Przykłady nowego spojrzenia na historię Polski i Niemiec |
|||||
Bruno Nieszporek |
|||||
Poniżej przedstawione fragmenty tekstów polskich autorów, wskazują na zasięg mających miejsce zmian w interpretacji historii Polski i Niemiec, co szczególnie uwidacznia się przy próbach nowego podejścia do historii stosunków polsko-niemieckich. Na wstępie przytoczę cytat z gazety "Handelsblatt" z dnia 3.5.1995, który omawiał znaczenie mowy Bartoszewskiego, wygłoszonej przed niemieckim Bundestagiem: "Schon vor dem Auftritt Bartoszewskis hatten sich besonnene Historiker in Warschau gefragt, ob es heute schon moglich sei, der polniscnen Offentlichkeit die ungeschminkte Wahrheit über die damalige polnische Verbrechen zu prasentieren. ..." (Już przed wystąpieniem Bartoszewskiego rozważni historycy pytali się w Warszawie, czy jest już dzisiaj możliwe przedstawić polskiej opinii społecznej nieupiększoną prawdę o tamtejszych polskich przestępstwach.) Jerzy Krasuski, (prof. dr, Instytut Zachodni, Poznań) fragmenty opracowania "Deutschland und Polen - Vergangenheit und Zukunft", z książki "Deutsche und Polen. Beiträge zu einer schwierigen Nachbarschaft" (Bonn 1994) Pierwsze zapisy o egzystencji państwa polskiego pochodzą od saskiego kronikarza Thietmar, który podaje, że książę Mieszka (Mesco) wraz z jego podwładymi podporządkowany został przez margrabiego Gero władzy cesarskiej. ... Thietmarowi zawdzięczamy wszystko to, co wiemy o wojnach pomiędzy cesarzem Heinrich II a księciem Polski Bolesławem Chrobrym. Przyczyną tych wojen były próby polskiego księcia zdobycia Czech, Lużyc i Meisen. W polskiej histografii wojny te są zgodnie przedstawiane jako niemiecką agresję, ponieważ dotyczyły terenów słowiańskich. Tu dochodzi do utożsamiania słowiaństwa z polskością ..." Ochrzczona przez Polskę Litwa sprowokowała w celu odzyskania straconych terenów ... wojnę z Zakonem Krzyżackim. Zakon Krzyżacki został pokonany w wielkiej bitwie pod Grunwaldem. Wzburzenie wśród arystokracji i mieszczaństwa, - które jak należy dodać było w zdecydowanej większości niemieckim -, skierowane przeciwko surowemu panowaniu zakonu dopowadziło do nowej wojny, która zakończona została drugim pokojem Toruńskim (1466), ... Fatalne w skutkach okazało się to, że wielkie dzieło historgaficzne 15-go wieku, "Historia Polski", spod pióra zmarłego w 1480 roku Jana Długosza, którego ojciec brał udział w bitwie pod Grunwaldem, napisane zostało pod bezpośrednim wrażeniem wojny z Zakonem Krzyżackim. Przez to konflikt ten zdobył w historyczno-politycznej świadomości Polaków przesadne znaczenie. Jak inaczej mogłaby wygtądać dzisiaj polsko-niemiecka przeszłość, jeżeli obaj uzdolnieni pisarze Thietmar von Merseburg i Jan Długosz nie napisaliby swoich kronik lub one nie zostałyby napisane pod bezpośrednim wpływem wydarzeń politycznych ówczesnej epoki. ... W Polsce zupełnie zapomina się, że - z pominięciem całkiem dwuznacznego zajścia z czasu wojny polsko-szwedzkiej z roku 1656 - nigdy nie doszło do wojny pomiędzy Prusami a Polską. Temu przeciwnie, Prusy były, jak zostało już powiedziane, przez bardzo długi okres czasu popierane przez Polskę. Jeszcze w roku 1790 Polska zawarła z Prusami układ sojuszniczy, odmówiła jednak oddania Gdańska i Torunia, przez co oczekiwała pomocy bez odwzajemnienia się i w następnym roku poczyniła duży błąd, oferując tron nie sprzymierzonym (pruskim) Hohenzollernom, a rywalizującymi z nimi saskimi Wettinern. Po udzieleniu Rosji pomocy wojskowej przeciwnikom konstytucji 3 maja w roku 1791, do czego doszło bez wypowiedzenia wojny i bez zerwania stosunków dyplomatycznych, przy czym polskie wojsko nie stawiało zauważalnego oporu, Prusy odmówiły uznać to za casus foederis (powód do udzielenia sojuszniczej pomocy). Rozchodziło się przy tym o konstytucję, która została przyjęta po zawarciu sojuszu z Prusami i bez porozumienia się z nimi. W efekcie tego doszło do porozumienia się Prus z Rosją, co zapoczątkowało całkowity upadek państwa polsko-litewskiego. Polscy historycy wychodzą jednak z założenia, że mogą przez to obwiniać Prusy o złamanie obowiązku (sojuszniczej) wierności. ... Jak i dlaczego powstała legenda o szczególnej nieprzyjaźni Prus w stosunku do