|
|||||
Bartłomiej Świderek |
|||||
Referat:ten wygłosił Bartłomiej Świderek ze Śląskiego Związku Akademickiego na seminarium p.t.: „Języki regionalne i mniejszości narodowych bogactwem jednoczącej się Europy”, zorganizowanym w ramach VIII Polskich Spotkań Europejskich Polskiej Fundacji im. Roberta Schumana przez Wodzisławskie Stowarzyszenie na Rzecz Integracji Europejskiej w Wodzisławiu Śląskim. Wodzisław Śląski,10 maja 2001 |
|||||
Aby móc właściwie ocenić rolę jaką w procesie integracji europejskiej odgrywają języki poszczególnych grup narodowościowych bądź etnicznych, należy odróżnić dwa pojęcia:
O ile nikt chyba nie neguje pożyteczności jedności europejskiej, to jednolitość słusznie wywołuje jak najbardziej negatywne reakcje. Różnią się bowiem nie tylko poszczególne kraje, narody czy grupy etniczne, ale przecież także same jednostki, czyli każdy pojedynczy człowiek należący do większej zbiorowości. Nikt rozsądny nie będzie więc negował jak tu, iż prawdziwa jedność europejska może zostać osiągnięta poprzez uznanie i poszanowanie różnorodności i wielkości kultur poszczególnych społeczności, składających się na desygnat tego, co zwykło się określać mianem Europejczyk lub Europejczycy. Do tychże społeczności zaliczyć niewątpliwie należy mniejszości językowe, występujące praktycznie w każdym europejskim kraju.
I. JĘZYKI MNIEJSZOŚCIOWE I REGIONALNE W EUROPIE Podstawowym problemem dotyczącym języków regionalnych i mniejszościowych jest ten na ile mowa poszczególnej grupy może zostać uznana za „język” na ile zaś jest „dialektem”. Ponieważ spór dotyczący owego zagadnienia przypomina często kłótnię dotyczącą wyższości świąt Bożego Narodzenia nad Wielkanocą, pozostawmy ten problem nie rozwiązany, używając na potrzeby niniejszego referatu obydwu pojęć zamiennie. Mówiąc o językach europejskich, w kontekście ich związku z określonym terytorium możemy wprowadzić czterostopniową klasyfikację:
Poziom ochrony języków mniejszościowych, a także stopień pomocy oraz status jakim dany język cieszy się na określonym terytorium znacznie różni się w odniesieniu do poszczególnych państw. Chociaż Europejska Konwencja o Ochronie Praw Człowieka w art. 14 zabrania wszelkiej dyskryminacji w związku z przynależnością do mniejszości narodowej bądź językowej, przypadki gorszego traktowania społeczności mniejszościowych (w tym marginalizacji języków regionalnych) nie są odosobnione. Praktykom takim zapobiec miało przyjęcie przez Radę Europy w 1992 r. Europejskiej Karty Języków Regionalnych i Mniejszościowych. Dokument ten dotyczy jedynie języków europejskich, charakterystycznych dla danego obszaru, którymi posługuje się grupa liczebnie mniejsza od tej, która używa języka dominującego w danym kraju. Poza strefą zainteresowania Karty, co zrozumiałe, pozostają więc języki imigrantów oraz, co budzi wiele wątpliwości, dialekty języków oficjalnych. Problem już wcześniej sygnalizowany, dotyczy tego co można uznać za język, a co za dialekt „języka oficjalnego”. Wystarczy podać chociażby przykłady języka kaszubskiego, jeszcze do niedawna określanego przez część „bardziej patriotycznego” środowiska akademickiego jedynie za dialekt języka polskiego, a którego odrębności nikt rozsądny dziś nie neguje. Nie można więc wykluczyć niebezpiecznych praktyk stosowanych przez poszczególne państwa, polegających na uznawaniu języków regionalnych czy mniejszościowych jedynie za dialekty języków oficjalnych, tak aby pozbawić poszczególnych mniejszości językowych praw zagwarantowanych im w karcie. Aby nieco osłabić jakże pesymistyczny wydźwięk powyższych słów wypada odnotować wiele pozytywnych praktyk państw europejskich w odniesieniu do interesującego nas zagadnienia. Można tu choćby wspomnieć o Hiszpanii z jej jakże liberalną polityką językowa w Katalonii, gdzie hiszpański posiada status drugiego oficjalnego języka po katalońskim, czy Włoch wspierających frankofońską wspólnotę w regionie Doliny Aosty. Problematyka ta zostanie omówiona w dalszej części referatu.
