© Bruno Nieszporek - www.slonsk.de - 08/2000
Górny Śląsk - Oberschlesien / Wyszukane aspekty

  SLONSK

Był 8/9 maja 1945 dniem wyzwolenia?

Bruno Nieszporek

W marcu 1995 roku agencje prasowe meldowały, że Estonia nie będzie więcej obchodzić 9 maja za dzień wyzwolenia. Jeden z estońskich ministrów oświadczył, że ... "zakończenie wojny było zwycięstwem Armii Czerwonej, a to nie będzie u nas świętowane". Kraje nadbałtyckie utożsamiają dzisiaj Moskwę z długim okresem przed- i powojennej okupacji i widzą nadal płynące z Moskwy zagrożenie i agresywny ton rosyjskiej polityki.

Jak należy patrzeć na ten ważny w historii świata dzień 8 (lub 9) maja? Można rzeczywiście ogólnie traktować dzień zakończenia wojny za dzień wyzwolenia? Jako że odczuć nie można odgórnie narzucić, niech każdy dokona własnej oceny. Ważne przy tym jest jednak to, aby uzmysłowić sobie, jak przeróżna była wtedy sytuacja osobista wielu nazywanych dzisiaj ogólnym mianem 'wyzwolonych spod hitlerowskiego jarzma' . Przeprowadzony sondaż wśród mieszkańców dowolnego środkowoeuropejskiego miasta, czy już nawet przegląd cotygodniowego programu telewizyjnego, wykazuje, jak ważne miejsce w dzisiejszej świadomości społecznej zajmują nadal tragiczne wydarzenia z czasu drugiej wojny światowej. Przestępstwa tego okresu są ogólnie znane. Za to prawie że wogóle nie zna się wymiaru przestępstw, do których doszło po wyparciu niemieckiego agresora z terenów okupowanej Polski, Francji czy Holandii. Zupełnie tabuizowane w europejskiej publicystyce są okoliczności tragedii Sląska, Prus Wschodnich, czy Pomorza, do której doszło na tych wtedy jeszcze niemieckich ziemiach po załamaniu się niemieckiej lini obrony. Fakt, że działania wojenne związane z przebiegem drugiej wojny światowej dobiegły końca w różnym czasie, np. w Paryżu już w sierpniu 1944, Warszawa została wyzwolona w styczniu 1945, Berlin skapitulował w maju 1945, a Tokio dopiero w sierpniu 1945, zmusza historyków przy rozpatrywaniu strat wojennych i ofiar powojennych do przyjęcia ogólnej zasady, że wszystkie straty w ludziach, do których doszło na rozpatrywanym terenie po zakończeniu bezpośrednich działań wojennych (po przejsciu frontu), należy traktować za straty powojenne.

Z pewnścią dzień wyzwolenia zawsze hucznie świętować będą więźniowie hitlerowskich obozów koncentracyjnych i ich potomkowie, w tym Żydzi, więzieni w nich Polacy, wielu Niemców i Ślązakow. Liczne narody lub mniejszości narodowe wyzwolone zostały spod hitlerowskiej okupacji, przez co uwolniono je od nieustannego zagrożenia ich życia. Ale ..., wielu z nich uwięziono powtórnie w obozach 'wyzwolicieli'. Dla wielomilionowych mas wyzwolenie przyniosło tylko grozę, strach i planowany od dawna przez przestępcze elity narodów zwyciężkich odwet. Miliony ludzi zostało 'wyzwolonych' przez alianckich 'wyzwolicieli' z ich życia, ale także miliony 'wyzwolono' z ziem rodzinnych, wielowiekowego dorobku, z ich zdrowia, z praw i godności człowieka. 'Wyzwolone' zostały wtedy także ciemne pobudki działania, które śpią w człowieku i które na codzień hamowane są przez prawo i zasady współżycia społecznego. Pobudzony demon zemsty i ślepego odwetu wyznaczył krwawy ślad wzdłuż całej 'wyzwolonej' Europy. Wtedy umożliwiono czy nawet wspierano dokonanie najbardziej zwyrodnionych okrucieństw, łatwo było w tych okolicznościach pomnożyć własny majątek, bez względu stan posiadania 'wyzwolicieli' jeszcze przed wojną. Działając pod ochroną barw narodowych nie było wogóle trudno odbić się na sąsiedzie, pożądać jego córki i załatwić im ostateczne 'wyzwolenie' wysyłając tych z nich co przeżyli poza Odrę.

