© Bruno Nieszporek - www.slonsk.de - 02/2001

  SLONSK

Pomiędzy Andechs a Jasną Górą

Bruno Nieszporek

Znane porzekadło "co kraj to obyczaj" nie zmieni znaczenia, gdy się powie "co kraj to święta góra". I tak też często jest. Dla przykładu bawarskie wzniesienie Andechs wraz ze znajdującym się na nim klasztorem nazywany jest "Bayerns Heiliger Berg" (świętą górą Bawarii), znaczenie polskiej "Jasnej Góry" jest dla każdego z Polski oczywiste. Natomiast śląska religijność skupia sie wokół naszej swiętej góry Annaberg, czego wyrazem są nasze nadzwyczajne więzi z tym źródłem śląskiego przekazu wiary, naszej kulturowej spuścizny.

Pod znamiennym tytułem "Góra Świętej Anny - Śląska świętość" ukazła się kolejna książka Ewalda S. Polloka. Tu trzeba od razu zaznaczyć, że właśnie takiej książki nam na śląskim rynku wydawniczym długo brakowało. Tej publikacji brakowało jednak nie tylko nam - ze Śląskiem silnie związanym, lecz i tym, którzy - pomimo tego, że od lat na Śląsku mieszkając - z tą ziemią, z jego dziejami i tradycją się nadal nie identyfikują. No bo jak, skoro prawie że nie ma możliwości dotrzeć do literatury, która otwarcie porusza wszystkie charakteryzujące Śląsk w przeszłości jak i dziś realia socjalne, polityczne i wyznaniowe.

Ale . . . po chwili zastanowienia może każdy z nas dojdzie do wniosku, że "winę" za ten stan rzeczy - przynajmniej w części - ponosimy też i my, my Ślonzoki z dziada pradziada! Oczywiście takie to były czasy i polityczne uwarunkowania Śląska. Długo władze totalitarnych reżimów, ostatnio z siedzibą w Warszawie, zwalczały w zarodku wszelakie objawy politycznego samostanowienia. Polskiej centrali "nie przyszło też na myśl" zadbać o dalszy rozwój kutlur zawładniętych po kolejnych wojach regionów, ziem na wschodzie, zachodzie i północy, których ludność rodzima (nie polscy przybysze) w większości nie chciała identifikować się z polskimi barwami narodowymi. Bo w czasach, kiedy budziła się polska świadomość narodowa (wiek XIX), Ślonsk był już od stuleci pod wpływem innych obszarów kulturowych i państwowych. Nawet Sienkiewicz nie pisał o polskich roszczeniach do Śląska, za to zmyślał dużo samochwalczych i podsycających wrogość historyjek o ”wielkich” czynach polskiej ”chwały” na Warmii czy potęgi polskigo miecza przy dławieniu ruchów wolnościowych na wschodnich kresach.

Po latach pierwszej i drugiej wojny światowej Polsce nadarzyły się okazje zawładnięcia ziemiami, których ludność w wolnym plebiscycie w większości opowiedziała się przeciwko polskiemu zwierzchnictwu państwowemu (Górny Śląsk, Warmia i Mazury), czy nawet ziemiami, bez jakiegośkolwiek etnicznego uzasadnienia (Dolny Śląsk, Prusy Wschodnie, Pomorze). Polscy zarządcy Śląskiem po roku 1922 jak i 1945 posłużyli się tą recepturą Sienkiewicza przy polonizowaniu ziem, na których na przeszczeni wieków wytworzyła się kultura o specyficznym, wieloetnicznym zabarwieniu. Po zrealizowaniu do końca tej jakże antychrześciańskiej akcji wygnania ludności rodzimej, mówiono w Polsce już tylko o ”ziemiach odzyskanych”, czy z werwą propagagowano mit o ”powrocie Śląska do macierzy”.

Ten niby spuźniony proces ”kulturyzacji" Śląska przyniosł nam to, co dziś mianujemy słowami "Śląska Tragedia". Ale tym, którzy przybyli na Śląsk po 1922 czy 1945 nie dano też dużo możliwości zapoznać się z historią Ślońska w całym wymiarze zagadnienia. Reszcie ludności rodzimenj Górnego Śląska pozostał jedynie przekaz w ramach rodziny, ”z ojca na syna”. I tylko to uratowało nas przed ostateczną kulturową niwelacją. O warunkach życia na Śląsku pisze też Aleksandra Klich w Gazecie Wyborczej z 15 września 2000. Pod tytułem ”Droga do polskości” cytując wypowiedzi profesora Andrzeja Chwalny pisze ”Na wsi śląskiej w XIII wieku mieszkało się w lepszych warunkach niż na Podlasiu na przełomie XIX i XX wieku.” A dalej na temat religijności: ”Nawet religijność śląska różniła się znacznie od religijności mieszkańców pozostałych polskich ziem. - Śląski Kościół XIX wieku był bardzo żywy. Pracowali tu najnowocześniejsi kapłani, doskonale znający coś, co nazywalibyśmy dzisiaj nauką społeczną Kościoła. Otwarci na świat, rozumiejący ludzi, wsród których pracowali. Pracowali zresztą w miejscowościach, z których pochodzili.” Było też tak na Śląsku pod polskimi rządami po roku 1922/1945 ???