Znajomość języków obcych to w obecnych czasach umiejętność wielce pożądana. Globalizacja, rozwój nowoczesnych technologii sprzyjają kontaktom międzyludzkim w coraz większym stopniu na skale międzynarodową. Możliwość porozumienia się w którymś z tzw. „języków światowych” (angielski, francuski, hiszpański czy niemiecki) wydaje się więc stanowić warunek sine qua non sukcesu we współczesnym świecie. Wielce z pewnością zdziwiliby się jednak ci wszyscy, którzy ufni w swoje językowe przygotowanie poparte certyfikatami kursów językowych, zamiast konwersować z właścicielami nastawionych na turystów hotelików czy tez wymieniać poglądy z przygotowanymi do tego akademikami, zobaczyliby z popularnych szlaków turystycznych i próbowali np. przenocować w przygodnie spotkanych tzw. „miejscowych”. (Posługującym się biegle np. językiem angielskim powodzenia życzyć należy nie tylko na północnych rubieżach Walii czy szkockich Hebrydach Wewnętrznych, gdzie znajomość tego języka jest dość słabo rozpowszechniona, ale także na angielskiej prowincji, gdzie posługiwać się standardowym angielskim po prostu nie wypada ( co ciekawe dotyczy to także wielu dużych miast np. BIRMINGHAM, MANCHESTER czy SUNDERLAND).) Coraz większa świadomość owych językowych różnic , także obrębie jednego języka, doprowadziła do powstania licznych towarzystw, w praktycznie każdym zakątku Europy, zmierzając bądź to do podtrzymania znajomości ojczystej mowy w obrębie danej grupy etnicznej, bądź też do usystematyzowania i kodyfikacji języków regionalnych. (W wielu regionach działacze stowarzyszeń kulturalnych i językowych tworzą bądź kompletne programy edukacji regionalnej, bądź też poprzez sieć placówek zajmujących się problematyka regionalną, starającą się wywrzeć nacisk na rządy w celu wsparcia przez nie lokalnych języków i tożsamości.) Warto posłużyć się tu przykładem Kornwalii (najbardziej na południowy zachód wysunięty cypel Wielkiej Brytanii), gdzie cały ciężar organizacji regionalnego szkolnictwa spoczywa na społecznikach dość intensywnie rozwijającego się tu ruchu narodowego. W praktycznie każdej większej miejscowości tego regionu znajdują się dziś prywatne szkoły utrzymywane z datków lokalnych społeczności i po części wspierane przez władze, w których nauczany jest celtycki język kornwalijski, a także regionalne obyczaje ze szczególnym uwzględnieniem muzyki. Szkolnictwo regionalne to dziś sieć niewielkich placówek rozsianych po całej Kornwalii, w których nauka kończy się egzaminem uprawniającym do rozpoczęcia „studiów” w jednej z kilku „wyższych uczelni” w regionie. Absolwenci kornwalijskich „narodowych uniwersytetów” zasilają szeregi towarzystw językowych będących zarówno komisjami kodyfikacyjnymi (do dziś trwają spory nad pisownią części kornwalijskich wyrazów) jak i specyficznymi narodowymi kuratoriami oświaty. To właśnie tego typu związki, jak chociażby Kornwalijskie Towarzystwo Językowe, (Kowethas An Yeth Kernewek) koordynują działalność całego systemu oświaty regionalnej w tym celtyckim kraju. Przyznają one również certyfikaty poświadczające znajomość regionalnego języka tym wszystkim, którzy pomyślnie przebrną przez wielostopniowe egzaminy. Nie zmienia to jednak faktu, że na 478000 mieszkańców Kornwalii, językiem KERNEWEK posługuje się niewiele ponad 1000 osób. Z uwagi na dość dynamiczny w ostatnich latach rozwój regionalnych inicjatyw językowych ciekawy może wydać się przykład włoskiego Piemontu. Chociaż region ten od lat podkreśla swa kulturową odrębność od innych regionów Włoch, traktowany jest jak zwykła jednostka administracyjna. Ba! Chociaż Piemontczycy używają języka oficjalnie uznanego przez Radę Europy, nie jest on uznany przez władze Italii za język odrębny od włoskiego. Nie należy się więc dziwić, że