Na te tematy wypowiedział się Heinz Nawratil w książce 'Nachkriegsverluste' (Straty powojenne, München 1988), która dokumentuje to, co już tylko ze względów wymiaru każdemu rani serce. Tak po 'wyzwoleniu' zginęło ponad 5 mil. Niemców, w tym wielu Ślązaków. Także ludność śląska traciła aż do początku lat piędziesiątych życie, zamordowana przy użyciu przemocy, pozbawiona praw, zabita przez uderzenie bicza, w zgodzie z planem zagłady w syberyjskich kopalniach, jako wykończona i zniszczona ludność niewolnicza. Los zgotowany innym narodom europejskim był często jeszcze okrutniejszy. Prawie 10 milionów ludzi poniosło śmierć w konsekwencji przeprowadzonej po wojnie etnicznej i politycznej 'czystki'.

We Francji i w Belgii ilość ofiar powojennych przewyższa o dużo ilość ofiar okupacji hitlerowskiej, nawet wtedy, gdy wliczy sie do ofiar wojny deportowanych Żydów. Oficer amerykański, Donald Robinson, tak relacjonował powstałą po 'wyzwoleniu' sytuację we Francji: "Latem 1944 roku rewolucja, którą siłą napędową byli komuniści, zalała całe południe Francji. Jej porażkę zawdzięczać należy obecności wojsk amerykańskich. Od Toulouse do Nizza panował terror. ... Każda część miasta była oczyszczana, poszukiwano nie członków milicji, a ludzi, którzy byli ich wrogami (komunistów). Nawet Amerykanie stali się ich ofiarami." Około 1.5 min do 2 min Francuzów ucierpiało w konsekwencji tych wydarzeń. Ilość zabitych należy szacować conajmniej na 40 tys., a najprawdopodobniej na 100 tys. Pauł Serant stwierdza, że wydarzenia te były największą czystką w historii Francji. We Włoszech komunistyczni partyzanci dopuścili się wielu bardzo krwawych rozpraw z faszystowskimi kolaborantami. Do szczególnie dużo mordów doszło na terenie północnych Włoch. Łącznie szacuje się ilość włoskich ofiar na 100 tys. do 200 tys.