Dopiero od niedawna, stało się i na Ślonsku znowu możliwe pisać dowoli o losie Śląska i o naszym rzeczywistym przekazie kulturowym. Tak też dopiero od niedawna ukazują się alternatywne książki, w których mowa o wszystkim tym, co autentycznie miało i ma na Ślonsku miejsce i co ukształtowało jego dzisiejsze oblicze. Książka Ewalda Polloka o Annabergu jest tego najlepszym przykładem. Na szczególne podkreślenie zasługuje tu fakt, że autor opisał w tej książce istotę ślonskiej pobożności i jej przemiany pod naporem wydarzeń politycznych. Przytoczone w niej liczne cytaty z innych publikacji o Annabergu nadają tej książce szczególną wartość, jako że przez to została zapełniona kolejna luka wiedzy o bogactwie kultury Ślonska ze szczególnym uwypukleniem zagadnień wiary.

I tak dla przykładu poszczególne rozdziały książki opisują: świętą Annę, kościoły ku czci świętej Anny, chrześcijaństwo na Śląsku, ród Gaschinów - budowniczych kościoła i kalwarii, inicjatora budowy kamiennego klasztoru, Śląsk za Starego Frytza, wydawnictwa religijne na Annabergu, Pielgrzymi i pielgrzymki, Pustelników, kamieniołomy i Grotę Lourdzką, cuda w kościele św. Anny, plebiscyt i powstania, pomnik Czynu Powstańczego, lata po I wojnie światowej, Pierwsze lata po II wojnie, powojenny problem Ślązaków niemieckich, kościół na Śląsku po II wojnie światowej, Pielgrzymki powojenne, jubileusz 500-lecia kościoła, pobyt Ojca Świętego na Górze Św. Anny, i wiele innych.

Lektura tej pisanej płynnym językiem książki poszerza wiedzę o historii i dniu dzisiejszym Annabergu, świętego miejsca, którego misterium absorbuje do dziś generacje Ślonzokow. Lekturę tej książki należałoby szczgólnie zalecić wszystkim tym, którzy nadal nie znają korzeni śląskiego samozrozumienia. Do dziś wiele ludzi urodzonych na Ślonsku tych korzeni nie zna, no bo jak, skoro kaj sie podziwosz, wszyndzi yno gotka o Jasnej Górze i polskich mitach. Ślonskie redukuje się "wspaniałomyślnie" i w zgodzie z polskim (nie)zrozumieniem ideii regionalizmu do krupniokow, zabawy barburkowej czy ślonskigo berania o utopkach. Przynajmniej to ostatnie jest bardzo cennym ślonskim przekazem kulturowym. Ale aby zdobyć szerszą wiedzę historyczną i socjalną o Śląsku zalecam lekture tej 262-stronicowej, bogato ilustrowanej książki.

Pomimo powyżej opisanych trudnych uwarunkowań politycznych należy samokrytycznie zaznaczyć, że w zasadzie po wielomilionowej ludności Ślonska możnaby oczekiwać większej płodności publicystyczno-wydawniczej. Ale jest jak jest i zamiast się skarżyć, lepiej zaapelować o naśladownictwo w ramach akcji: Jo niy Pollok, ale tysz napisza ksionżka o Ślonsku ! No tosz - bych niy czekoł do jutra, najlepi to zarozki siednonć za szrajbtyszym i zaczonć pisać . . .

(listopad 2000)

Notatka:
Książka zosta wydana latem 2000. Jako że wiele księgarni na Śląsku - pomimo zainteresowania naszego środowiska - otwarcie odmawia sprzedarzy książek opisująych całą prawdę o losach Śląska, informuję, że książke tą w cenie 12,50 zł (+ koszta przesyłki) można taże zamówić pod numerem telefonu: 077 - 4845146.


Text opublikowany w Jaskółce Śląskiej ze stycznia 2001