edukacja regionalna w Piemoncie jest w zasadzie ograniczona do kursów regionalnego języka i kultury organizowanych przez szereg stowarzyszeń zrzeszonych w Radzie Języka Piemonckiego (Consulta per la Lenga Piemonteisa) podobnie jak w Kornwalii tamtejsze Towarzystwo Językowe tak i Rada Języka Piemonckiego inicjuje i koordynuje działalność prywatnych szkół regionalnych, zespołów muzycznych i grup artystycznych. Prywatne szkoły realizujące program edukacji regionalnej rozsiane są dziś po całym regionie, a naukę w nich pobiera blisko piętnaście tysięcy uczniów (tak dzieci jak i dorosłych). Co ciekawe inicjatywy edukacyjne postrzegane przez władze centralne jako przejaw regionalnego separatyzmu kulturowego, cieszą się tu poparciem większości deputowanych Rady Regionalnej Piemontu i to nie tylko tych, którzy reprezentują ugrupowania autonomistyczne. Napięcie na linii Turyn - Rzym sięgnęło zenitu gdy 12 października 1999 roku Rada Regionalna ostro potępiła decyzję parlamentu włoskiego, który uchwalając ustawę o ochronie języków mniejszościowych, gwarantującą m. in. Swobodny dostęp do edukacji mniejszościowej pominął w niej język piemoncki. Ta decyzja zdaniem piemonckich radnych oraz parlamentarzystów, świadczy o dyskryminacji jakiej przez władze włoskie poddawane jest dwuipółmilionowa społeczność Piemontczyków posługujących się galloromańskim językiem piemonteis. Nie wszędzie jednak promocja regionalnych języków mniejszościowych spoczywa na barkach wyłącznie najwytrwalszych zapaleńców miłośników regionalnych tożsamości. Można przytoczyć wiele przykładów angażowania się władz centralnych jak i regionalnych w rozwój dialektów społeczności etnicznych. Często dzieje się i tak, że polityka tych samych władz jest bardzo niekonsekwentna w traktowaniu poszczególnych mniejszości językowych.
Regionalne towarzystwa językowe, zapał ich działaczy oraz chęć lokalnych społeczności do podtrzymania znajomości ich języków na poziomie pozainstytucjonalnym, nie są w stanie zapewnić prawidłowych warunków funkcjonowania i rozwoju języków mniejszościowych i regionalnych. Konieczne jest tu współdziałanie państwa, bądź chociażby władz określonej jednostki terytorialnej. Wystarczy tu wspomnieć, że najbardziej dynamiczny okres rozwoju języka walijskiego ostatnich dziesięcioleciach przypada na lata po roku 1967, kiedy to język ten uzyskał urzędowe uznanie władz brytyjskich. Od tej pory wszystkie dokumenty urzędowe mogą być sporządzone po walijsku, w języku tym można zeznawać przed sądem a wszystkie napisy w miejscach publicznych są dwujęzyczne. Podobnie rzecz się ma w hiszpańskiej Katalonii, gdzie język i kultura tego regionu nauczane są na wszystkich poziomach, począwszy na szkolnictwie podstawowym, a skończywszy na uniwersyteckim. Młodzież w zasadzie uczy się katalońskiego jako języka ojczystego, który jest ich językiem wykładowym, zaś hiszpański posiada status drugiego oficjalnego języka. Również przeprowadzona w 1962 roku, a potwierdzona ostatecznie konstytucją z 1963 r. Federalizacja Belgii w znaczne mierze przyczyniła się do upodmiotowienia tutejszych języków regionalnych. Federalna struktura tego królestwa opiera się na trzech filarach tworzonych przez obszary językowe: flamandzki na północy, waloński (tj. frankofoński) na południu kraju oraz dwujęzyczny, chociaż położony na terytorium Flandrii region stołeczny Brukseli. Ów podział sprawia, że we Flandrii cała administracja publiczna, sądownictwo, oświata, a nawet firmy prywatne muszą się posługiwać językiem flamandzkim (niderlandzkim) podczas gdy na południu nie podzielnie rządzi język francuski. Co ciekawe, w ramach wspólnoty frankofońskiej, na wschodzie kraju, funkcjonuje niewielka (ok. 65 tyś. osób) wspólnota niemieckojęzyczna. Co warte