Co działo się w Jugosławii dorównuje jak nie przekracza granice stosowanego poprzednio gwałtu, przy tym wydarzenia po 'wyzwoleniu' były równie krwawe. Zwycięzkie oddziały komunisty Tito dopuściły się wśród antykomunistów i ludności narodów 'niepewnych' okropnych czynów i z archaicznym okruceństwem wyrównały mniemany stary rachunek historyczny. W pierwszych miesiącah po 'wyzwoleniu' armia Tity wymordowała 40 tys. jugosłowiańskich Albańczyków, tylko w Zidany rozstrzelano 6 tys. mieszkańców Czarnogóry, na północy Jugosławii zamordowano 12 tys. Włochów, zabito dziesięć razy więcej Niemców, 100 tys. do 200 tys. Kroatów zginęło po ich 'wyzwoleniu' w masowych egzekucjach, marszach śmierci i na skutek innych jugosłowiańskich przestępstw. Oczywiście w czasie wojny zginęło więcej niewinnych Serbów zamordowanych z ręki kroackich faszystów. Tylko że o tym mówi się powszechnie, nikt się tego też nie wypiera. Tu omawiany jest za to czas po 'wyzwoleniu'. Alianci wydali z angielskiego nadzoru 20 tys. do 40 tys. jugosłowiańskich antykomunistów na ręce Tity, nikt z nich nie przeżył. 30 tys. zamordowanych w Kocevje, 25 tys. w Sent-Vid, 40 tys. w Maribor. Ostrożnie szacując i nie wliczając strat ludności niemieckiej, po 'wyzwoleniu' Jugosławii zginęło około 300 tys 'zdrajców i kolaboratorów'. W Polsce oczywiście sprawy nie wyglądały inaczej. W roku 1985 pisał wychodzący w Londynie 'Dziennik Polski', że po 'wyzwoleniu' Polski zginęło więcej ludzi, aniżeli podczas całej kampanii wrześniowej roku 1939. W roku 1944 bolszewicy wywieźli nawet całe dywizje polskiego ruchu oporu, które walczyły na terenie wschodniej Polski po stronie sowieckiej, do obozów koncentracyjnych. Według amerykańskiego wywiadu Sowieci utrzymywali w Polsce 17 obozów koncentracyjnych, przeznaczonych dla przeciwników radzieckiej okupacji. Z około 320 tys. rumuńskich jeńców wojennych, przeżyła mniej jak połowa. Z Węgier wywieziono około 600 tys. na roboty przemusowe do Rosji, liczbę polskich, nadbałtyckich, rumuńskich i węgierskich ofiar stalinizmu ocenia się na 2 miliony. Co do bojowników antykomunistycznych należy stwierdzić, że Związek Radziecki w czasie wojny posiadał więcej antybolszewickich grup partyzanckich, aniżeli walczących przeciwko wojskom Hitlera. Spośród ponad 100 dużych antykomunistycznych grup partyzanckich wiele walczyło nawet na obszarach, które nigdy nie były zajęte przez wojska niemieckie. Do znanych z nich należą partyzanci ukraińscy pod przewódstwem Bandery, którzy jeszcze długo po 'wyzwoleniu' nie odkładali broni. Dla przykładu: w okolicach polskiego Sandomierza pomiędzy 15.8.1944 a 13.2.1945 zostało aresztowanych więcej ludzi przez sowieckich okupantów, aniżeli w czasie czterech lat panowania niemieckich narodowych socjalistów. Te gwałty i krwawe poczynania Stalina należy brać pod uwagę przy wspominaniu o 20 milionów radzieckich ofiar wojny. Historyk Nikołaj Tołstoj po przeprowadzonej analizie poszczególnych wydarzeń dochodzi do następującego przekonania: "Jest oczywiste, że te przypadki śmierci, które należy bezpośrednio przypisać Niemcom, stanowią tylko jedna trzecia, a conajwyżej połowę całkowitych sowieckich strat w ludziach lat 1939-1945." Dzisiaj ocenia się, że reżim stalinowski pozbawił łącznie około 50 milionów ludzi życia, bez wliczania przy tym ofiar wojny.

Jako ostatnią liczną grupę ofiar należy omówić ofiary wygnań ludności niemieckiej. Na zachodzie wygnano wprawdzie z terenów Alzacji, regionu Saary, i Luksemburga około 200 tys. Niemców, jednak nie doszło przy tym do większych strat w ludziach. Bardzo dużo ofiar pociągły za sobą wydarzenia mające miejsce po 'wyzwoleniu' terenów wschodnich Niemiec, w tym Sląska. Komisja niemieckiego Urzędu Statystycznego, która badała wymiar wygnań i deportacji określiła łącznie liczbę ludności niemieckiej dotkniętej tymi procesami na ponad 16.5 milionów, z czego z terenu Rzeszy w granicach z roku 1937 ucierpiało 9.29 miliona, a z obszaru Czechosłowacji, Polski, Miasta Gdańska i innych 7.25 miliona. Te liczby dotyczą tylko ludności stale zamieszkującej te tereny i nie uwzględniają deportacji Niemców na terenie Związku Radzieckiego. Nie jest zawsze możliwe dokładnie określić straty niemieckiej ludności, do których doszło w związku z wygnaniem jej z ziem rodzinnych po 'wyzwoleniu' i które ogranicza się tylko do ofiar ludności po zakończeniu działań wojennych. W wspomnianej analizie Urzędu Statystycznego musiano w tym celu odjąć z bilansu całkowitej liczby ofiar ludności niemieckiej liczbę poległych żołnierzy, ofiar nalotów bombowych i ofiar działań wojennych. Przy stosowaniu metody ostrożnego szacowania liczby ofiar wygnania, należy uznać za właściwe następujące liczby strat ludności, przy czym nie brano pod uwagę ofiar ludności przybyłej na te rozważane tereny po roku 1939, oraz niemieckich ofiar z terenów radzieckich:

Prusy Wschodnie 299 tys., Wschodnie Pomorze 364 tys., Wschodnia Brandenburgia 207 tys., Śląsk 466 tys., Gdańsk 83 tys., kraje nadbałtyckie 51 tys., Czechosłowacja 272 tys., Polska 185 tys., Węgry 57 tys., Jugosławia 135 tys., Rumunia 101 tys. Lącznie uzyskuje się 2.23 min ofiar, przy czym liczba ta stanowi jedynie dolną granicę możliwej liczby rzeczywistych ofiar. Ten winik analizy potwierdzają z tylko małymi odchyłkami i inne badania. Wliczając do tego 220 tys. ofiar ludności niemieckiej przybyłej na tereny wschodnich Niemiec po roku 1939, oraz 350 tys. ofiar ludności niemieckiej z terenów Związku Radzieckiego (w konsekwencji stalinowskich deportacji), otrzymuje się łączną liczbę 2.8 milionów ofiar niemieckich po 'wyzwoleniu'. W tym zestawieniu niemieckich ofiar wygnań (bez wliczania zatajanych do dziś ofiar polityki aliantów wschodnich i zachodnich wobec ludności cywilnej Niemiec) nie uwzględniono także gwałtów na kobietach, przypadków ciężkiego znęcania się i innych przestępstw, które pozostawiły trwałe ślady na zdrowiu i wynikłą z tego nawet po latach śmierć. Jako że liczby te stanowią dolną granicę ilości ofiar, należy także przyjąć za poprawne czasami spotykane liczby 3 min. lub więcej niż 3 min. niemieckich ofiar wygnań i deportacji. Nie tylko w przypadku Armii Czerwonej można łatwo dowieść, że u podstaw większości z tych mordów nie leżała osobista potrzeba wzięcia odwetu, a do nich w dużo większym stopniu przyczyniła się systematycznie prowadzona kampania budzenia nienawiści do ludności niemieckiej, w połączeniu z gwarantowanym zwolnieniem sprawców z odpowiedzialności prawnej. Dodatkowo wzmożyły je pobudki seksualne i chęć materialnego wzbogacenia. Niekiedy rozróżnia się przy rozważaniach nad stratami w ludziach, związanymi z wygnaniem, pomiędzy różnymi przyczynami śmierci jak na skutek dokonanych przestępstw, głodu, fizycznego wycięczenia, samobójstw. Przy tym uzyskuje się liczbę bezpośrednich ofiar przestępstw dokonanych na ludności wynoszącą około jednej trzeciej sumy ofiar. Takie spojrzenie na wydarzenia związane z wygnaniem ludności z ziem rodzinnych nie zmienia jednak odpowiedzialności polityczno-moralnej za całość ofiar, jako że wygnanie ludności prowadzone było celowo, planowo i jej towarzyszyła propaganda nienawiści i gwarancja prawnego nieścigania popełnionych przestępstw. Wywołana rozpowszechnianymi relacjami o mającej miejsce masowej rzezi na ludności cywilnej fala uciekinierów z niemieckich terenów wschodnich, była też przedmiotem kalkulacji politycznej na konferencji w Jałcie i Poczdamie. W Poczdamie twierdzono, że na terenach wschodnich Niemiec i tak nie ma już prawie żadnych Niemców i żądano przez to oddania te tereny pod polską administrację państwową. 8 sierpnia 1945 roku podpisano w Londynie umowę o "ściganiu i ukaraniu głównych przestępców wojennych państw europejskiej osi", która określała wszelkiego rodzaju deportacje za przestępcze akty wojenne lub przestępstwa przeciwko ludzości. Układ ten jednak nie przewidywał ścigania sprawców po stronie alianckiej. Również i Międzynarodowy Trybunał Norymbercki oskarżył przynajmniej niektórych narodowych socjalistów za dokonanie prób "zmian dotychczasowego charakteru narodowego tych (anektowanych) terenów". W tym celu oskarżeni dopuścili się "deportacji ludności przy użyciu przemocy ... i ściągali na te tereny tysiące niemieckich osadników". Dalej wyrok norymbercki stwierdza: "Przestępstwa przeciwko ludności cywilnej ... były częścią planu, aby tą ludność zlikwidować i jej tereny oczyścić dla niemieckich celów osadniczych." Rezolucja ONZ z dnia 9.12.1948 określa także za mord nad jednym narodem nie tylko fizyczną zagładę okeślonych grup, lecz także inne formy ich ucisku, które prowadzą do utraty identyfikacji tych grup. Wygnanie przemocą ludności z tego kawałka ziemi, na którym żyła, na której żyli i zostali pochowani jej przodkowie, jest przestępstwem, niezależnie od tego, kto się tego dopuścił. Jeżeli z wygnaniem związany jest zamiar zniszczenia narodowej, religijnej lub etnicznej identyfikascji jednej grupy, mówi się o zbrodni ludobójstwa. Nie tylko hitlerowska zagłada narodu żydowskiego była więc ludobójstwem. W świetle zasad prawa międzynarodowego jest konieczne, aby zaszeregować wygnanie ludności niemieckiej, w tym milionów Ślązaków za genocyd, tzn. za celowy mord nad cywilną ludności Śląska, Pomorza, Prus Wschodnich, itd. W tym znaczeniu również należy zakwalifikować wszystkie ofiary tych masowych wygnań, bez ich urelatywniania typu: 'no cóż, to byli tylko Niemcy', do kategorii ofiar mordu ludobojstwa. Przemilczanie powojennej tragedii Śląska jest bezpośrednio związana z tym pobłażliwym podchodzeniem dzisiejszych elit wielu państw europejskich, w tym polskich, do tematu okoliczności i wymiaru odwetu dokonanego na cywilnej ludności 'wyzwolonego' Sląska.