Polski? Ona powstała po zjednoczeniu Niemiec przez Bismarka w roku 1871. Jest zrozumiałe, że powstanie potężnej Rzeszy Niemieckiej wydawało się zniszczyć nadzieję Polaków na odzyskanie niepodległości. ... Liberałowie nazwali walkę przeciwko kościołowi katolickiemu "Kulturkampfem". Do postępowych zasług Kulturkampfu należy: odsunięcie kontroli kościoła nad szkolnictwem, prawo do wystąpienia z kościoła i do niepłacenia podatku kościelnego i obowiązek zawierania ślubów nie tylko przed władzą kościelną, lecz także w urządach stanu cywilnego. W Polsce pojęcie Kulturkampfu przybrało jednak znaczenie walki przeciwko polskości, jako że polskość od połowy wieku XVII była utożsamiana z katolickością, co szczególnie uwidoczniło się w walce obronnej przeciwko ewangelickiemu państwu pruskiemu. Walka polsko-niemiecka zaostrzyła się jak Bismarck zaniechał wcześniejszej nadzieji na uzyskanie lojalności polskiego chłopstwa. Stojąc pod wpływem niemieckich nacjonalliberałów zwołał w roku 1886 komisję osiedleńczą z zadaniem odkupowania polskiej własności ziemskiej, aby ją, nie jak już od dawna sprzedać niemieckim właścidelom wielkoziemnym, lecz sprzedać ją niemieckim osadnikom, z wyuczeniem polskiego chłopstwa. Ta walka o ziemię trwała do roku 1918. Jednak jako że Prusy były państwem o funkcjonującej kontroli prawnej i ucisk polskości w zaborze rosyjskim nie był mniejszy, nie można w tym czasie mówić o szczególnej niemiecko-polskiej wrogości. Dopiero w roku 1908 Roman Dmowski sformułował tezę, że głównym wrogiem Polski nie jest Rosja, lecz Niemcy, jako że Niemcy były dominującym pod względem militarnym, gospodarczym i kulturowym mocarstwem Europy. Opinia Czesława Miłosza, polskiego laureata literackiej nagrody Nobla, zaczerpnięta z jego książki "Verfuhrtes Denken" Nacjonalsocjalizm był masowym szaleństwem, ale pomimo tego masy niemieckiej ludności, które poszły za Hitlerem, nie reagowały bez głębszych motywów psychologicznych. U przyczyn narodzin nacjonalsocjalizmu leżał głęboki kryzys społeczny i gospodarczy. Młody Niemiec widział rozpad i chałos Republiki Wajmarskiej, nędzę milionów bezrobotnych i odrażający zamęt intelektualnej elity, prostytucję własnych sióstr i walkę o pieniądze każdego z każdym. Wraz z wygaśnięciem nadzieji związanej z socjalizmem, przybliżył się on innej filozofii historycznego działania. Ta filozofia była parodią tej, która leżała u podstaw systemu Lenina i Stalina. Janusz Jasiński (polski historyk), urywki z opracowania "Zur polnisch-deutschen Verständigung", zaczerpnięte z książki "Deutschland und seine Nachbarn" (1994) wydaną przez Kulturstiftung der Deutschen Vertriebenen ... Ogólnie doszło do wykształtowania się opinii, że zawsze ponosiliśmy ofiary, a sami nigdy nie poczyniliśmy innym krzywdy czy cierpień. Jeżeli ktoś pomimo tego przypomnałby o czymś podobnym, szybko szuka się wytłumaczenia opierając się o polską rację stanu i zaraz też dodaje się pytanie: Dlaczego wogóle ma się o tych błachostkach mówić?. Ten problem, który ciągle do nas powraca, nie jest tylko problemem historycznym, lecz także moralnym. Stronie niemieckiej nadal brakuje jeszcze polskiej wyraźnej wypowiedzi i przeproszenia za wypędzenie ze Śląska, Prus Wschodnich i Prus Zachodnich. Osobiście wzrusza mnie wypowiedź biskupa (dzisiaj kardynała) Georga Sterzinsky z Berlina, który spędził swoje dziedziństwo w Jomendorf, gdzie także ja mieszkam. Biskup wspominał: "W roku 1945 przeżyłem wkroczenie Armii Czerwonej. Bardzo dokładnie pozostało mi w pamięci jak w roku 1946 przyszli Polacy i nas wypędzili, używając przy tym przemocy, dokładnie mówiąc wygnaniając nas przy pomocy kija. Muszę powiedzieć, że przez 20 lat bałem się Polaków." Jak straszne są te słowa! W liście polskich biskupów (z roku 1966) wspomniano wprawdzie o cierpieniach milionów niemieckich uciekinierów i przesiedleńców, to uczyniono jednak tylko, aby zabezpieczyć się przed możliwością, że któryś z Polaków uczynił jednemu z Niemców krzywdę, co mogłoby zostać udowodnione, a nie z własnego przekonania. W rzeczywistości prawie żaden z Polaków nie uważał za konieczne, prosić Niemców o przebaczenie. ... Majdanek, Oświęcim i zburzono Warszawę ciągle stawiano przed zagadnieniem