odnotowania Niemcy belgijscy uznani są z mniejszość językowa, a niemiecki jest językiem urzędowym w zamieszkiwanych przez tę grupę w wschodnich rejonach prowincji Liege (okolice miast Eupen, Sankt Vith) Wreszcie podział administracyjny Włoch, gdzie część regionów cieszy się specjalnym statusem autonomicznym, sprzyja funkcjonowaniu w tychże jednostkach ośrodków edukacji regionalnej, w duże mierze skupiających się na pielęgnowaniu i promowaniu mniejszościowych języków. Frankofońska Dolina Aosty ma dużą swobodę w zakresie ustalania programów szkolnych nie tylko na poziomie podstawowym, ale tez średnim, a nawet uniwersyteckim. Język francuski ma tu status języka oficjalnego i jako taki nauczany jest w szkołach. Uczniowie zaś sami decydują czy chcą aby włoski czy też francuski był ich językiem wykładowym. I chociaż w statusie autonomicznym Doliny Aosty znalazł się zapis mówiący, że na naukę włoskiego i francuskiego przeznaczać się będzie taką samą liczbę godzin lekcyjnych, to dziś nawet władze centralne w Rzymie przyznają, że w Valle d`Aosta język włoski powoli uzyskuje status drugiego języka urzędowego. Ta komfortowa dla autochtonicznej ludności regionu sytuacja bywa jednak czasem powodem zgrzytów z włoskojęzyczną społecznością Doliny. Wystarczy tu chociażby wspomnieć o demonstracji studentów niezadowolonych z faktu, że egzaminy sesyjne na uniwersytecie w Aosta zdawać muszą po francusku. W trakcie manifestacji jaka odbyła się w styczniu 1999 r. żacy nieśli ogromny transparent z napisem „Jesteśmy we Włoszech” i domagali się wręcz „Równouprawnienia języka republiki w tym włoskim, czego nie omieszkali podkreślić, regionie”! Uprzywilejowana pozycja języka francuskiego w Aoscie jakże kontrastuje ze stosunkiem władz włoskich do sąsiedniego języka piemonckiego. Kto wie może mieszkańcy Aosty zawdzięczają łaskawość władz nie tyle ich tolerancji co konieczności utrzymywania dobrosąsiedzkich stosunków z Francją, krajem w którym jeszcze do niedawna tysiące Włochów znajdowały zatrudnienie, a który sam niechętnie na inicjatywy swoich mniejszości językowych.
Dziś już chyba mało kto uważa języki regionalne i mniejszościowe za zagrożenia dla procesu integracji europejskiej bo przecież to właśnie wielość kultur, języków, religii, ba! tożsamości składa się na to co zwykliśmy nazywać kulturą europejską. Celebrowanie własnych tożsamości jak jeden ze składników europejskiej integracji staje się wyznacznikiem nowego rozumienia „europejskości”, pozwalającego na wzajemne poznanie się mieszkańców poszczególnych zakątków naszego kontynentu. Homogeniczne państwa, w których jakiekolwiek regionalne odrębności spędzają sen z powiek rządzącym, wydają się odchodzić w zapomnienie. Dziś nikogo nie dziwią filmy, w których aktorzy posługują się językiem kornwalijskim, regionalne flagi na miastach przed urzędami czy też dwujęzyczne tablice z nazwami miejscowości. Państwo przestaje bowiem być dobrem nadrzędnym - najważniejszy staje się obywatel, który sługi skostniałej struktury centralistycznej staje się beneficjentem demokratycznych uregulowań prawnych. Patrząc w przyszłość można pokusić się potwierdzenie, normy prawa europejskiego dotyczące praw mniejszości etnicznych, językowych i narodowych oraz konieczność dostosowania ustawodawstwa wewnętrznego poszczególnych krajów członkowskich Unii Europejskiej z pewnością sprzyjać będą rozwojowi języków mniejszościowych i regionalnych. Już dziś Rada Europy za jeden z podstawowych elementów funkcjonowania państwa demokratycznego uważa „pielęgnowanie oraz rozwijanie własnej tożsamości i dziedzictwa kulturowego społeczności europejskich w tym ich języków”. Tę deklarację uznać należy za fundament zróżnicowanej, jakże niejednolitej, zjednoczonej Europy. Bartłomiej Świderek |