Dalsze omawianie ofiar jeńców wojennych ograniczone tu zostanie do podania liczb ofiar wśród jeńców niemieckich, l tak na terenie Związku Radzieckiego zginęło 1.335 mil. niemieckich jeńców, we Francji 115 tys., Jugosławi 100 tys., Polsce i Czechosłowacji 22 tys. i USA 5 tys., razem 1.577 mil. ofiar niewoli żołnierzy Wehrmachtu. Dalej około 900 tys. Niemców, głównie z obszarów wygnań, w tym Śląska, zostało wywiezionych do Związku Radzieckiego. Statystycznie ofiary deportacji zostały wliczone już do ofiar wygnań. Na terenie radzieckiej strefy okupacyjnej (NRD) Sowieci zabili łącznie 240 tys. niemieckiej ludności cywilnej, 60 tys. Austriaków straciło życie po ich 'wyzwoleniu' przez Armię Czerwoną. W licznych sowieckich obozach dla osób 'internowanych' i więzieniach na terenie byłej NRD zginęło dodatkowo w latach 1945-1950 około 100 tys. Niemców. Obozy te służyły po wojnie nie tylko dla internowania wyższych oficerów, lecz także dla zniszczenia antykomunistycznej opozycji. Łącznie należy stwierdzić, że niemieckie ofiary w ludziach okresu powojennego sumują się do liczby 4777000, co odpowiada prawie 5 milionów ofiar. Ogólnie trzeba dodać, że w zależności od sposobu liczenia po oswobodzeniu Europy spod hitlerowskiego jarzma zginęło 8 do 12 milionów ludzi. Do tych ofiar doszło bez bezpośredniej styczności z działanianmi wojennymi. Do tego dochodzą dalsze 2 miliony polskich, nadbałtyckich, rumuńskich i węgierskich ofiar stalinizmu. Przy ostrożnym szacunku należy przyjąć, że ogólna liczba ofiar 'wyzwolenia' sumuje się na conajmniej 15 milionów.