wypędzenia. (My też zostaliśmy wypędzeni.) Takie przeciwstawienie może prowadzić do wyciągania niesłusznych wniosków. ... W ten sposób postępowali na terenach Prus Zachodnich żołnierze rosyjscy. My Polacy powinniśmy znać tę prawdę. W tym znaczeniu należałoby rozpowszechnić podstawowe opracowanie na ten temat. Ludność niemiecka nie była jednak tylko dręczona przez Rosjan, lecz także przez Polaków, którzy przyszli zaraz po Rosjanach. Przy tym poruszamy bardzo wrażliwy temat, przy którym Polakom jest ciężko o obiektywny osąd. Należy żałować, że nie mamy na ten temat żadnych wstępnych naukowych opracowań. W tym znaczeniu moje uwagi mogą doprowadzić do licznych dyskusji. ... W opinii Niemców największa wina Polska leży w plundrowaniu, brutalnym wypędzeniu z domów i zmuszniu do pracy przemusowej. Hedwig Poschmann z Waltersmuhl, powiat Heilsberg, przypomina sobie rok 1945 jako najgorszy w jej życiu, jako rok okrucieństw, które przeżyła najpierw pod panowaniem rosyjskim, a później polskim. Polacy plundrowali bez względu na nic, kradli ostatnią żywność i ubraia. Prawie wszystkie niemieckie opisy z osobistych dzienników informują o zbiorowej kradzieży (Raubzugen). Na ten temat zacytuję kilka stwierdzeń z wartościowej pracy olsztyńskiego historyka B. Łukasiewicza z roku 1991: "Polacy z kurpiowskich powiatów Chorzele, Moków, Przasnysz, itd., szaleli na naszych podwórkach. Oni gonili mazurów z domostw, przezywając ich, grożąc im kijami i ostami i zamieszkiwali je samemu. Oni bili i torturowali mazurów." Jeszcze inne podobne wspomnienie: "Pokazała się pierwsza polska władza i wraz z nią ludność z polski centralnej. Te obszary zostały zalane przez osadników. Ludność ta posiadała silne żądanie ziemi i zagospodarowań. Osadnicy z terenów centralnych byli szczególnie brutalni wobec ludności miejscowej. Oni kradli, rabowali, zajmowali zagospodarowania chłopskie i wyrzucali ich wlaścicieli. Oni nie znali litości." ... Po tym opisie okupacji (na terenach polskich) możnaby było myśleć, że zwalniam ludność polską od odpowiedzialności za ich przestępstwa skierowane przeciwko ludności Prus Wschodnich. Próbuję wprawdzie zrozumieć ze strony psychologicznej ich zachowanie w stosunku do Niemców, jednak jestem zdania, że nie miała ona w żadnym przypadku prawa do takiego zachowania. Bardzo często połączony był z chciwością lynch i zemsta. Z reguły panowała, co jest godne pożałowania, zasada zemsty i odwetu, która przeczy podstawom nauki chrześciaństwa, na którą się oficjalnie powołujemy. ... Uczucia nienawiści ludu polskego wobec Niemców były świadomie podsycane przez prasę. Z "Wiadomości Mazurskich" przytaczam przykład. Tu czytamy z przełomu 1946/47 o odtransportowaniu 1750 Niemców z Braunsberg: "Wierzymy, że wkrótce będziemy my Polacy sami żyć na tych staropolskich terenach, które oderwaliśmy od szponów niemieckiej bestii". ... Jako przykład przytaczam jedno z wielu takich decyzji. "Oddział do spraw niemieckich miasta Olsztyna nakazuje Else Braun, narodowości niemieckiej, opuścić w przeciągu pół godziny zamieszkiwane przez nią pomieszczenia, z prawem zabrania z sobą tylko najbardziej potrzebnych osobistych rzeczy na potzeby codzienne jak i środki żywności. Całe wyposażenie mieszkania musi pozostać w nieuszkodzonym stanie." Innym sposobem trwardego wykorzystywania Niemców było zatrudnianie ich przy najgorszych pracach publicznych. Oni czyścili ulice z gruzów i śmieci, chowali zmarłych, zbierali kartofle. ... Tu rywalizowali Polacy z Armią Czerwoną, która zatrudniała Niemców na gospodarstwach rolnych, gdzie miała lepsze warunki, ponieważ tam nie musiała przynajmniej głodować. ... Jeżeli potępiamy politykę okupanta wobec ludności polskiej, możemy przyjąć tę politykę za przykład lub za wzór? Zamiast powstrzymywać własny naród od aktów zemsty, rząd komunistyczny namawiał do nich, nawet je nakazywał. ... Jest naszym obowiązkiem prosić Niemców o przebaczenie za plundrowanie, kradzieże, za rzadkie mordy, nieprawne wypędzenie z własnego domu jeszcze przed wysiedleniem, za nie-odpłaconą pracę, za obozy pracy, za obelgi, za ciągłe poniżanie, za pozbawienie elementarnych praw człowieka i w końcu także za trwardy, bezlitosny sposób przesiedlenia.- 1995 - |