© Alfred Bartylla - Blanke - www.slonsk.de - 03/2001
Ród -  Przyczynek w sprawie  śląskiej

  SLONSK

Prolog

Scena druga

Alfred Bartylla - Blanke

Poranek. Wnętrze izby w zagrodzie chłopskiej. Zatroskana prababka Maria próbuje się dobudzić chrapiącego dziada Aleksandra w przyległym pokoju. Pradziad Wilhelm siedzi milcząco przy nakrytym stole. 

Prababka Maria: Nareścieś łotwar te łocy! Musieli ejśta sie to wcora ta łosłopać (*1) ?! [Wreszcie się ciebie dobudziłam! Musieli żeście się wczoraj tak spić?!]

DziadAleksander: Na, muter (*2) ... Dyć nie kosdy dziyń sie idzie na wojnang... [A co tam, mamo... Przecież nie każdy dzień idzie się na wojnę...]

Prababka Maria: Iś nie bez musioł, ale na kole (*3) jechać, bo cug ci uciek! Jus je pu łosmej, a ło jedynołstej tang mołs być. Wartko! [Iść nie będziesz musiał, ale rowerem jechać, bo pociąg ci uciekł. Już wpół do ósmej, a o jedenastej masz być w koszarach! Szybko!]

Dziad Aleksander: Morgyn (*4), łojciec. [Dzień dobry, ojcze.]

Pradziad Wilhelm: Morgyn, synek. Siadej, a pojyc sie dobrze, zani pojedzies. Tang na komisowyng chlebie nie przibieres. [ Dzień dobry, synu. Siadaj i podjedz sobie dobrze, nim pojedziesz, bo na wojskowym komiśniaku nie przytyjesz.] (Jedzą w milczeniu. Aleks kończy jako pierwszy, ociera usta wierzchem dłoni).

Dziad Aleksander: (Niepewnie): No to pojadang... [No to pojadę...]

Pradziad Wilhelm: Jedź, synek. Ale nołprzod klynkni, co ci domyng błogosławiyństwo, zebyś tang scejściy mioł na tej wojnie a zdrowo do dom przisoł. [Jedź, synu. Ale wpierw uklęknij, byśmy ci mogli udzielić ojcowskiego błogosławieństwa , aby szczęście Ci tam na tej wojnie sprzyjało i abyś zdrowo do domu wrócił. ]

(Dziad Aleks klęka, pradziad i prababka udzielają mu ojcowskiego błogosławieństwa, prababka płacze cicho. Aleks wstaje, uściskuje najpierw prababkę, później pradziada).

Prababka Maria: Przić mi nazołd, synek! Przić mi nazołd! [Wróć mi, synu! Wróć mi!]

Pradziad Wilhelm: Dołwej tang na siebie pozor, Aleks! A nie prziniyjś nong stydu! Spom sie Melchiora, łonymu momyng nase gospodarstwo do podziynkowanioł. Yno, bo boł dobryng wojołkyng u Blichera! (*5). [Uważaj na siebie, Aleks! Ale nie zrób rodzinie wstydu! Pomyśl o Melchiorze, jemu mamy naszą zagrodę do zawdzięczenia. A to dlatego, bo był dobrym żołnierzem pod rozkazem Blüchera!]

(Wychodzą przed zagrodę).

Pradziad Wilhelm: Luftu (*6) zejch ci już naplompoł. Siadej i jedź. A uwiń sie! Koło pojutrze w kasernie (*7) łodbierang. [Powietrza do roweru już ci napompowałem. Siadaj i jedź z Bogiem. Pośpiesz się ! Rower pojutrze w koszarach odbiorę.]

Dziad Aleksander: S Pon Bockyng, łojcowie! [ Zostańcie z Bogiem, rodzice!]

(Wsiada na rower i odjeżdża)

Prababka Maria:(Na stronie,szlochając:) Przić mi do dom, synek! Przić mi! [Wróć mi , synu! Wróć mi!]


Przypisy:

  • 1 „łosłopać sie” - upić, spić się; ożłopać się.

  • 2 Z niem. „Mutter” - matka

  • 3 „koło” - gw. rower

  • 4 W języku niemieckim poprawnie: „Guten Morgen!”- Dzień dobry!

  • 5 Feldmarszałek Blücher, dowódca wojsk pruskich pod Waterloo. Autorowi nie jest wiadomo, czy nadawano grunt weteranom Blüchera; powtarza on tutaj tylko rodzinne podanie.

  • 6 Z niem. „Luft” - powietrze

  • 7 W języku niemieckim „Kaserne” - koszary.

 - - -