Faktycznie żaden z 'wyzwolonych' środkowo-europejskich lub wschodnio-europejskich narodów nie mógł czuć się wyzwolony, może jedynie z wyjątkiem Czechów i Serbów. Niektóre narody zostały kolektywnie wywłaszczone i odtransportowane, oczywiście z typowymi dla takich procesów stratami w ludziach. Małe narody, jak kraje nadbałtyckie próbowano okraść z własnej identyfikacji. Zlikwidowano lub wywieziono ich elity narodowe. Z pozostałych na ziemi rodzinnej 'autochtonów' uczyniono przez masowe osiedlanie ludności narodu zwycięzkiego grupę mniejszości narodowej na własnej ziemi, tak jak na Śląsku. Inne małe narody, jak krymscy Tatarzy przymusowo rozproszono po całej Azji, ucierpieli również strasznie Czeczeni. Tylko na terenie Związku Radzieckiego zginęły po 'wyzwoleniu' miliony ludzi w skutek działalności bolszewików. Wielką tragedią było wydanie Stalinowi przez zachodnich aliantów tych oddziałów rosyjskich, które posądzono o kolaborację z hitlerowcami i które w obawie przed zemstą sowieckich komunistów uciekli na zachód. W zgodzie z żądaniem Stalina, wszyscy zostali po 'wyzwoleniu' wydaleni na wschód, pomimo stawiania przez nich silnego oporu. Dużo z tych antykomunistycznych Kozaków popełniło przed wydaleniem samobójstwo. Tylko mało z nich przeżyło kolejnych kilka lat.

Na pewno Śląsk został w roku 1945 uwolniony spod reżimu narodowych socjalistów. Czy Śląsk został jednak ostatecznie 'wyzwolony', niech każdy oceni sam. Omawiana tu z większą dokładności sprawa wygnania Niemców i Ślązaków i związane z tym ofiary w ludziach, stanowi nie tylko część historii Niemiec, ale poprzez zasadnicze znaczenie okresu powojennego na dalszy bieg historii Śląska i ze względu na jego dzisiejszą przynależniość państwową, oraz polską współwinę za tragedię, do jakiej doszło po 'wyzwoleniu' wschodnich ziem niemieckich, wchodzi również w skład powojennej historii Polski. Każdy dzisiejszy mieszkaniec Śląska wie dużo o latach niemieckiej okupacji ziem polskich i z reguły zna wymiar i zasięg terroru hitlerowskiego na terenach Generalnej Guberni, czy na innych obszarach wschodu. Przy omawianiu historycznej sytuacji Śląska nie wystarczy jednak wspomnieć tylko o poczynaniach niemieckich w latach 1939-1945 na wschodzie, a przede wszystkim należy uwzględnić represje sowieckie i polskie po roku 1945 na terenie Śląska.

Objektywnie patrząc, lata powojenne nabierają nawet szczególnego znaczenia, jako że właśnie w tym czasie (a nie w latach poprzedzających) doszło do całkowitej zagłady wykształtowanej na przestrzeni wielu wieków śląskiej tożsamości kulturowej i likwidacji tradycyjnych śląskich stosunków etnicznych. Odpowiedzialność za popełnienie czynów depczących elementare prawa człowieka, w tym planowanie i przeprowadzenie zbrodni ludobójstwa, nie ponoszą więc tylko Niemcy, ale i Rosjanie, Polacy, Czesi jak i inne narody. Zapytać by się jeszcze należało, dlaczego do dzisiaj tak mało mówi się na te 'drażliwe' tematy okresu po 'wyzwoleniu'? Na podstawie jakich kategorii prawnych, moralnych i etycznych ocenia liczne grono publicystów i historyków wielu panstw zbrodnicze czyny Niemców, przy jednoczesnym całkowitym odsuwaniu na bok (selektywna percepcja) zbrodniczych czynów dokonanych w imieniu i na korzyść reprezentowanych przez nich samych systemów politycznych?

- - -