywódca w Sejmiku Śląskim. Żeby odejść od donosu m. Olbrycha, przedstawię innego badacza stosunków śląsko - polskich . Bedzie to profesor w Katedrze Historii XIX wieku, profesor Uniwersytetu Jagielońskiego, Pan Andrzej Chwalba. Często bywa tak, iż „krakusy” są niechętne Slązakom - mam nadzieję, że tym razem będzie inaczej. Opine o Śląsku - pochodzić będą z rozmowy red. Aleksandry Klich z profesorem zamieszczonej w „Magazynie Śląskim”, dodatku Gazety Wyborczej z 15 września 2000.
Wypada zakończyć ten odcinek poświęcony głównie opiniom dotyczącym Autonomi Śląska i tożsamości Śląska. W ramach centralistycznego państwa polskiego Śląsk pozostaje więc jednak wewnętrzną kolonią togoż i nie zmienią tego żadne zaprzeczenia czy nawet obużenia. Centrala w Warszawie wykorzystuje całe zasoby gospodarcze a również kulturowe Śląska, manipuluje się organizacją panstwa, ordynacje wyborcze wyjątkowo niesprawiedliwe dla Śląska, zniszczenia eklogiczne. Glajszachtuje się warunki życia do żenująco niskiego poziomu - vide report Brukseli. Oznaki poprawy są tak odległe - że nierealne. Polacy nie są w stanie swojego nacjonalizmu, który nazywają racją stanu przezwyciężyć własnymi siłami. Aby doszło do przezwyciężenia Jałty w Polsce, winen zebrać się ponownie „Wersal” i postawić przywrócenie Autonomi dla Śląska z Wrocławiem włącznie. Autonomia winna być dodatkowo zagwarantowana jakąś konwencją np. Brukselską. Polska musi dostać bowiem szansę sprawdzenia się jak potrafi współrządzić się z Autonomicznym Śląskiem, by nie okazała się później w Uni Europejskiej koniem trojańskim w dodatku z grupami nawiedzonych w rodzaju ks. Rydzyka i innych „prawdziwych” Polaków. Tak jak może funkcjonować Wielka Brytania z autonomiczną Szkocją, Walią, podobnie jak w Italii i Hiszpanii, oczywiście ustrój Austrii czy Niemiec a nawet Francji - tak powtarzam- Polska powinna otrzymać szansę sprawdzenia się, jak potrafi zgodnie funkcjonować z Autonomicznym Śląskiem - z własnym Sejmem, Skarbem i wybieralnym wojewodą. W innym wypadku słuszność ma wiekszość państw unijnych, które bojąc się Polski chcą przyłączenia najpierw kilka mniejszych państewek do swojego grona a Polskę odstawić do poczekalni na dłużej. Edward
Bienia |